Data: 2004-01-20 13:12:51
Temat: Re: Wejscie na balkon bez wiedzy... (dlugie)
Od: "BartM" <b...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> ...miałem podobnego sąsiada i wiem o czym mówię....Po pierwsze samo
> podejście do zagadnienia (komisje, protokoły...). Tacy ludzie sprawy,
które
> można załatwić od ręki będą załatwiali latami kończąc w sądzie. Sam fakt,
że
> gość pisze o tym na liście wiele mówi....no bo niby jakiej rady
> oczekuje...namiaru na taniego adwokata, czy na takich, którzy skują
> sąsiadowi i prezesowi spółdzielni ryj.
>
> Może napisałem trochę z rozpędu, ale przez 5 lat miałem co tydzień wizytę
> milicji, którą sąsiad wzywał jak trochę głośniej grało radio...Inni
sąsiedzi
> zresztą tez, żeby nie było że była u mnie jedna wielka impreza....Gość się
> opamiętał, jak parę osób złożyło na niego doniesienie o umyślne nękanie...
rzeczoznawce chcialem tylko i wylacznie dlatego, ze od tej samej osoby
slyszalem rozne opinie odnosnie wykonania prac na moim balkonie. A policje
wezwalem bo stwierdzilem wlamanie i zniszczenie mienia.
Ryja nikomu nie bede skuwac ani nikomu takiej roboty nie zlece. Żyje zgodnie
z prawem i oczekuje tego od innych. Z moja sasiadka mam jak najlepsze
stosunki, o rzeczoznawce wystapilismy razem :-) Przykro mi, ze masz takie
zle doswiadczenia i ze uogolniasz... Dla mnie glosno grajace radio i
wlamanie to nie jest to samo:-) pozdrawiam i zycze wiecej tolerancji :-)
BartM
|