Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Oszustwa hipermarketów.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Oszustwa hipermarketów.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 169


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2017-10-02 17:17:08

Temat: Re: Oszustwa hipermarketów.
Od: "WhiteD" <...@...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:59ca6113$0$15209$65785112@news.neostrada.pl...
> Dobrze opracowane, ale ja to wszystko wiem. Tylko ciekawe, że w tym
> wszystkim nie ma niczego o DOMIESZKACH - a to o nich myślę z największą
> obawą, bo wiadomo że tam są i wiadomo, że wnikają z tych powłok do wnetrza
> owoców i warzyw. Bo wiesz, w sumie pytanie, czy to woski czy nie woski to
> mały gwizdek w porównaniu z zagadnieniem DOMIESZEK.
> To tak bym ujęła, o co mi chodzi.

Ale domieszki czego? W sensie konserwantów? Dodawanie konserwantów do żywności
jest ściśle określone, tam nie ma miejsca na patataj. Zwłaszcza z azotanami w
mięsie - to jest ekhm zło konieczne; dopóki jakiś dzielny naukowiec nie wymyśli
czym skutecznie mordować bakterie jadu kiełbasianego (módlmy się o to dowolnego
bóstwa, ateiści mogą posłać dzieci na biotechnologie żeby coś wynalazły).
Pestycydy? Samo ich stosowanie to jest cyrk na kółkach, bo zanim rolnik użyje
czegokolwiek to musi posłać próbki do badań i dostać zwrotkę co to jest. I
dopiero wtedy może użyć stosownego środka, w określonej ilości. Bo jak ma
przekroczenie - każda partia jest badana osobno, nie ma że boli - to ma straty,
zwrot, utylizacja. End of story. Dokładnie to samo masz z antybiotykami.

> Bo dziwna sprawa, ale kiedy tylko oboje z MŚK zdecydujemy sie na
> kupne=hipermarketowe jabłka/gruszki itp., to nam "wywala" watroby i żoładki
> (a zwłaszcza u mnie jest to skrajnie trudno czyms sprawić, o ile tylko nie
> jest to cała patelnia mojej ulubionej jeszcze z PRLu duszonej cebuli wcięta
> na kolację - wtedy zero konsekwencji, dziś nieprzespana noc i ziółka),
> podczas gdy te owoce z własnego czy dobrosasiedzkiego drzewa moglibysmy
> jeść w ilościach przemysłowych i czuć się wciąż jak wesołe szczygiełki czy
> wręcz rydze...
> Hmmm.

Czysty efekt nocebo - wmówili ci (wszelkiej maści naturaliści) że to co w
sklepie to no skażone, pokryte bóg wie czym itd. To twój organizm stosownie
reaguje... Robili sporo badań na ten temat, choćby z nieszczęsnym glutenem.
Generalnie niby owoce z drzewka własnego smakują nieźle, ale to są nadal te same
owoce co w sklepie.

To jak z tym mitem jakoby "sztuczne, identyczne z naturalnym" dodatki były
gorsze, tak jakby nasz organizm był wstanie odróżnić identycznie zbudowane
cząsteczki - no on "widzi" różnice, gdy to nie jest do końca identyczne. Gdy
jest identyczne to jest jak... lubie tłumaczyć to ludziom na przykładzie
bliźniąt jednojajowych, które są identyczne i nie do odróżnienia.
Choć i tak moim faworytem po wsze czasy będą jaja farmio wolne od GMO (z kurzego
obozu koncentracyjnego, ale wolne od GMO :) i lewoskrętna witamina C (witamina C
jest prawoskrętna, albowiem tylko kwas l-askorbinowy jest witaminą C. Kwas
d-askorbinowy jest nam obojętny). Generalnie takich antynaukowych absurdów to co
roku przybywa w ilości hurtowych - pół biedy jak produkują to jakieś germanistki
typu Bator, gorzej jak na naiwniakach zbija hajs jakiś ponoć lekarz, Perlmutter
(którego książki nawet nie udało mi się przeczytać, bo było to tak złe że nawet
nie zabawne). Takie czasy. Potem ludzie nie znający się na biologii czy chemii -
choćby na poziomie podstaw ze szkoły, bo było 3Z - mają w głowach mętlik.

Iwona


---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
https://www.avast.com/antivirus

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2017-10-02 17:31:48

Temat: Re: Oszustwa hipermarketów.
Od: "WhiteD" <...@...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:59cc1636$0$649$65785112@news.neostrada.pl...
> Może gdybyśmy częściej te z hipermarketu jedli, to by nasze organizmy się
> przyzwyczaiły, wątroby nastawiły na wyższy poziom odtruwania, ekspediując
> wyższe dawki trucizny do tkanki tłuszczowej (notabene - właśnie ze względu
> na to nie wolno szybko schudnąć - bo wtedy te latami gromadzone trucizny w
> nagłym rzucie uwalniają się wielkiej dawce do krwi i następuje zatrucie)
> :-|

Kobieto gdyby w twoim organizmie gromadziły się jakieś prawdziwe trucizny to już
by cię na świecie nie było.

> A poza tym - po cholerę mi jedzenie pięcioletnich jabłek z przechowalni,
> zatrutych własnymi produktami przemiany gazowej (związki siarki itp.)
> podczas nawet kilku lat przechowywania w atmosferze sterowanej (jak to
> ładnie brzmi)? Jabłka/gruszki kupuję na małym lokalnym targu w moim gminnym

A co według ciebie jest w tej atmosferze? Bo ja po trzech sekundach googlania
widzie:
"Chłodnie zaś to obiekty wyposażone w urządzenia chłodnicze umożliwiające pełną
kontrolę temperatury przechowywanych owoców. W zależności od komory chłodniczej
(jej gazoszczelności) oraz wyposażenia, owoce można przechowywać w atmosferze:
normalnej (zawierającej 21% tlenu i praktycznie 0% dwutlenku węgla),
modyfikowanej (suma stężeń tlenu i dwutlenku węgla wynosi 21% - najczęściej
stosowana jest atmosfera o składzie 15-16% tlenu i 6-5% dwutlenku węgla) i
kontrolowanej (możemy dowolnie ustalać stężenia tlenu i dwutlenku węgla).
Zależnie od gatunku i odmiany, stężenie CO2 może wynosić od poniżej 1% (np. dla
gruszek i jabłek niektórych odmian) do kilkunastu procent (np. czereśni, borówki
wysokiej). Stężenie tlenu w kontrolowanej atmosferze zwykle wynosi od około 1%
do 5%.
Coraz częściej w praktyce sadowniczej do przechowywania jabłek wykorzystywane są
technologie o bardzo niskim stężeniu tlenu (poniżej 0,8%)."
Widzę tam tlen i dwutlenek węgla. Za Chiny Ludowe nie widać związków siarki...
ja nie wiem...
Od produktów przemiany gazowej to nie uciekniesz, chyba że drogą samobójstwa i
kremacji (rozkład to w cholerę gazów)

