Data: 2002-06-21 07:17:18
Temat: Re: Uklad w malzenstwie
Od: "Jolanta Pers" <j...@N...poczta.gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Variete <a...@o...pl> napisał(a):
>
> Użytkownik Jolanta Pers <j...@N...poczta.gazeta.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:aeugpj$ht5$...@n...gazeta.pl...
>
> > Jeśli sprawa tak wygląda już na początku, nie pakuj się w to albo ustal
> > jasno - Ty pracujesz więcej, ale to Ty masz większość udziałów i Ty
> > podejmujesz decyzje.
>
> To chyba najlepsze rozwiązanie z sytuacji. Kolega-ojciec powinien się
> określić ile czasu chce spedzać z rodziną, a ile w pracy. I jesli ważniejsza
> jest dla niego rodzina powienie pogodzić się z mniejszymi zarobkami i
> udziałami w firmie. To będzie dobry układ.
Tak, ale pod warunkiem, że określi się to jasno i wyraźnie na początku i obie
strony się na to godzą. Po zaobserwowaniu postawy "będę pracował mniej niż
ty, bo mam rodzinę, a będę brał z firmy więcej niż ty, bo mam rodzinę, i
twoja kobieta pracuje, a moja nie" - już mnie nic nie zdziwi.
> > Posiadanie firmy to nie bułka z masłem, w dzisiejszych ciężkich czasach
> > wymaga wielu wyrzeczeń i czasem trzeba zrezygnować z różnych przyjemności
> > typu celebrowanie rodzinnych kolacyjek. Jak ktoś tego nie rozumie, to
> niech
> > sobie siedzi na etaciku i nie zawraca głowy innym. Psiakość, czy naprawdę
> > kobieta sama musi tego zakosztować, żeby zrozumieć taką oczywistość?
>
> Posiadanie rodziny to tez nie jest bułka z masłem. Bardzo trudno jest być
> zgodną, udaną, szczęsliwą rodzinę, w której dzieci mają kontakt z rodzicami
> nie polegający tylko na wspólnym zamieszkiwaniu, a partnerzy są dla siebie
> przyjaciółmi.. Przyjaźni dziecka nie zyskuje się przez samo bycie jego
> rodzicem, trzeba na to długo pracować. Uczciwego człowieka też nie jest
> łatwo wychować. To kosztuje wiele wyrzeczeń i czasem trzeba zrezygnować z
> wielu innych ważnych spraw na rzecz celebrowania rodzinnych kolacyjek, które
> zbliżają rodzinę po niewspólnie spędzonym dniu. A celebrownie usypiania
> dziecka może być zapowiedzią przyszłego sukcesu i dziecka i rodziny.
Miałaś Ty kiedy firmę, Variete? Pewnie nie. Nie neguję, że to co napisałaś
jest generalnie prawdą (a ściślej: zbiorem truizmów i banałów), ale jeśli
nikt ze wspólników nie ma czasu spotkać się z klientem, bo jeden leci kąpać
dziecko, a drugi ma kolację przy świecach z narzeczoną, to prowadzenie takiej
firmy mogą sobie od razu zwinąć w ciasny rulonik. W prowadzeniu firmy właśnie
najbardziej uciążliwe jest, że ciągle wyłazi do zrobienia coś
nieprzewidzianego, do załatwienia w czasie, kiedy miało się robić coś innego,
oraz wszelkiej maści sytuacje awaryjne - kontrola z US, klient wściekły z
powodu jakiejś zawalonej sprawy, którego trzeba ugłaskać, nagłe zlecenie na
wczoraj, problemy z cleniem dostawy i kij wie co jeszcze. Jak nie będzie kto
miał załatwiać takich historii, kiedy się coś pali i wali, bo wszyscy będą
mieli podejście typu wszystko inne jest zawsze ważniejsze, to lepiej dać
sobie spokój. Serio.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|