Data: 2002-06-21 07:39:58
Temat: Re: Uklad w malzenstwie
Od: "Variete" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Jolanta Pers <j...@N...poczta.gazeta.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:aeujtu$sqc$...@n...gazeta.pl...
> Miałaś Ty kiedy firmę, Variete? Pewnie nie. Nie neguję, że to co napisałaś
> jest generalnie prawdą (a ściślej: zbiorem truizmów i banałów), ale jeśli
> nikt ze wspólników nie ma czasu spotkać się z klientem, bo jeden leci
kąpać
> dziecko, a drugi ma kolację przy świecach z narzeczoną, to prowadzenie
takiej
> firmy mogą sobie od razu zwinąć w ciasny rulonik. W prowadzeniu firmy
właśnie
> najbardziej uciążliwe jest, że ciągle wyłazi do zrobienia coś
Firmy własnej nie mam. Pracuję u kogoś. Ale mąz ma (na szczęście nie ma
wspólników, bo w tej kwestii ma negatywne doświadczenia). I wiem jak to jest
mieć zlecenia na wczoraj i to trzy na raz. Jenak wszystkie wartości, o
których pisałam wzgledem rodziny są dla nas najważniejsze. Pewnie, że nie
zawsze uda nam się zjeść wspólnie kolację, ale staramy się jak mozemy.
Czasem nawet jemy kolację po 21.00 żeby tatuś zjadł z nami. Mąz musiał też
ostatnio zrezygnowac z celebrowania usypiania dziecka i ja przejęłam
obowiązek, co nie znaczy, ze do tego nie wróci jak tylko bedzie mógł. I nie
znaczy też, że nam tego nie żal.
> Jak nie będzie kto
> miał załatwiać takich historii, kiedy się coś pali i wali, bo wszyscy będą
> mieli podejście typu wszystko inne jest zawsze ważniejsze, to lepiej dać
> sobie spokój. Serio.
Pali się i wali nie zawsze, czasem bezdzietnemu i bezrodzinnemu mężczyźnie
wygodniej jest się umówić na 19.00, a nie na 13.00. A ten z rodziną woli
odwrotnie itd. Pewnie, że są sprawy, które trzeba załatwić wieczorem czy po
południu, ale to nie jest codziennie. Trzeba chcieć ustawić sobie dzień
pracy w jakiś konkretny sposób, czasem zrezygnować z jakiegoś zlecenia na
rzecz rodziny.
Jeden jest fakt - cięzko jest osiągnąć porozumienie między wspólnikami jeśli
dwóch zapatruje się inaczej zarówno na sprawę firmy jaki i na rodzinę.
Zawsze będą jakieś pretensje, żale i zarzuty.
Nadal twierdzę, że rodzina i jej sukces jest ważniejszy od sukcesu firmy.
Ale chyba schodzę z tym trochę z tematu bo chodziło o porozumienie między
wspólnikami, a nie wyższość pracy nad rodziną czy odwrotnie.
Pozdrwiam. Variete.
|