> miasteczku, ciagle od tych samych sprzedawców, którzy w małej społeczności
> nie ryzykują sprzedawania szajsu i wskazują mi nawet producenta z
> najbliższej okolicy. I to tylko w sierpniu, wrześniu i październiku
> kupuję, bo znam się na odmianach, więc wiem, kiedy dojrzewają i potrafię
> bezbłędnie rozpoznać moje ulubione po wyglądzie i zapachu oraz to, czy są
> tegoroczne. Od grudnia jabłek nie kupuję, a już w hipermarketach to
> sporadycznie albo wcale, bo tam niezaleznie od pory roku tylko
> "przechowalniane". Czyli nie wiadomo, ile lat temu zrywane... Jabłek z
> bieżących zbiorów tam nie ma.

Dzisiaj już (prawie - zostało ich garstka niedobitków) nie ma małych hodowców,
małych rolników :D. Ci co mieli naprawdę mało ziemi już ją dawno sprzedali,
oddali w dzierżawę dużym albo postawili se tam drugi dom. Zostali średni i duzi;
paru sadomasochistów pewnie jeszcze znajdziesz, ale to może być 1 rolnik na całe
województwo. Nie licząc garstki ekologicznych, wszyscy robią na handel; wszyscy
stosują nawozy i środki ochrony roślin (ekologiczni też, choć u nich są straszne
ograniczenia, skutkiem czego ekologiczne uprawy potrafią notować nawet i 60%
strat).
To co ci sprzedają na targu to będzie pewnie dokładnie to samo co kupujesz w
sklepie - ot może ktoś sobie zostawia część produkcji na "własny handel",
zamiast oddać wszystko na skupie czy sprzedać marketowi. Albo i gorzej, bo i
takie numery już mieliśmy że rolnicy handlowali odrzutami które nie przeszły
badań. Mieli to zutylizować (spalić, nakarmić tym świnie, łotewer) ale zamiast
tego wciskali to naiwnym mieszczuchom na targu... no cóż - na oko nie poznasz
czy coś ma za wysoki poziom pestycydu, antybiotyku... nie to nie jest kwestia
robaczka w jabłku - choć robaczek może sugerować że lepiej tego jabłka nie jeść,
bo odchody niektórych larw potrafią być alergizujące lub wręcz toksyczne. A
zgadnij gdzie ten robaczek to robi...

Propo pestycydów, Dawid z Uwaga Naukowy Bełkot odwiedził jedną firmę:
https://www.youtube.com/watch?v=kdw6LQ7c58c
Która pracuje nad ręcznym testerem patogenów dla rolników; tak żeby nie trzeba
było słać próbek do laboratorium i czekać na wyniki, tylko od razu - pach, pach.
Wiesz co masz. Możesz podać odpowiedni środek. A jeśli podasz go szybko to
możesz go zastosować mniej (bo grzyb czy wirus dopiero zaczyna), masz mniejsze
straty. Świetny wynalazek i mam nadzieje że Nasi, zarobią na tym kupę kasy. Nie
tylko u nas. Akurat jeden z moich wujków, będący a jakże - rolnikiem klasy
średniej - mieszka w okolicy tej firmy i nawet dostał na chwilę prototyp do
zabawy.

Iwona


---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
https://www.avast.com/antivirus

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2017-10-02 20:33:40

Temat: Re: Oszustwa hipermarketów.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

WhiteD <...@...pl> wrote:
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:59ca6113$0$15209$65785112@news.neostrada.pl...
>> Dobrze opracowane, ale ja to wszystko wiem. Tylko ciekawe, że w tym
>> wszystkim nie ma niczego o DOMIESZKACH - a to o nich myślę z największą
>> obawą, bo wiadomo że tam są i wiadomo, że wnikają z tych powłok do wnetrza
>> owoców i warzyw. Bo wiesz, w sumie pytanie, czy to woski czy nie woski to
>> mały gwizdek w porównaniu z zagadnieniem DOMIESZEK.
>> To tak bym ujęła, o co mi chodzi.
>
> Ale domieszki czego? W sensie konserwantów? Dodawanie konserwantów do żywności
> jest ściśle określone, tam nie ma miejsca na patataj. Zwłaszcza z azotanami w
> mięsie - to jest ekhm zło konieczne; dopóki jakiś dzielny naukowiec nie wymyśli
> czym skutecznie mordować bakterie jadu kiełbasianego (módlmy się o to dowolnego
> bóstwa, ateiści mogą posłać dzieci na biotechnologie żeby coś wynalazły).
> Pestycydy? Samo ich stosowanie to jest cyrk na kółkach, bo zanim rolnik użyje
> czegokolwiek to musi posłać próbki do badań i dostać zwrotkę co to jest.

A świstak wciąż te papierki:
,,(...)Jak poinformowała Z. Szalczyk, szacuje się, że rynek nielegalnych
ś.o.r. w UE stanowi ok. 10% wartości całego rynku ś.o.r; natomiast w Polsce
jego wartość szacowana jest na ok. 40 mln euro. (....),,
https://www.sadownictwo.com.pl/nielegalny-rynek-srod
kow-ochrony

> dopiero wtedy może użyć stosownego środka, w określonej ilości. Bo jak ma
> przekroczenie - każda partia jest badana osobno, nie ma że boli - to ma straty,
> zwrot, utylizacja. End of story. Dokładnie to samo masz z antybiotykami.

