Data: 2004-01-20 13:08:26
Temat: Re: Wejscie na balkon bez wiedzy... (dlugie)
Od: "Jarek P." <j...@n...poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"M.A.K." <k...@i...edu.pl> wrote in message
news:buj89p$q5p$1@h1.uw.edu.pl...
> ...miałem podobnego sąsiada i wiem o czym mówię....
[...]
> Może napisałem trochę z rozpędu, ale przez 5 lat miałem co tydzień wizytę
> milicji, którą sąsiad wzywał jak trochę głośniej grało radio...
Naprawdę uważasz, że to to samo? Wezwać policję bo ktoś po 22 wodę spuścił
czy radio włączył a wezwac ją, bo ktoś ci wlazł na balkon i skuł terakotę?
> podejście do zagadnienia (komisje, protokoły...). Tacy ludzie sprawy,
które
> można załatwić od ręki
Wybacz, ale wejście złodziejskimi metodami (bo jak inaczej można nazwać
wejście przez dach) na teren cudzego mieszkania (co z tego, że to tylko
balkon?)i wykonywanie tam jakichś prac związanych z pogorszeniem jego stanu
bez wiedzy właściciela i pod jego nieobecność, w dodatku bez uzasadnionego
powodu (wchodzenia w czasie jego nieobecności), to jest właśnie dokładnie
to, czym powinien się zająć sąd i policja. Z sądem można zaczekać i najpierw
spróbowac się dogadać, ale notatka policyjna z miejsca zdarzenia jest w
takich sprawach podstawa i bardzo dobrze to o człowieku świadczy, ze o tym
pomyslał. A jak sam napisał - skargi jeszcze nie złożył.
A jedyne załatwienie "od ręki" jakie mi tu przychodzi do głowy to iść i dać
w mordę.
Tego ostatniego zdania nie traktuj poważnie - tak na wszelki wypadek dodam.
J.
|