Data: 2007-12-07 13:42:15
Temat: Re: Prezent - pewnie setny raz, ale co mi tam...
Od: Hanka Skwarczyńska <hanka@[asiowykrzyknik]truecolors.pyly>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "siwa" <siwa@BEZ_TEGO.life.pl> napisał w wiadomości
news:18ovyzskk4vxi.dlg@franolan.net...
> [...] Ale służącą byś przyjęła, zeby móc ze spokojnym sumieniem
> powiedziec, że nie zyczysz sobie obcej, brzydkiej baby przy
> zlewozmywaku i odkurzaczu?
Służącą bym przyjęła. Od zaraz. Może być brzydka, byle nie aż tak, żeby się
jej koty bały.
> I chrzanisz, że masz więcej czasu dla kotów?
> (Ty? Demagogią? NIE WIERZĘ ;)
Ja? Demagogią? Gdzie?
Dla ustalenia uwagi: to, co pisze Basia, to jest dla mnie absolutna
egzotyka, ja z tych, co samochodem jeżdżą (dają się wozić) do wsiowego
sklepu w nie bardzo dużej wsi, komunikacji publicznej się brzydzę i boję, w
ramach wakacji życzę sobie przestronny pokój z odrębną łazienką, a
najbardziej na świecie zaraz po kotach kocham zmywarkę. Jednakowoż całkiem
spokojnie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś może bezproblemowo żyć bez
samochodu i nie chcieć go mieć (w sensie nie odczuwać potrzeby oraz widzieć
sensowniejsze sposoby ulokowania gotówki, bo że w sensie "spadł mi z nieba
jagular i prawo jazdy, a ja tup nóżką i nieee", to już nie bardzo).
Natomiast gadki w stylu "nie możesz powiedzieć, że nie chcesz, dopóki nie
spróbujesz" - to jest dopiero pokręcona logika. W kwesti dzieci, samochodów,
narkotyków, wyjazdu w Himalaje, krwistej wątróbki i terrarium z tarantulami
zarówno.
A teraz mi pokaż demagogię.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
http://www.truecolors.pl
|