Oczywiście.
http://m.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/Antybio
tyki-w-polskim-miesie-metronidazol-i-doksycyklina_41
661.html

>
>> Bo dziwna sprawa, ale kiedy tylko oboje z MŚK zdecydujemy sie na
>> kupne=hipermarketowe jabłka/gruszki itp., to nam "wywala" watroby i żoładki
>> (a zwłaszcza u mnie jest to skrajnie trudno czyms sprawić, o ile tylko nie
>> jest to cała patelnia mojej ulubionej jeszcze z PRLu duszonej cebuli wcięta
>> na kolację - wtedy zero konsekwencji, dziś nieprzespana noc i ziółka),
>> podczas gdy te owoce z własnego czy dobrosasiedzkiego drzewa moglibysmy
>> jeść w ilościach przemysłowych i czuć się wciąż jak wesołe szczygiełki czy
>> wręcz rydze...
>> Hmmm.
>
> Czysty efekt nocebo - wmówili ci (wszelkiej maści naturaliści) że to co w
> sklepie to no skażone, pokryte bóg wie czym itd.

No. Pokryte. W najlepszym wypadku bakteriami E.coli z rąk macających je
tysięcy ludzi.
Że nie wspomnę o środkach grzybobójczych i pleśniobójczych. Moje jabłka nie
są pryskane i są dziewicze pod wzgledem macania - jestem dla nich zawsze
pierwszą macającą.

> To twój organizm stosownie
> reaguje... Robili sporo badań na ten temat, choćby z nieszczęsnym glutenem.

Jem gluten. Lubię gluten. Gluten jest the best.
To nie ja tutaj zgłupiałam i karmię rodzinę tylko żytem, bo im się w
główkach poprzeinaczało.

> Generalnie niby owoce z drzewka własnego smakują nieźle, ale to są nadal te same
> owoce co w sklepie.

Nie masz bladego porównania, jak KARDYNALNA jest to różnica.

Podobnie nie są TAKIE same (nie zaś ,,TE same") np. pomidory z własnego
krzaka, które dojrzały w słońcu i nie zaznały oprysków oraz to coś, co jest
nazywane pomidorem w sklepie.

>
> To jak z tym mitem jakoby "sztuczne, identyczne z naturalnym" dodatki były
> gorsze, tak jakby nasz organizm był wstanie odróżnić identycznie zbudowane
> cząsteczki - no on "widzi" różnice, gdy to nie jest do końca identyczne. Gdy
> jest identyczne to jest jak... lubie tłumaczyć to ludziom na przykładzie
> bliźniąt jednojajowych,

A są inne bliźnięta, niż jednojajowe? Po co więc to masło maślane? Po
prostu bliźnięta, nie ma innych bliźniąt. ,,Bliźnięta dwujajowe" to utarty
co prawda, ale niepoprawny termin na określenie dwojaczków.

> które są identyczne i nie do odróżnienia.

Nie są identyczne i są do odróżnienia. Nawet ich kody genetyczne się
różnią.

> Choć i tak moim faworytem po wsze czasy będą jaja farmio wolne od GMO (z kurzego
> obozu koncentracyjnego, ale wolne od GMO :) i lewoskrętna witamina C (witamina C
> jest prawoskrętna, albowiem tylko kwas l-askorbinowy jest witaminą C. Kwas
> d-askorbinowy jest nam obojętny). Generalnie takich antynaukowych absurdów to co
> roku przybywa w ilości hurtowych - pół biedy jak produkują to jakieś germanistki
> typu Bator, gorzej jak na naiwniakach zbija hajs jakiś ponoć lekarz, Perlmutter
> (którego książki nawet nie udało mi się przeczytać, bo było to tak złe że nawet
> nie zabawne). Takie czasy. Potem ludzie nie znający się na biologii czy chemii -
> choćby na poziomie podstaw ze szkoły, bo było 3Z - mają w głowach mętlik.
>

Pewnie uważasz, że znasz się na biologii i chemii. Bardzo dużo piszesz,
bardzo niewiele z tego, co piszesz, jest prawdą - i generalnie mało ma
wspólnego ze mną.



--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2017-10-02 21:11:51

Temat: Re: Oszustwa hipermarketów.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

WhiteD <...@...pl> wrote:
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:59cc1636$0$649$65785112@news.neostrada.pl...
>> Może gdybyśmy częściej te z hipermarketu jedli, to by nasze organizmy się
>> przyzwyczaiły, wątroby nastawiły na wyższy poziom odtruwania, ekspediując
>> wyższe dawki trucizny do tkanki tłuszczowej (notabene - właśnie ze względu
>> na to nie wolno szybko schudnąć - bo wtedy te latami gromadzone trucizny w
>> nagłym rzucie uwalniają się wielkiej dawce do krwi i następuje zatrucie)
>> :-|
>
> Kobieto gdyby w twoim organizmie gromadziły się jakieś prawdziwe trucizny to już
> by cię na świecie nie było.
>
>> A poza tym - po cholerę mi jedzenie pięcioletnich jabłek z przechowalni,
>> zatrutych własnymi produktami przemiany gazowej (związki siarki itp.)
>> podczas nawet kilku lat przechowywania w atmosferze sterowanej (jak to
>> ładnie brzmi)? Jabłka/gruszki kupuję na małym lokalnym targu w moim gminnym
>
> A co według ciebie jest w tej atmosferze?

W JABŁKACH - ,,zatrutych własnymi produktami przemiany gazowej".
WŁASNYMI produktami, czyli niepochodzącymi z atmosfery. Samowytworzonymi
przez komórki jabłek i w jabłku - pozostającymi w stanie rozpuszczonym lub
w postaci łatworozpuszczalnych soli.
Czytaj ze zrozumieniem.

http://archiwum.ciop.pl/zasoby/05032011.pdf


> Bo ja po trzech sekundach googlania
> widzie:
> "Chłodnie zaś to obiekty wyposażone w urządzenia chłodnicze umożliwiające pełną
> kontrolę temperatury przechowywanych owoców. W zależności od komory chłodniczej
> (jej gazoszczelności) oraz wyposażenia, owoce można przechowywać w atmosferze:
> normalnej (zawierającej 21% tlenu i praktycznie 0% dwutlenku węgla),
> modyfikowanej (suma stężeń tlenu i dwutlenku węgla wynosi 21% - najczęściej
> stosowana jest atmosfera o składzie 15-16% tlenu i 6-5% dwutlenku węgla) i
> kontrolowanej (możemy dowolnie ustalać stężenia tlenu i dwutlenku węgla).
> Zależnie od gatunku i odmiany, stężenie CO2 może wynosić od poniżej 1% (np. dla
> gruszek i jabłek niektórych odmian) do kilkunastu procent (np. czereśni, borówki
> wysokiej). Stężenie tlenu w kontrolowanej atmosferze zwykle wynosi od około 1%
> do 5%.
> Coraz częściej w praktyce sadowniczej do przechowywania jabłek wykorzystywane są
> technologie o bardzo niskim stężeniu tlenu (poniżej 0,8%)."
> Widzę tam tlen i dwutlenek węgla. Za Chiny Ludowe nie widać związków siarki...
> ja nie wiem...

