Data: 2009-01-26 17:51:26
Temat: Re: Przyrządzanie tatara. //c.d.
Od: ssaa <j...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Panslavista pisze:
> On 26 Sty, 15:36, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
>> Dnia Mon, 26 Jan 2009 05:39:57 -0800 (PST), Panslavista napisał(a):
>>
>>
>>
>>
>>
>>> On 26 Sty, 14:01, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
>>>> Dnia Mon, 26 Jan 2009 13:57:56 +0100, Ikselka napisał(a):
>>>>> Dnia Mon, 26 Jan 2009 09:21:15 +0100, Misiek napisał(a):
>>>>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>>>>> news:ahl1a2iqvo9t.14wszhzqn0kmy.dlg@40tude.net...
>>>>>>> Dnia Fri, 23 Jan 2009 08:16:30 +0100, Misiek napisał(a):
>>>>>> (ciach)
>>>>>>>> LAS sie
>>>>>>>> nazywal i sprzedawali tam wlasnie dziczyzne za czasow kartkowych... Nie
>>>>>>>> dosc
>>>>>>>> ze tanio dosc to jeszcze smaczne to wszystko bylo...
>>>>>>>> I komu ten sklep przeszkadzal...
>>>>>>> Całe szczęscie, że dzis już znikły TAKIE "możliwości" zakupów - moge kupić
>>>>>>> co chcę i gdzie chcę, nie ma sklepów za żółtymi firankami itp.
>>>>>> A jest czego zalowac.. Zacny byl sklepik... Nie znasz sie, ja chciualbym
>>>>>> zeby ten akurat sklep istnial nadal...
>>>>> Jeśli w powiązaniu z TAMTYMI realiami, to wole jeść marchewkę okrągły rok.
>>>>> Pamiętam, kiedy mnie kolejkowa dzicz łącznie z potworną sprzedawczynią
>>>>> wyrzucila ze sklepu mięsnego, choć byłam w ciąży - miałam kartkę z innego
>>>>> rejonu. O mało nie urodziłam na ulicy, zimą.
>>>>> Nigdy więcej.
>>>> A tak w ogóle to nie zasuwaj farmazonów, że to były sklepy dostępne dla
>>>> przecietnego szaraka.
>>>> W okresie kartkowym taki sklep był tylko dla wybranych i bardzo prosze, nie
>>>> pisz o tym więcej, bo mnie szlag trafia. Aby kupić 10 dag słoniny stałam
>>>> kiedyś 6 godzin w ZWYKŁYM sklepie, bo nie miałam dostępu do tych INNYCH.
>>>> Wtedy były 2 Polski: jedna dla ogólu, druga dla towarzyszy - taki folwark
>>>> zwierzęcy. I jak ktoś mówi, że miał wtedy dobrze, to znaczy, że...- Ukryj
cytowany tekst -
>>>> - Pokaż cytowany tekst -
>>> Do zakładu (w stanie wojny polsko - michnicko - jaruzelskiej)
>>> przyjeżdżał (Warszawa) do sklepu samochód z dostawą, dyrektoriat
>>> kupował na początku - robole (w tym i ja) pół godziny później.
>> Ja ani pół, ani ani. W szkole nie sprzedawali, a do partii nie należałam
>
> Pozostawały ochłapy starej wołowiny, łój był aż pomarańczowy, słonina
> przezywana boczkiem i parówki. Inni mieli znajomych wśród dostawców -
> dyrektoriat dostawał na kartki w/g zapisów (zamówień) oraz czasami
> mała część dostaw to był ekstra rzut poza kartkami.
W zyciu takich idiotyzmów nie czytalem Kim ty i gróba jesteście? że
takie bzbóry piszecie? Lój i 10 deko sloniny.... Radzę odstawić bielko
zwierzece
|