Data: 2007-12-07 16:26:28
Temat: Re: Prezent - pewnie setny raz, ale co mi tam...
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jagna W."
>> Taksówka wychodzi zdecydowanie taniej.
>
> Jeśli się jeździ raz na ruski rok, to na pewno. W przeciwnym razie to tak,
> jak wynajmowanie mieszkania, zamiast kupno własnego na kredyt. Koleżanka
> jeździ sporo taksówkami (przedszkole, szkoła dzieci, zakupy, lekarze,
> kosmetyczka, koleżanki itp.) i za wydawane kwoty już dawno by sobie
> średniej
> klasy autko kupiła, ale jakoś nie jest w stanie pojąć prostego rachunku i
> dalej ciężko przepłaca.
Nie raz na ruski, ale kilka razy w tygodniu. Właśnie zakupy, lekarze,
koleżanki czy fryzjer. Oraz wakacje, gdzie znakomicie sprawdza się
połączenie pociągu i taksówki. Nie - codziennie do pracy, bo mieszkając w
ścisłym i od kilku lat intensywnie remontowanym centrum, wolimy niezawodny i
szybszy tramwaj.
Twoja koleżanka może i kupiłaby sobie autko, ale po doliczeniu kosztów
utrzymania samochodu i samej jazdy wychodzi pewnie na zero. Za to ma
niebagatelny komfort psychiczny i sporą oszczędność czasu.
> Ja nie wyobrażam sobie życia bez własnego samochodu (a w naszym przypadku
> dwóch, bo inaczej byłoby bardzo ciężko), ale w moim przypadku to
> konieczność: praca, szkoła w mieście, życie poza miastem, sporo wyjazdów
> związanych z pracą, mnóstwo zajęć popołudniowych w różnych miejscach
> sporej
> aglomeracji. Ni ma bata, żeby sobie poradzić bez aut(a).
>
Strefa podmiejska albo praca związana z częstym przemieszczaniem się to
zupełnie inna bajka. Ale wtedy pewnie wolałabym chyba rower, jest
korkoodporny. ;)
EwaSzy
|