Tak tak, właśnie o to resztkowe steżenie tlenu mi chodzi. O siarkowodorze
jako produkcie procesów gnilnych albowiem najwyraźniej nie słyszałaś.
Widzę, że mało, że nie rozumiesz tekstu, to nie rozumiesz podstaw - piszę o
tym, co się dzieje W jabłku (a nie wokół niego), kiedy trzymane jest nawet
pięć lat w tej właśnie atmosferze zawierającej tak mało tlenu...

,,(...) Warto w tym miejscu wspomnieć o dość częstych przypadkach
,,zaduszenia" jabłek w obiektach przechowalniczych. Sadownicy wówczas
pytają, czy takie jabłka nadal nadają się do dalszego przechowywania, a tym
bardziej do sprzedaży. Przytaczając wspomniane technologie uważają, że
nawet tydzień przechowywania w warunkach beztlenowych nie powinien
zaszkodzić owocom. W praktyce wygląda to jednak zupełnie inaczej. Dochodzi
bowiem do znaczących uszkodzeń owoców wskutek całkowitego zużycia tlenu
znajdującego się w komorze przez oddychające jabłka i w większości
przypadków nagromadzenia się znaczących ilości dwutlenku węgla (nawet
kilkanaście procent). Bardzo często uszkodzenia wywołuje zatem nadmiar
dwutlenku węgla. Jak wspomniano wcześniej w niskotlenowych technologiach
stężenie dwutlenku węgla w przypadku odmian tolerancyjnych na jego stężenie
nie przekracza z reguły 1,5%. Zazwyczaj jest jednak na poziomie poniżej 1%.
Tego typu niekorzystne dla jabłek warunki powstają najczęściej w wyniku
błędów obsługi i/lub awarii urządzeń. Należy jednak zaznaczyć, że w
większości przypadków powstanie takich warunków to również wina obsługi,
której zadaniem jest jak najszybsze usunięcie awarii, a przede wszystkim
kontrola założonych warunków przechowywania.

Tradycyjnie na koniec przestroga dotycząca obsługi obiektów z kontrolowaną
atmosferą. Bezwzględnie trzeba pamiętać, że optymalne dla jabłek warunki
przechowywania są śmiertelnie niebezpieczne dla człowieka."

http://sadinfo.pl/artykuly-2013/22013/412-przechowyw
anie-jablek-w-innowacyjnych-technologiach.html

Nadmienię jeszcze w związku z powyższym, że w wyniku owego ,,zaduszenia"
nastepują (jako wtórne) uszkodzenia ścian komórkowych, czyli początki
rozproszonej zgnilizny - i w efekcie gromadzenie się w jeszcze niezepsutych
w sposób widoczny jabłkach SIARKOwodoru i/lub jego związków - jak w
wiekszosci przypadków tzw. paucia się czyli gnicia.
Czy wiesz, jak BARDZO jest on toksyczny - oraz produkty jego reakcji z
innymi związkami (także w jabłku)?



> Od produktów przemiany gazowej to nie uciekniesz, chyba że drogą samobójstwa i
> kremacji (rozkład to w cholerę gazów)
>
>> miasteczku, ciagle od tych samych sprzedawców, którzy w małej społeczności
>> nie ryzykują sprzedawania szajsu i wskazują mi nawet producenta z
>> najbliższej okolicy. I to tylko w sierpniu, wrześniu i październiku
>> kupuję, bo znam się na odmianach, więc wiem, kiedy dojrzewają i potrafię
>> bezbłędnie rozpoznać moje ulubione po wyglądzie i zapachu oraz to, czy są
>> tegoroczne. Od grudnia jabłek nie kupuję, a już w hipermarketach to
>> sporadycznie albo wcale, bo tam niezaleznie od pory roku tylko
>> "przechowalniane". Czyli nie wiadomo, ile lat temu zrywane... Jabłek z
>> bieżących zbiorów tam nie ma.
>
> Dzisiaj już (prawie - zostało ich garstka niedobitków) nie ma małych hodowców,
> małych rolników :D. Ci co mieli naprawdę mało ziemi już ją dawno sprzedali,
> oddali w dzierżawę dużym albo postawili se tam drugi dom. Zostali średni i duzi;
> paru sadomasochistów pewnie jeszcze znajdziesz, ale to może być 1 rolnik na całe
> województwo. Nie licząc garstki ekologicznych, wszyscy robią na handel; wszyscy
> stosują nawozy i środki ochrony roślin (ekologiczni też, choć u nich są straszne
> ograniczenia, skutkiem czego ekologiczne uprawy potrafią notować nawet i 60%
> strat).
> To co ci sprzedają na targu to będzie pewnie dokładnie to samo co kupujesz w
> sklepie - ot może ktoś sobie zostawia część produkcji na "własny handel",
> zamiast oddać wszystko na skupie czy sprzedać marketowi. Albo i gorzej, bo i
> takie numery już mieliśmy że rolnicy handlowali odrzutami które nie przeszły
> badań. Mieli to zutylizować (spalić, nakarmić tym świnie, łotewer) ale zamiast
> tego wciskali to naiwnym mieszczuchom na targu... no cóż - na oko nie poznasz
> czy coś ma za wysoki poziom pestycydu, antybiotyku... nie to nie jest kwestia
> robaczka w jabłku - choć robaczek może sugerować że lepiej tego jabłka nie jeść,
> bo odchody niektórych larw potrafią być alergizujące lub wręcz toksyczne. A
> zgadnij gdzie ten robaczek to robi...
>
> Propo pestycydów, Dawid z Uwaga Naukowy Bełkot odwiedził jedną firmę:
> https://www.youtube.com/watch?v=kdw6LQ7c58c
> Która pracuje nad ręcznym testerem patogenów dla rolników; tak żeby nie trzeba
> było słać próbek do laboratorium i czekać na wyniki, tylko od razu - pach, pach.
> Wiesz co masz. Możesz podać odpowiedni środek. A jeśli podasz go szybko to
> możesz go zastosować mniej (bo grzyb czy wirus dopiero zaczyna), masz mniejsze
> straty. Świetny wynalazek i mam nadzieje że Nasi, zarobią na tym kupę kasy. Nie
> tylko u nas. Akurat jeden z moich wujków, będący a jakże - rolnikiem klasy
> średniej - mieszka w okolicy tej firmy i nawet dostał na chwilę prototyp do
> zabawy.
>

I tylko do zabawy. I tak będzie lał ile wlezie.


