Data: 2006-11-13 19:25:00
Temat: Re: ciagle nowe (link)
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Joanna Duszczyńska napisał(a):
>
> Indywidualne podejście jest tu kluczem do odpowiedzi.
W podstawówce mojego syna jest 600 dzieci, miej litość dla
nauczycieli...
> Wyobraź sobie taką sytuację.
> Rodzic dziecka ginie w wypadku samochodowym. Pełen szok, dla dziecka.
> Dziecko nie chodzi do szkoły, bo nie jest w stanie. Nie jest chore...
> No dobrze, jest to depresja, ale nie trafia do psychiatry i nie ma
> zwolnienia lekarskiego, a nawet jak ma to trwało to pół roku... Od
> razu przesądzasz, że należy mu się za karę repeta?
O takich rzeczach na ogoł się wie, i nie o nich dyskutujemy. u mojego
syna w klasie jest dziewczynka, która straciła matkę - wiesz, że ze
względu na nią nie jest organizowany Dzień Matki w naszej klasie?
Tak czy owak takie dziecko musi znać materiał, który jest przewidziany
dla danej klasy - wątpię, żeby dziecko po takich przejściach go znało,
zwłaszcza, jeśli nie chodziło do szkoły.
>> I to szczęście i samodzielność ma się objawiać chodzeniem w kratkę do
>> szkoły? A odpowiedzialniość rodzica ma sie przejawiać w radosnej
>> twórczości usprawiedliwień?
>
> Samodzielny mam być jak zostanie dorosły i z chodzeniem w kratkę do
> szkoły ma to mały związek.
Mam inne zdanie na ten temat. Czego Jaś się nie nauczy, Jan nie będzie
umiał. Jeśli do szkoły będzie chodził w kratkę, lekcje odrabiał jak mu
humor dopisze, to watpię, żeby w pracy zagrzał miejsce.
> Odpowiedzialność w moim zdaniu tyczyła się
> dziecka...
No, ja nie oczekuje od dziecka odpowiedzialności - po to ma rodziców,
żeby za niego odpowiadali.
> A u rodzica? Tak czasem odpowiedzialność tym się właśnie
> objawia - zgodą na to, żeby dziecko nie poszło do szkoły.
Czasem, a pod to nie wchodzi chodzenie w kratkę. Czasem to ja tez
zostawiam dziecko w domu, bo wiole przetrzymać dzień, dwa w domu, niż
puścić do szkoły a potem kurować dwa tygodnie, za to z
błogosławieństwem lekarza i antybiotykiem.
> Wróćmy do wydawałoby się wyczerpanego na grupie tematu samobójstwa
> Ani. Jak sądzisz, czy jeśliby matka obiecała jej, że już nigdy nie
> będzie musiała iść do tej szkoły i wyraziła chęć radosnej twórczości
> usprawiedliwienia jej nieobecności do czasu znalezienia jej nowej
> szkoły, która byłaby dla niej bezpieczna byłaby szansa na uratowanie
> jej życia?
Wiesz, IMHO matka Ani nie miała bladego pojęcia, co się dzieje w szkole.
Jakby mi moje dziecko powiedziało, że ktoś mu dokuczał w taki sposób, i
nikt dorosły nie zareagował, to ja bym nie pisała usprawiedliwienia na
czas znalezienia nowej szkoły, tylko zrobiłabym dym na całą gminę, a
odpowiedzialnych za brak reakcji pociągnęłabym do odpowiedzialności.
> Nie wiem jak było u Ani, ale wiem, że cokolwiek się dzieje
> z dzieckiem oczekuje ono naszego wsparcia i czasem to wsparcie może
> właśnie polegać na radosnej twórczości pisania usprawiedliwień.
Przede wszystkim warto rozmawiać. Ja tam radosnej twórczości* nie
uprawiam, a jakoś moje dziecko wie, gdzie ma iść, jak potrzebuje
pomocy.
*Radosna twórczośc polega na pisaniu lipnych usprawiedliwień, w stylu
"dziecka nie było w szkole, bo było chore", podczas, gdy dziecku się
nie chciało, było na zakupach, etc.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
|