Data: 2002-02-19 20:47:21
Temat: Re: Poddaje sie :-( (długie)
Od: "Miranka" <a...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Mała" <m...@b...pl> wrote in message
news:a4u1rt$e4n$1@news.onet.pl...
> Ha, ale moj maz kompletnym przeciwnikiem kredytow. A ja z kolei nie chce
> wynajmowac mieszkania, podczas, gdy te pieniadze moglyby spacac nasze
> mieszkanie.
A czy pytałaś męża, jak on to sobie właściwie wyobraża? Że niby do końca
życia będziecie mieszkać z rodzicami? W końcu i tak będziecie musieli podjąć
jakąś decyzję, więc nie ma na co czekać. To Wasze własne mieszkanie z nieba
wam samo nie spadnie (chyba że wygracie w totka, czego Ci szczerze życzę)
Każdy układ będzie wymagał jakichś wyrzeczeń, a im szybciej weźmiecie
kredyt, tym szybciej go spłacicie. Jeśli Twój mąż zgodziłby się na wynajęcie
mieszkania, to wytłumacz mu, że mieszkanie kupione na kredyt jest własnością
banku. W razie kłopotów ze spłatą oddajecie mieszkanie i wracacie do
rodziców - tak samo jak z wynajętego. Tyle że to pierwsze ma szansę stać się
Waszym własnym, a wynajęte nigdy. Dowiedz się jednak o ten kredyt i może
poszukaj na początek choćby kawalerki w stanie surowym, żeby ten kredyt nie
był taki duży. Znasz to powiedzenie - ciasne, ale własne. Ja bym wolała tak
niż z teściami. A wiem, co mówię, bo też mieszkałam długo z teściową i
gdybyśmy nie dostali wreszcie mieszkania to chyba wylądowałabym w domu
wariatów. Ale to były inne czasy i wtedy o kredytach nikomu się nawet nie
śniło:)))
Trzymam kciuki, żebyś w końcu zdołała mężowi przemówić do rozumu.
Anka
PS. Wiem, że jesteś osobą delikatną i kulturalną, ale czy próbowałaś
postawić mężowi ultimatum - dać mu tydzień na decyzję, powiedzieć, że albo
wyprowadzacie się wszyscy, albo ty i dzieci nie zostaniecie w tym domu ani
dnia dłużej, i naprawdę zacząć się pakować? Może to by pomgło? Zaraz mnie tu
skrzyczą, że Cię buntuję i że takie zagrywki są niebezpieczne, ale czasem
nie ma wyjścia. Wszystko zależy, ile Ci jeszcze cierpliwości zostało. Moja
już by się dawno wyczerpała.
A.
|