--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2017-10-02 22:16:21

Temat: Re: Oszustwa hipermarketów.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

WhiteD <...@...pl> wrote:

> Kobieto gdyby w twoim organizmie gromadziły się jakieś prawdziwe trucizny to już
> by cię na świecie nie było.

Ale wiesz to na pewno, czy tak sobie bez sprawdzenia swej wiedzy (a raczej
jej braku) pleciesz w poczuciu wyższości?

http://fitwiedza.pl/tkanka-tluszczowa-to-nie-tylko-m
aterial-energetyczny/

http://public-health.artmetic.pl/toksykologia-waznie
jszych-grup-pestycydow/

http://biotechnologia.pl/informacje/toksyny-i-pestyc
ydy-w-zywnosci,9663

http://www.zb.eco.pl/bzb/25/czlowiek.htm






--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2017-10-03 06:11:58

Temat: Re: Oszustwa hipermarketów.
Od: Wiesiaczek <W...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 02.10.2017 o 17:17, WhiteD pisze:
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:59ca6113$0$15209$65785112@news.neostrada.pl...
>> Dobrze opracowane, ale ja to wszystko wiem. Tylko ciekawe, że w tym
>> wszystkim nie ma niczego o DOMIESZKACH - a to o nich myślę z największą
>> obawą, bo wiadomo że tam są i wiadomo, że wnikają z tych powłok do
>> wnetrza
>> owoców i warzyw. Bo wiesz, w sumie pytanie, czy to woski czy nie woski to
>> mały gwizdek w porównaniu z zagadnieniem DOMIESZEK.
>> To tak bym ujęła, o co mi chodzi.
>
> Ale domieszki czego? W sensie konserwantów? Dodawanie konserwantów do
> żywności jest ściśle określone, tam nie ma miejsca na patataj. Zwłaszcza
> z azotanami w mięsie - to jest ekhm zło konieczne; dopóki jakiś dzielny
> naukowiec nie wymyśli czym skutecznie mordować bakterie jadu
> kiełbasianego (módlmy się o to dowolnego bóstwa, ateiści mogą posłać
> dzieci na biotechnologie żeby coś wynalazły). Pestycydy? Samo ich
> stosowanie to jest cyrk na kółkach, bo zanim rolnik użyje czegokolwiek
> to musi posłać próbki do badań i dostać zwrotkę co to jest. I dopiero
> wtedy może użyć stosownego środka, w określonej ilości. Bo jak ma
> przekroczenie - każda partia jest badana osobno, nie ma że boli - to ma
> straty, zwrot, utylizacja. End of story. Dokładnie to samo masz z
> antybiotykami.
>
>> Bo dziwna sprawa, ale kiedy tylko oboje z MŚK zdecydujemy sie na
>> kupne=hipermarketowe jabłka/gruszki itp., to nam "wywala" watroby i
>> żoładki
>> (a zwłaszcza u mnie jest to skrajnie trudno czyms sprawić, o ile tylko
>> nie
>> jest to cała patelnia mojej ulubionej jeszcze z PRLu duszonej cebuli
>> wcięta
>> na kolację - wtedy zero konsekwencji, dziś nieprzespana noc i ziółka),
>> podczas gdy te owoce z własnego czy dobrosasiedzkiego drzewa moglibysmy
>> jeść w ilościach przemysłowych i czuć się wciąż jak wesołe szczygiełki
>> czy
>> wręcz rydze...
>> Hmmm.
>
> Czysty efekt nocebo - wmówili ci (wszelkiej maści naturaliści) że to co
> w sklepie to no skażone, pokryte bóg wie czym itd. To twój organizm
> stosownie reaguje... Robili sporo badań na ten temat, choćby z
> nieszczęsnym glutenem.
> Generalnie niby owoce z drzewka własnego smakują nieźle, ale to są nadal
> te same owoce co w sklepie.
>
> To jak z tym mitem jakoby "sztuczne, identyczne z naturalnym" dodatki
> były gorsze, tak jakby nasz organizm był wstanie odróżnić identycznie
> zbudowane cząsteczki - no on "widzi" różnice, gdy to nie jest do końca
> identyczne. Gdy jest identyczne to jest jak... lubie tłumaczyć to
> ludziom na przykładzie bliźniąt jednojajowych, które są identyczne i nie
> do odróżnienia.
> Choć i tak moim faworytem po wsze czasy będą jaja farmio wolne od GMO (z
> kurzego obozu koncentracyjnego, ale wolne od GMO :) i lewoskrętna
> witamina C (witamina C jest prawoskrętna, albowiem tylko kwas
> l-askorbinowy jest witaminą C. Kwas d-askorbinowy jest nam obojętny).
> Generalnie takich antynaukowych absurdów to co roku przybywa w ilości
> hurtowych - pół biedy jak produkują to jakieś germanistki typu Bator,
> gorzej jak na naiwniakach zbija hajs jakiś ponoć lekarz, Perlmutter
> (którego książki nawet nie udało mi się przeczytać, bo było to tak złe
> że nawet nie zabawne). Takie czasy. Potem ludzie nie znający się na
> biologii czy chemii - choćby na poziomie podstaw ze szkoły, bo było 3Z -
> mają w głowach mętlik.
>
> Iwona

Rozumiem, że analogicznie, pieczywo głęboko mrożone i odgrzewane w
supermarketach też jest identyczne z naturalnym?
A soja w parówkach jest wolna od GMO i są one, te parówki lepsze od
naturalnych z mięsa?


