Data: 2011-12-20 13:55:29
Temat: Re: Przygotowania do świąt...
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 20 Dec 2011 14:29:44 +0100, Nixe napisał(a):
> W dniu 2011-12-20 13:43, XL pisze:
>
>> Znałam - moje. Dzieciom znajomych nie serwuję surowych jaj.
>
> Twoje własne odporniejsze? ;-)
> Kurczę, ja jakbym miała jakiekolwiek wątpliwości, to swoim przede
> wszystkim bym nie podała.
No ale moje jadły tylko jajka od swoich kurek, kiedy wtedy jesczze je
mieliśmy :-)
>
>> Ja nie widziałam nawet z dodatkiem surowego - w najlepszej knajpie w
>> Kielcach MŚK upomniał się o żółtko i dostał odpowiedź, że nie podają ze
>> wzgl. na zagrozenie salmonellą.
>
> Może tam faktycznie jest takie ryzyko.
Nie wiem, jaka może być różnica lokalnie. Jajka jak jajka - ich dostawy
raczej zasięg mają ogólnopolski.
> Jadałam tatar wielokrotnie (ukochana przystawka) w wielu porządnych
> miejscach, bo do byle jakich z zasady nie chadzam i w większości z nich
> zawsze było żółtko. Albo w kieliszku, albo bezpośrednio na talerzyku.
Kiedyś to było powszechne, pamiętam sama.
> Prędzej bym się bała salmonelli w podejrzanych cukierniach,
A one mają jakieś (może unijne?) oznaczenia? - to będę uważać ;-PPP
> sezonowych
> lodziarniach czy innych tego typu przybytkach.
U nas w Kielcach, odkad szerzy się salmonella, już ładnych parę lat temu
padła legendarna lodziarnia Poniewierskich, przy ul. Złotej. Dziesiątki lat
była prowadzona, nigdy nie było zatruć... Zmarł właściciel, a następcy
wobec zakazów nie podjęli się zmiany receptury opartej na "żywych"
jajkach... Całe Kielce pielgrzymowały kiedyś do Poniewierskich po lody,
stało się w kilometrowej kolejce - z termosami, pojemnikami i kupowłąo też
na bieżąco. Lepszych lodów to nawet Grycan nie robi.
>
>>> Prawdziwego tiramisu również nie robi się ze sztucznych dodatków.
>>
>> Owszem - do niego ubija się jajka na parze.
>
> Po pierwsze niekoniecznie, ponieważ żółtko utarte z cukrem na parze ma
> zupełnie inną konsystencję i smak.
> Po drugie ucieranie na parze nijak nie zmniejsza zarażenia salmonellą.
> Musiałabyś to jajo wręcz ugotować.
Mierzyłam temperaturę kiedyś, bo se kupiłam taki kulinarny termometr - 75
stopni zabija salmonellę. Jajka na deser ubijam bardzo dlugo i starannie -
podgrzewając.
>
>>> Żywność przygotowano do obróbki obok zaparkowanego samochodu.
>>> Używano pleśniejących owoców, a personel nie miał dostępu do bieżącej wody"
>
>> A co to ma do salmonelli?
>
> A nie wiem. Zacytowałam tylko jeden z linków, jaki podałaś :D
>
No ale wybrałaś te a nie inne fragmenty, a tam było nie tylko o salmonelli.
--
XL
|