Data: 2002-08-28 11:52:43
Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "::>nelson<::" <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
punkt widzenia zony: ona tez zasluguje na szczescie, na kogos kto bedzie ja
kochal ...
punkt widzenia meza: trzeba wykorzystac szanse na szczescie ...
a wiec rozwod ...
punkt widzenia dziecka: gdy rodzice sie nie kochaja zawsze jest do dupy, czy
sa razem czy sie rozejda.
no niestety ... uwazam ze swjemu dziecku i tak musicie zaszkodzic ... w tej
sytuacji nie ma szans zeby nie narobic w jego psychice zniszczen.
Rozwod wiadomo ... dziecko to przezyje jako silny wstrzas, ogolnie wszyscy
wiedza mniej lub wiecej jak to jest i jakie ma implikacje w przyszlosci,
niektorzy z autopsji.
Zycie razem.... hm... nie kochajac sie... dziecko moze nie tyle wyczuwa co
sie miedzy wami dzieje ile zwyczajnie uczy sie tego. Przyswaja sobie ten
model zwiazku: oschly, zimny ... formalny ... moim zdaniem to o wiele gorsze
niz skutki rozwodu. Skutkom rozwodu da sie w pewnym stopniu zapobiegac bo
przyczyny sa namacalne, dzieja sie na naszych oczach, sa swiadome. A
przyczyny wypaczen osobowosci ktora zwiazek jak Wasz przyjmuje za model sa
znacznie trudniej uchwytne, o wiele bardziej nieokreslone,
dlugoterminowe....
gdybym mial podjac decyzje to bym CHCIAL sie rozwiesc .. co innego czy bym
to zrobil ... niestety ulomnosc ludzka nie zna granic ... trudnosci w
podejmowaniu takich decyzji, strach .. przyzwyczajenie ... nie jest to
proste (dla niektorych moze jest).. ale chcialbym sie rozwiesc.
n.
|