Data: 2013-07-16 15:14:32
Temat: Re: Wiadro chemii!.
Od: Trybun <Y...@y...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2013-07-15 14:18, Feniks z popiołów pisze:
> W dniu 2013-07-14 09:13, Trybun pisze:
>>
>> Ważne że maja smak, bo tak do końca nie wierzyłbym w opis składu.
>
> W składzie muszą podawać fakty. Inną sprawą jest to, JAKIE to mięso z
> szynki faktycznie było - pewnie takie, które nie nadawało się na
> wędliny lepszej jakości od parówek (może za tłuste, ze starego wieprza
> itd.). Niemniej jednak i tak te akurat parówki są zjadliwe. Po nich
> już żadnych innych wcześniejszych nie akceptuję (no, może poza tymi
> wspomnieniami z PRL-u, ale pewności nie mam, jak smakowałyby mi dzisiaj).
Ale dlaczego piszesz że musi być prawdą to co jest w opisie? Przecież w
razie kontroli to maksymalna kara za oszuustwo złamania normy wynosi
5000zł. A więc czym taki producent ryzykuje. Na pewno nie gustem
klienta, bo zamiast owej szynki dołoży jakichś chemicznych ulepszaczy
smaku, i klienci zaczną się o nie bić w kolejkach..
Tak czasem też się zastanawiam jak dzisiejsze wędliny by wyglądały
(smakowały) w konfrontacji z tymi PRLowskimi. W moim odczuciu dzisiejsza
kaszanka ma lepszy smak niż tamta, ale już baleron czy kiełbasa
krakowska przemawia za PRLem.
>
>> Ktoś niedawno w TV oznajmił że parówki "cielęce" nie maja nic
>> wspólnego z cielęciną...
>
> A skład sprawdzałeś? Tam w składzie nie wspominają o mięsie cielęcym,
> co najwyżej o znikomej zawartości (procentowo) tłuszczu i skórek
> cielęcych. BTW Od pewnego czasu w ogóle nie kupuję parówek, których
> składu nie jestem w stanie sprawdzić na opakowaniu, bo są np.
> sprzedawane luzem, a opakowanie w sklepie "wcięło".
>
> Ewa
>
Składu najczęściej nie można się doczytać, ale sama nazwa "cielęce"
powinna być wyznacznikiem dla potencjalnego klienta.
P.S. Ewa, Feniks... Sugerujesz że ten na wskroś męski ptak był kobietą?:-\
|