Data: 2002-08-28 16:40:27
Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "Becchino" <b...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Tymek" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:Xns92787F45EDA6AslawekANTYSPAMpharma@193.110.12
0.9...
> Witam Szanowne Kolezanki i Kolegow po raz pierwszy
>
> Temat pewnie przewijal sie miliony razy jednakze pozwole sobie na pare
slow.
> Sytuacja wyglada tak: zona, maz, dzieci. Sa ze soba juz ladnych kilka lat.
Maz od
> dluzszego czasu (a moze od zawsze) nie kocha swojej zony. Nie rozmawia z
nia o tym
> jak o innych sprawach rowniez. Wszystko jest teoretycznie/pokazowo w
porzadku, az w
> koncu pojawia sie ONA. Zwiazek jest dosyc nietypowy - mieszkaja daleko od
siebie,
> kontakty osobiste sporadyczne, raczej telefon, Internet. Jednakze w tym
zwiazku
> iskrzy (w tamtym nie bylo tak od poczatku). Wiadomo poczatek znajomosci
jest zawsze
> rozowy, ale maja juz troche doswiadczen i widza co cenne, a co przelotne.
Zona
> dowiaduje sie ze maz nie kocha, nic nie wie o NIEJ. Zwiazek "legalny"
pograza sie w
> "nocy ciemnej"... Zona chce rozwodu, on (sam nie wiedzac czemu -
odpowiedzialnosc,
> dzieci, przezyte lata) ciagle nie wie co zrobic. Jakiz bedzie dalszy ciag,
jaki
> powinien byc ? Pytam raczej praktykow niz teoretykow (porady "rzucic sie
pod pociag
> relacji Lublin - Bialystok" "czy zapomniec o NIEJ pokochac zone" juz
przerabialem i
> troche jakby to nie to :-).
Pewnie, ze lepiej zyc osobno w szczesliwych zwiazkach, niz nie moc przez
cale zycie na siebie patrzec.A dzieci ????? Oczywiscie, ze lepsza dla nich
pelna rodzina, ale w tym wypadku to chyba by im tylko zaszkodzilo. Tak nie
beda mialy wzorcow od nie kochajacych sie rodzicow. Nie ma sensu budowac
sztucznie, na sile rodziny. Lepiej, aby rodzice osobno, w spokoju ustawili
sobie zycie, a i dzieci wiecej na tym skorzystaja, niz na sztucznych
polaczeniach, pseudo uczuciowych, ktore tylko pewnie doprowadza do klotni,
nieporozumien...
|