Data: 2014-10-30 18:55:56
Temat: Re: Sterylna kuchnia Ikselki
Od: Trybun <I...@j...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-10-20 21:50, XL pisze:
> Dnia Mon, 20 Oct 2014 09:41:49 +0200, Trybun napisał(a):
>
>
>> Bardziej wierzyłbym w czystość swojego kota niż w czyste łapy tego
>> telewizyjnego fircyka.
> Dokładnie.
> Moje koty nigdy nie były poza domem - urodziła je kotka
> niewychodząca, w mieszkaniu w Warszawie i stamtąd trafiły do mnie. Na sobie
> i w sobie mają dokładnie to samo, co i ja, bo przebywamy w tym samym
> środowisku - nie wiem, dlaczego miałabym się ich brzydzić, a jesli już, to
> one mnie, bo to ja wychodzę. Dlatego dla ich bezpieczeństwa nie wnosimy
> butów do mieszkania - buty zostają w sieni, do której koty nie mają
> dostępu.
> Co do kuchni - żadne jedzenie nie leży i nie jest zostawiane na
> wierzchu, a koty są nauczone, że nie włazi się na stół, kiedy jemy, po
> prostu nigdy nie dawaliśmy im jedzenia podczas naszego posiłku, więc one
> nie kojarzą naszego posiłku z własnym. Proste.
> Podczas naszej nieobecności nie mam wpływu na ich życie, no
> muszą przecież funkcjinować jak koty - ale mam wpływ na to, co jest dla
> nich dostępne, więc jak już pisałam, mam system plastikowych kloszy (np
> kiedy chcę na chwilę wyjść, a mam na talerzu jedzenie, to przykrywam je),
> albo po prostu zamykam kuchnię.
> W kuchni kotymają swoje legowisko wysoko na szafce kuchennej nad
> zlewem (bo przy kominie) i tylko tam wolno im wylegiwać się, plus na
> krzesłach.
> Zdjęcie "pierogi z kotem" jest dlatego szczególne i zostało
> zrobione własnie dlatego, ze nastąpił ewenement - kot pod moją nieuwagę
> skoczył na telewizor i stamtąd SIĘGNĄŁ do pierogów, nawet ich nie zdążył
> dotknąć.
>
>
> Z politowaniem czytam tutaj histeryczne posty na temat moich
> kotów, po
> prostu śmiech mnie bierze, jacy ci ludzie są zakłamani, a może po prostu
> nie mają pojęcia o tym, że sytuację można łątwo opanować zarówno
> wychowujac zwierzę, jak i organizując sobie pewien system postępowania
> nazwijmy
> to sanitarnego - zwierzę domowe niewychodzące jest dla człowieka pod
> względem epidemiologiczno-higienicznym dokładnie jak własne dziecko, nawet
> jego kupa zawiera jedynie to, co mu sami dostarczamy w jedzeniu i zestaw
> bakterii istniejacych w
> srodowisku w domu... a i tak kuweta i żwirek w niej leżący są odkażane na
> bieżąco, są do tego specjalne preparaty w proszku. Tak więc kot w trakcie
> i po załatwieniu "sprawy" ma też odkażone łapki, a nie zdarzyło się, zeby
> stanął w kupę, bo to straszne czyściochy i brzydzą się nawet dotknąć swoich
> odchodów; jak coś leży w kuwecie, to krzyczą, żeby sprzątnąć - kiedy
> zapomnę. I wchodzą dopiero kiedy sprzątnę. Kuweta i jej zawartość jest
> codziennie odkażana - to tylko kwestia posypania proszkiem odkażającym i
> wstrząśniecia. Itd.
> Tymczasem niekoniecznie umyte ręce, i to obcego człowieka, grzebiące im w
> talerzu w restauracji osób tych
> nie brzydzą. Zaiste zadziwiające podejście...
Nic dodać nic ująć,.
|