Data: 2009-03-05 20:55:17
Temat: Re: Rodzice dzieci w szkole STO
Od: "Wojciech Kulesza" <w...@n...org>
Pokaż wszystkie nagłówki
> podzielania ich" brzmia nadal enigmatycznie. Nie ukrywam, ze przydalyby
> nam
> sie takze informacje, jak zwiekszyc szanse na przyjecie do takiej szkoly.
> Czescia rekrutacji jest bowiem takze rozmowa z rodzicami, jak widza swoja
> przyszla wspolprace ze szkola.
Wybacz, ale jeśli rekrutacja ma niby polegać na rozmowie z rodzicami, jak
widzą współpracę ze szkołą, to dla mnie jest to drobne nieporozumienie. To
szkoła ma zabiegać o kolejnego ucznia, bo to jest jej klient. Ja też byłem
na takiej wstępnej rozmowie, gdzie nauczycielka sprawdzała, czy moje dziecko
może uczęszczać do ich szkoły. Po takim teście, gdzie nauczycielka była
młodą zachwycona, powiedziałem, że to niepoważne, bo taka rozmowa polegać ma
na przekonaniu do siebie obu stron, a nie tylko jednej. I zrezygnowaliśmy.
Jest duży wybór szkół niepublicznych, a moje dziecko ma być dla nich
klientem. Oczywiście nie z każdym klientem jest nam po drodze, ale na Twoim
miejscu podarowałbym sobie taką szkołę, bo to tylko wróży kłopoty dalej.
Iwona. To Twoje dziecko, Twoje pieniądze tam zostawiasz, takie STO, żyje z
Twoich pieniędzy i to oni powinni zabiegać o Ciebie.
Pzdr
Wojtek
|