--
Wiesiaczek (dziś z DC)
"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2017-10-03 08:04:37

Temat: Re: Oszustwa hipermarketów.
Od: "WhiteD" <...@...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:59d28f77$0$15197$65785112@news.neostrada.pl...
>>> A poza tym - po cholerę mi jedzenie pięcioletnich jabłek z przechowalni,
>>> zatrutych własnymi produktami przemiany gazowej (związki siarki itp.)
>>> podczas nawet kilku lat przechowywania w atmosferze sterowanej (jak to
>>> ładnie brzmi)? Jabłka/gruszki kupuję na małym lokalnym targu w moim gminnym
>>
>> A co według ciebie jest w tej atmosferze?
>
> W JABŁKACH - ,,zatrutych własnymi produktami przemiany gazowej".

Produktami przemiany gazowej - własnymi - ciężko się zatruć. Gdyby tak było to
umierałabyś po każdym wdechu, bo w twoich płuchach jest dwutlenek węgla.

> WŁASNYMI produktami, czyli niepochodzącymi z atmosfery. Samowytworzonymi
> przez komórki jabłek i w jabłku - pozostającymi w stanie rozpuszczonym lub
> w postaci łatworozpuszczalnych soli.
> Czytaj ze zrozumieniem.
>
> http://archiwum.ciop.pl/zasoby/05032011.pdf

Ech... proponuje złapać za książkę do biologii i poczytać sobie o wymianie
gazowej w organizmach.
http://biologia.opracowania.pl/gimnazjum/sposoby_wym
iany_gazowej_przez_organizmy/
O tu masz nawet opracowanie do gimnazjum.
Oczywiście że w jabłku zachodzą takie procesy. Ba zachodzą one nawet w jabłku
zerwanym z drzewa które sobie 30 minut leży w miseczce... i co umierasz od tego?
Nie. Bo gdyby się od tego umierało to byśmy nie jedli jabłek.

>> Bo ja po trzech sekundach googlania
>> widzie:
>> "Chłodnie zaś to obiekty wyposażone w urządzenia chłodnicze umożliwiające
>> pełną
>> kontrolę temperatury przechowywanych owoców. W zależności od komory
>> chłodniczej
>> (jej gazoszczelności) oraz wyposażenia, owoce można przechowywać w
>> atmosferze:
>> normalnej (zawierającej 21% tlenu i praktycznie 0% dwutlenku węgla),
>> modyfikowanej (suma stężeń tlenu i dwutlenku węgla wynosi 21% - najczęściej
>> stosowana jest atmosfera o składzie 15-16% tlenu i 6-5% dwutlenku węgla) i
>> kontrolowanej (możemy dowolnie ustalać stężenia tlenu i dwutlenku węgla).
>> Zależnie od gatunku i odmiany, stężenie CO2 może wynosić od poniżej 1% (np.
>> dla
>> gruszek i jabłek niektórych odmian) do kilkunastu procent (np. czereśni,
>> borówki
>> wysokiej). Stężenie tlenu w kontrolowanej atmosferze zwykle wynosi od około
>> 1%
>> do 5%.
>> Coraz częściej w praktyce sadowniczej do przechowywania jabłek wykorzystywane
>> są
>> technologie o bardzo niskim stężeniu tlenu (poniżej 0,8%)."
>> Widzę tam tlen i dwutlenek węgla. Za Chiny Ludowe nie widać związków
>> siarki...
>> ja nie wiem...
>
> Tak tak, właśnie o to resztkowe steżenie tlenu mi chodzi. O siarkowodorze
> jako produkcie procesów gnilnych albowiem najwyraźniej nie słyszałaś.
> Widzę, że mało, że nie rozumiesz tekstu, to nie rozumiesz podstaw - piszę o
> tym, co się dzieje W jabłku (a nie wokół niego), kiedy trzymane jest nawet
> pięć lat w tej właśnie atmosferze zawierającej tak mało tlenu...

Ech... stężenie tlenu jest takie żeby opóźnić proces rozkładu - ergo żeby nie
było tam za wiele siarkowodoru. Tak siarkowodór jest produktem procesów
gnilnych; tylko że o ile nie spacerujesz po chłodni pełnej jabłek to raczej nie
masz się czego bać. Zresztą śmiertelne stężenie siarkowodoru to dopiero powyżej
1g/m3. I prędzej spotkasz takie stężenie w szambie niż w chłodni z jabłkami.
Siarkowodór w jabłku raczej nie stanowi żadnego problemu, bo jest go tam mało,
tyle co nic. I w każdym jabłku, owocu czy warzywie - bo one są "martwe". De
facto zaczynają się rozkładać (dojrzewać :) już zaraz po zerwaniu. Chłodnia
tylko opóźnia ten proces.
Obawiam się też że nikt nie trzyma jabłek 5 lat w chłodni - nie wiem kto ci
takich bzdetów nagadał. Pomyśl czasem odrobine, po co trzymać jabłka tak długo?
Myślisz że takie chłodnie to są darmowe? Jabłka się trzyma kilka miesięcy żeby
je sprzedać poza sezonem - i tyle. Chłodnia nie zatrzymuje procesu rozkładu,
tylko go opóźnia - ale w miesiącach, nie latach.

> ,,(...) Warto w tym miejscu wspomnieć o dość częstych przypadkach
> ,,zaduszenia" jabłek w obiektach przechowalniczych. Sadownicy wówczas
> pytają, czy takie jabłka nadal nadają się do dalszego przechowywania, a tym
> bardziej do sprzedaży. Przytaczając wspomniane technologie uważają, że
> nawet tydzień przechowywania w warunkach beztlenowych nie powinien
> zaszkodzić owocom. W praktyce wygląda to jednak zupełnie inaczej. Dochodzi
> bowiem do znaczących uszkodzeń owoców wskutek całkowitego zużycia tlenu
> znajdującego się w komorze przez oddychające jabłka i w większości
> przypadków nagromadzenia się znaczących ilości dwutlenku węgla (nawet
> kilkanaście procent). Bardzo często uszkodzenia wywołuje zatem nadmiar
> dwutlenku węgla. Jak wspomniano wcześniej w niskotlenowych technologiach
> stężenie dwutlenku węgla w przypadku odmian tolerancyjnych na jego stężenie
> nie przekracza z reguły 1,5%. Zazwyczaj jest jednak na poziomie poniżej 1%.
> Tego typu niekorzystne dla jabłek warunki powstają najczęściej w wyniku
> błędów obsługi i/lub awarii urządzeń. Należy jednak zaznaczyć, że w
> większości przypadków powstanie takich warunków to również wina obsługi,
> której zadaniem jest jak najszybsze usunięcie awarii, a przede wszystkim
> kontrola założonych warunków przechowywania.

