Data: 2010-02-16 11:02:51
Temat: Re: Walentynki (nie dla klapsomanów)
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 16 Lut, 09:23, "Redart" <p...@i...gov> wrote:
> Wiesz, IKSI, niby masz trochę racji, ale z drugiej strony
> - dlaczego do kościoła chodzimy w niedziele a ważne święta
> katolickie są poukładane na przestrzeni całego roku - i też są
> to konkretne dni ?
Są to sytuacje "zewnętrzne", o których trzeba ludziom przypominać
specjalnie, gdyż z wrodzonego lenistwa, zabiegania lub po prostu z
powodu niemożności zgromadzenia tylu terminów w głowie, o nich
zapominają.
Miłość, jeśli nią jest, nie potrzebuje urządzenia peryferyjnego -
budzika ani przypominacza, ani powierzchownych symboli-pierduszek, aby
się akurat na jego sygnał (i to zbiorowo) uzewnętrznić/realizować.
Miłość okazuje się w każdej najmniejszej chwili zycia, każdym gestem.
Dlatego nie cierpię Walentynek, że to amerykańskie święto, które mnie
traktuje jak bezmyślne i bezduszne urządzenie peryferyjne, podobnie
jak robią to ich reklamy w rodzaju "Przytul swoje dziecko" itp.
Infantylizacja i znieczulica spoleczna jest już tak spotegowana i
powszechna, że w sumie może i trzeba uczyć ludzi, kiedy mają kochać,
kiedy się całować, a kiedy przytulać. Ale mnie uczyć nikt nie musi.
:-/
>
> Rytuały i rytmy - to są rzeczy ważne dla człowieka.
> Jak dzień i noc, pełnie księżyca, pory roku,
> narodziny i śmierć.
>
> Jak dajesz komuś serduszko 'w normalny dzień' to
> masz poczucie winy, że w nocy spałaś i mu nie dałaś ?
> Absurd !
W nocy to ja daję całą siebie, jako i w dzień :-)
Reszta jak wyżej.
--
XL //pozdrawiam z kursu
|