Data: 2007-10-16 08:21:02
Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: "MONI|<A" <moni|<...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Ja to zrobiłam, wytłumaczyłam, ona poprawiła. Ale ja nie jestem jej mamą,
> nie odpowiadam za jej naukę, czemu rodzic nie moze przyłozyć większej
> starnności do swojego dziecka?
To wszystko prawda, ale w tej sytuacji trzeba szukać chyba innego
rozwiązania.
Ja przez jakis czas pomagałam córce znajomej z pracy, miała problemy z
fizyką, chemią i informatyką .
Mama dziewczynki nie była jej w stanie pomagać, przede wszystkim nie
potrafiła jej pomóc, pracowała w godzinach popołudniowych, o pomocy ojca nie
było mowy. Finansowo też było nie za wesoło, tak więc korepetycje odpadały.
Kiedyś w czasie rozmowy wyszła sprawa problemów w nauce, zaproponowałam
pomoc. Przez pół roku razem uczyłyśmy się, odrabiałyśmy lekcje itd. Radość
niesamowita z każdego sukcesu w szkole. Potem zmieniłam miejsce
zamieszkania.
Pięć lat później organizowałam akcje plenerową, brakowało mi ludzi do
pomocy, wtedy córka znajomej ze swoimi kolegami/koleżankami z klasy przyszła
mi na ratunek. Ja byłam pod wielkim wrażeniem jej, jej inicjatywy,
zaradności, zdolności organizacyjnych.
Sylwia jeśli zależy Ci na tej dziewczynce, może spróbuj jej sama pomóc. Ja
wiem że to sytuacja nie ciekawa, wtrącanie się w cudze sprawy, ale może uda
Wam się dojść do jakiegoś porozumienia, z mamą/ babcią, najważniejsze jest
przecież dobro tej dziewczynki.
Pozdrawiam
Monika
|