Dlatego też nie należy dopuszczać do sytuacji w której tego tlenu zabraknie.
Zresztą masz w tekście - błędy obsługi, awaria urządzeń. Czytasz to co sama
przeklejasz?

> Tradycyjnie na koniec przestroga dotycząca obsługi obiektów z kontrolowaną
> atmosferą. Bezwzględnie trzeba pamiętać, że optymalne dla jabłek warunki
> przechowywania są śmiertelnie niebezpieczne dla człowieka."

Ale to z powodu braku tlenu - 1,5% to jest za mało. Nawet Szerpa z Mount Everest
by tu nie dał rady.

> Nadmienię jeszcze w związku z powyższym, że w wyniku owego ,,zaduszenia"
> nastepują (jako wtórne) uszkodzenia ścian komórkowych, czyli początki
> rozproszonej zgnilizny - i w efekcie gromadzenie się w jeszcze niezepsutych
> w sposób widoczny jabłkach SIARKOwodoru i/lub jego związków - jak w
> wiekszosci przypadków tzw. paucia się czyli gnicia.
> Czy wiesz, jak BARDZO jest on toksyczny - oraz produkty jego reakcji z
> innymi związkami (także w jabłku)?

Rozkład następuje zawsze. Nie da się go zatrzymać, da się go tylko spowolnić. To
dotyczy wszystkiego... Najlepsze owoce to te "dojrzałe", czyli de facto lekko
"nadgnite".
Rozumiem że jak kiedyś odkryjesz że każde mięso które jesz jest z deczka
nieświeże par definition, to przestaniesz jeść mięso?

>> Propo pestycydów, Dawid z Uwaga Naukowy Bełkot odwiedził jedną firmę:
>> https://www.youtube.com/watch?v=kdw6LQ7c58c
>> Która pracuje nad ręcznym testerem patogenów dla rolników; tak żeby nie
>> trzeba
>> było słać próbek do laboratorium i czekać na wyniki, tylko od razu - pach,
>> pach.
>> Wiesz co masz. Możesz podać odpowiedni środek. A jeśli podasz go szybko to
>> możesz go zastosować mniej (bo grzyb czy wirus dopiero zaczyna), masz
>> mniejsze
>> straty. Świetny wynalazek i mam nadzieje że Nasi, zarobią na tym kupę kasy.
>> Nie
>> tylko u nas. Akurat jeden z moich wujków, będący a jakże - rolnikiem klasy
>> średniej - mieszka w okolicy tej firmy i nawet dostał na chwilę prototyp do
>> zabawy.
>>
>
> I tylko do zabawy. I tak będzie lał ile wlezie.

Ty naprawdę jesteś taka ograniczona i głupia, czy tylko trollujesz? Nikt nie
leje ile wlezie - wszystkie pestycydy mają swoje normy i przeznaczenie. I nikt
nie chce mieć strat z tego powodu.
Ja rozumiem - XLka wie wszystko. Wie więcej o rozkładzie owoców od zawodowych
sadowników. Wie więcej o stosowaniu pestycydów od rolników co to robia na
codzień. W ogóle wie więcej o rozkładzie niż technik policyjny...

Iwona


---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
https://www.avast.com/antivirus

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2017-10-03 08:08:37

Temat: Re: Oszustwa hipermarketów.
Od: "WhiteD" <...@...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:59d29e95$0$647$65785112@news.neostrada.pl...
>> Kobieto gdyby w twoim organizmie gromadziły się jakieś prawdziwe trucizny to
>> już
>> by cię na świecie nie było.
>
> Ale wiesz to na pewno, czy tak sobie bez sprawdzenia swej wiedzy (a raczej
> jej braku) pleciesz w poczuciu wyższości?
>
> http://fitwiedza.pl/tkanka-tluszczowa-to-nie-tylko-m
aterial-energetyczny/
>
> http://public-health.artmetic.pl/toksykologia-waznie
jszych-grup-pestycydow/
>
> http://biotechnologia.pl/informacje/toksyny-i-pestyc
ydy-w-zywnosci,9663
>
> http://www.zb.eco.pl/bzb/25/czlowiek.htm

A przeczytałać cokolwiek z tego? De facto wszystko może być trucizną - cytując
Paracelusa "dawka czyni trucizne". Ale to że coś w pewnym stężeniu jest
toksyczne, to nie znaczy że w mniejszym też jest. Tlen np. może cię zabić w
stosownym stężeniu. Dwutlenek węgla może cię zabić w stosownym stężeniu. Azot
może cię zabić w stosownym stężeniu... i co - przestaniesz z tego powodu
oddychać?
Ba - woda może cię zabić już w ilości 5-8 litrów jednorazowego spożycia (lub
1.5-2 przy dużym wysiłku). Wody też sugeruje nie pić...

Aktywna toksyczna substancja zaś zabije cię raczej szybko. Czasem w dowolnej
ilości jak jad kiełbasiany.

Iwona


---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
https://www.avast.com/antivirus

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2017-10-03 08:15:32

Temat: Re: Oszustwa hipermarketów.
Od: "WhiteD" <...@...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:59d28684$0$651$65785112@news.neostrada.pl...
> A świstak wciąż te papierki:
> ,,(...)Jak poinformowała Z. Szalczyk, szacuje się, że rynek nielegalnych
> ś.o.r. w UE stanowi ok. 10% wartości całego rynku ś.o.r; natomiast w Polsce
> jego wartość szacowana jest na ok. 40 mln euro. (....),,
> https://www.sadownictwo.com.pl/nielegalny-rynek-srod
kow-ochrony

No i? Mamy też rynek nielegalnych narkotyków, alkoholu i papierosów...

