Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Rodzina zastępcza
Date: Sun, 7 Sep 2008 21:28:21 +0200
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 42
Message-ID: <9oljqv9kc770$.wz0yw6rxv8qr.dlg@40tude.net>
References: <1h3ahwjs5m9n2$.1u5cxatjvvpfq$.dlg@40tude.net>
<ga13b1$s7q$1@nemesis.news.neostrada.pl>
<msoqe2193a5p$.1pdliihooc9eo$.dlg@40tude.net> <ga18um$nck$1@news.onet.pl>
Reply-To: i...@g...pl
NNTP-Posting-Host: bmw179.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1220815724 25479 83.28.242.179 (7 Sep 2008 19:28:44 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 7 Sep 2008 19:28:44 +0000 (UTC)
X-User: ikselk
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:417822
Ukryj nagłówki
Dnia Sun, 07 Sep 2008 21:10:13 +0200, adamoxx1 napisał(a):
> Takie przypadki raczej często sie nie zgadzają i zbytnio uogolniasz..
> Tak samo jak "Murzyn zabil - wszyscy Murzyni zli"
> Wydaje mi sie że wiecej w takim działaniu dobra niż zła.
No, ale mówisz o tym przypadku skrajnym, który wymieniłam. Pytam natomiast,
co z uczuciami dziecka rodzonego w przypadku mniejszych ekscesów, które sa
na porządku dziennym między dziećmi, nawet przypadki dręczenia fizycznego i
psychicznego - jak być bezstronnym sędzią wobec dzieci własnych i
przybranych? Ja mówię uczciwie: nie umiałabym.
I co, kiedy należy uczciwie, choć z bólem przyznać rację dziecku
przybranemu? - tu dziecko rodzone musiałby być mędrcem, dojrzałym
psychicznie człowiekiem, aby mogło sobie z tym poradzić... a przecież jest
tylko dzieckiem.
A co, kiedy rodzonemu? - tu nie ma siły, aby dzieci przybrane nie odebraly
tego jako faworyzowania własnego pisklęcia.
Itd., itd., itd.
Jak widzisz, co krok, to straszliwe problemy, glownie natury moralnej,
psychicznej - czyli te najcięższe. Nie sposób im zaradzić, no nie sposób.
A także (może posądzisz mnie o materializm, ale to ważne sprawy i bolesne)
kiedy przyjdzie do dziedziczenia po rodzicach (w przypadku adopcji wszak to
następuje na równi z dziećmi rodzonymi) i konieczności podzielenia się tym,
co wypracowali. Chodzi mi o aspekt psychologiczny, oczywiście. Bo wiesz, ja
do dziś mam taki trochę irracjonalny, ale jednak dręczący mnie boleśnie do
dziś kolec w sercu, kiedy myślę o tym, jak moja mama po powrocie z USA
poprosiła moją bratową jako pierwszą do wybrania sobie z przywiezionych
super ciuchów czegoś, a mnie - dopiero po niej. Nie mogłam i nie wzięłam
niczego... żal o to pierwszeństwo był zbyt wielki, wiesz, nie o ciuchy.
Mamie było też przykro, wiem, ale - nie mogłam. To jakaś tam analogia,
niekoniecznie należy się skupić na przypadku dziedziczenia, raczej na
pierwszeństwie do gniazda.
--
"Ludzki mózg jest zbyt skomplikowany, aby dał się poznać
samemu sobie... A gdyby taki nie był, byłby po prostu zbyt głupi, aby
siebie poznać."
S. Lem
|