Data: 2003-04-15 09:47:21
Temat: Re: Wychowanie dziewczynek
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
boniedydy wrote:
> praktycznie wyglądało to w ten sposób, że obrzydzała mi
> wszystkie fluorescencyjne kolory i inne kiczowate rzeczy. Jednym
> skrzywieniem się deprecjonowała to wszystko, co podobało mi się najbardziej
> jako dziecku. W końcu "razem wybierałyśmy", ale kiedy do tego dochodziło,
> byłam tak zastraszona, że nigdy by mi nie przyszło do głowy zaproponować
> czegoś np. różowego. Natomiast kiedy mi się coś zdecydowanie nie podobało,
> mogłam odmówić, narazając się na wypominanie ("a nie mówiłam, że trzeba było
> kupić tamte buty?") przy najbliższej okazji. Potem długo uwazałam, że jestem
> bez gustu, w odróżnieniu od wszystkich innych dookoła mnie.
To juz kwestia taktu rodzica? Umiejetnosc powstrzymania sie czasem od
powiedzenia czegos, poinstruowania, narzucenia swojego zdania,
przelkniecia faktu, ze wybór dziecka nie zawsze jest z godny z naszym? O
tym tez pisalam. Mam nadzieje, ze uda mi sie tej granicy w stosunku do
swojego dziecka kiedys nie przekroczyc.
pzdr
agi
|