>> dopiero wtedy może użyć stosownego środka, w określonej ilości. Bo jak ma
>> przekroczenie - każda partia jest badana osobno, nie ma że boli - to ma
>> straty,
>> zwrot, utylizacja. End of story. Dokładnie to samo masz z antybiotykami.
>
> Oczywiście.
> http://m.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/Antybio
tyki-w-polskim-miesie-metronidazol-i-doksycyklina_41
661.html

W niewielkich stężeniach. Chyba że kupujesz lewe mięso od chłopa.

> No. Pokryte. W najlepszym wypadku bakteriami E.coli z rąk macających je
> tysięcy ludzi.

I miliardami innych bakterii...

> Że nie wspomnę o środkach grzybobójczych i pleśniobójczych. Moje jabłka nie
> są pryskane i są dziewicze pod wzgledem macania - jestem dla nich zawsze
> pierwszą macającą.

W niewielkich ilościach żeby nie zgniło.
Zapewne więcej bakterii i wirusów będzie w twoim niepryskanym jabłku niż w tym
sklepowym...

> Nie masz bladego porównania, jak KARDYNALNA jest to różnica.

Mam.

> Podobnie nie są TAKIE same (nie zaś ,,TE same") np. pomidory z własnego
> krzaka, które dojrzały w słońcu i nie zaznały oprysków oraz to coś, co jest
> nazywane pomidorem w sklepie.

Żadnych większych różnic w składzie. Pestycydy w większości wykorzystują
syntetycznie wersje tego co rośliny i tak same produkują.

>> To jak z tym mitem jakoby "sztuczne, identyczne z naturalnym" dodatki były
>> gorsze, tak jakby nasz organizm był wstanie odróżnić identycznie zbudowane
>> cząsteczki - no on "widzi" różnice, gdy to nie jest do końca identyczne. Gdy
>> jest identyczne to jest jak... lubie tłumaczyć to ludziom na przykładzie
>> bliźniąt jednojajowych,
>
> A są inne bliźnięta, niż jednojajowe? Po co więc to masło maślane? Po
> prostu bliźnięta, nie ma innych bliźniąt. ,,Bliźnięta dwujajowe" to utarty
> co prawda, ale niepoprawny termin na określenie dwojaczków.

Jezus... oczywiście że kurwa są. Dwujajowe bo powstają z zapłodnienia dwóch
jajeczek. Różnią się kodem genetycznym. Bliźnięta jednojajowe mają kod
genetyczny identyczny w 99,9999%
Tyś kobieto w szkole miała biologię czy religie?

>> które są identyczne i nie do odróżnienia.
>
> Nie są identyczne i są do odróżnienia. Nawet ich kody genetyczne się
> różnią.

Tia w 0,00001%. Przez metylacje DNA. Różnią się też minimalnie odciskami
palców - believe me, odciski palców to moja działka jest. To jest tak że na cały
odcisk mają 1-5 różnic. Łatwo można pomylić.
I owszem nie są identyczne - ale rozumiem że nie nosisz ze sobą wagi, miernika
laserowego i nie mierzysz każdej napotkanej pary bliźniąt jednojajowych.

>> Choć i tak moim faworytem po wsze czasy będą jaja farmio wolne od GMO (z
>> kurzego
>> obozu koncentracyjnego, ale wolne od GMO :) i lewoskrętna witamina C
>> (witamina C
>> jest prawoskrętna, albowiem tylko kwas l-askorbinowy jest witaminą C. Kwas
>> d-askorbinowy jest nam obojętny). Generalnie takich antynaukowych absurdów to
>> co
>> roku przybywa w ilości hurtowych - pół biedy jak produkują to jakieś
>> germanistki
>> typu Bator, gorzej jak na naiwniakach zbija hajs jakiś ponoć lekarz,
>> Perlmutter
>> (którego książki nawet nie udało mi się przeczytać, bo było to tak złe że
>> nawet
>> nie zabawne). Takie czasy. Potem ludzie nie znający się na biologii czy
>> chemii -
>> choćby na poziomie podstaw ze szkoły, bo było 3Z - mają w głowach mętlik.
>>
>
> Pewnie uważasz, że znasz się na biologii i chemii. Bardzo dużo piszesz,
> bardzo niewiele z tego, co piszesz, jest prawdą - i generalnie mało ma
> wspólnego ze mną.

Generalnie to ja się biologią i chemią w pracy zajmuje... proponuje się pouczyć.
Nie zaszkodzi.

Iwona, EOT bo to bez sensu


---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
https://www.avast.com/antivirus

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2017-10-03 08:17:32

Temat: Re: Oszustwa hipermarketów.
Od: "WhiteD" <...@...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Wiesiaczek" <W...@v...pl> napisał w wiadomości
news:oqv2me$fne$1@node2.news.atman.pl...
> Rozumiem, że analogicznie, pieczywo głęboko mrożone i odgrzewane w
> supermarketach też jest identyczne z naturalnym?

Nie sądzę żeby było identyczne. Chłodzenie jednak zmienia strukture komórkową.
Ale raczej nie jest aż tak bardzo różne jak niektórzy podejrzewają... bo to
chłodzenie na sucho.

> A soja w parówkach jest wolna od GMO i są one, te parówki lepsze od
> naturalnych z mięsa?

Wszystko co jesz jest GMO - tylko trochę wolniej, bo w setkach lat tworzone. Ba
nawet psy i koty są GMO.
Jeśli jesteś cukrzykiem to twoja insulina jest GMO...
Nie ma się co podniecać GMO... Chyba że ktoś w końcu serio udowodni że jest
szkodliwe... dla nas.

Iwona


---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
https://www.avast.com/antivirus

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 10 ... 17


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Młody piernik
Masło - ile cię cenić trzeba?
Mięso puchnie
sliwki - biały osad
Przepraszam Ewę FEniks!

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Schabowe"
www.kingtrust.to Cloned Cards With Pin Shop Dumps Vaild Sell Good Cashapp Paypal Transfer Wu Money gram payonee
Jak zrobić lody, nie zamarzające na kamień w zamrażarce?
Olej rzepakowy
BEST DUMPS CLONING(www.kingtrust.to ) TRACK 1&2 SITE SEARCH 2023 Go to any ATM and make your cashout

zobacz wszyskie »