Data: 2007-05-20 21:40:28
Temat: Re: Psychologia muzyki
Od: Ikselka <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
GenoFefGnoM napisał(a):
> W przypadku "ludzkich treli" powinniśmy się
> podniecać seksualnie, a mi słuchając muzyki wcale nie staje!, tylko
> odczuwam radość i różnorodne głębokie przeżycia, które związku z seksem
> nie mają.
Ot, i samcze pojmowanie przyjemności: staje albo nie :-P
Ten efekt ż.t.p. "uzyskuje" samiec już PO zdobyciu konkretnej samicy!
Człowiek najpierw się zakochuje - a to nie musi od razu być naładowane
seksem... I wtedy mamy te wszystkie przeżycia, o których piszesz.
Samiec wabi trelami, a samica odbiera. Stąd większość tworzących muzykę
to mężczyźni (samcy)... Tworzą ja dla kobiet (samic).
Zawsze uważałam kompozytorki za takie trochę męskie (wabiące pozostałe
samice)...
A facetów wrażliwych na muzykę za takich trochę "babskich" (nadmiernie
reagujących na te sygnały)...
Bez obrazy - w każdej kobiecie jest coś z mężczyzny (sama uwielbiam
wymyślać melodyjki), a w każdym mężczyźnie coś z kobiety (wielu silnie
reaguje na muzykę), byleby to coś w nich nie przeważało...
I nie traktuj tak dosłownie działania muzyki, jakie tu przedstawiam.
Chodzi o wywoływanie silnych emocji - a najsilniejsze zawsze są te
związane z seksem/miłością. Niekoniecznie muszą od razu powodować
erekcję ;-)
--
XL wiosenna
........................
Uwaga: to konto jest kontynuacją poprzedniego, którego profil znajdziesz
tu:
http://groups.google.com/groups/profile?enc_user=FrF
wyBQAAAA-5PM3SkF7hgkuNFs7WOaEOPANdqfI6prRsqjc7uCt1A
|