Data: 2005-09-10 03:01:45
Temat: Re: co Wy na to...
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nieradek" <n...@p...onet.pl> wrote in message
news:dfsl5a$sv1$1@news.onet.pl...
>>>> a ujedolicenie programowe ma przed czyms uchronic?
>
>>> A czy ujednolicenie wszystkich ściąga do tego samego poziomu?
>
>> a jak myslisz?
>
> Sadze, ze nie. Zawsze sie trafia jakies perly przed wieprze ;-) Tak wiec
> mundurek nadal IMO nie zalatwia sprawy.
czyli mundurek tez nie sciagnie wszystkich do "szarej masy".
> To i tak dobrze, ze chcialas w ogole miec. Bo wszystkie moje kolezanki i
> ja
> tego czegos co nam zafundowano nie chcialy miec za Chiny Ludowe - ale
> wychowawczyni i rodzice byli bezlitośni. Mialo byc tanie, granatowe i do
> przed kolan, brrr...
jakos sie tak nie buntowalam jak ty. moze do glowy mi nie przychodzilo, ze
mzona bez mundurka. a czego oczy nie....itd.
>
>> a jesli chodzi o Towje dziecko, zapewne jesli by inne dzieci mialy te
>> ubraka dzien w dzien, to i sraz pozarna nie byla by potrzebna :)
>
> Marta ma teraz 8 lat, wiec zdarzaja sie jej rozne wtopy z ubraniem, a to
> przy obiedzie, a to z powodu pobytu na boisku szkolnym - moze mundurek
> stonowałby ja bardziej, ale powatpiewam. Ciuchy to ostatnia rzecz, ktora
> sobie corka zaprzata glowe. Chociaz nie, niedawno 'odkryla' magiczną moc
> koloru rozowego i musze czasem jej przypominac, ze nie warto miec
> wszystkiego w jednym kolorze ;-)
poczekaj wiec jak bedzie miec 10-12-15 lat. w wieku lat 8 moja corka prawie
zupelnie nie zwracala uwagi co ma na sobie, moze miala tam jekies ulubione
kolory ale nie wydziwiala jak teraz ;)
>>>> moze i ebzdie, grunt, ze sie dzieci zajma w szkole nauka a nie
>>>> porownywaniem ciuchow.
>
>>> Dzieci na lekcjach zajmuja sie podobniez wlasnie nauka, a jesli w
>>> trakcie lekcji zajmuja sie nie tym czym powinny to... gdzie wyszla
>>> nauczycielka? ;-)
>
>> wydziubie im oczy! :)
>> sa jeszcze przerwy.....i inne mniej anagazujace lekcje.
>
> Na ktorych zamiast porownywac metki na dzinsach komentują wyglad np.
> piornikow - czy tez tak moze byc?
tez tak moze byc. jednka piornik ostatecznie jest tanszy niz markowy ciuch.
> Jesli nadal trzymamy sie tego, ze mundurki
> maja dzieci przed tym uchronic to powtorze to co juz napisalam zlosliwej:
> ciuchy to nie wszystko. Bo tez i kto wymyslil te wszystkie Diddle, Witch,
> zakichane karteczki na wymiany (no wlasnie, bo mnie te karteczki wnerwiaja
> straszliwie - ja je non stop utylizuję, a one i tak wracają ;-) ),
ciagle sa te karteczki??? o Jezu, ja wydawalam pol swojej pensji na
te karteczki, ktore potem paletaly sie po domu...
> stukolorowe pisaki, kredkę siedmiokolorową, imprezy urodzinowe w centrach
> zabaw, samochody, ktorymi jezdza rodzice, kieszonkowe, komorka....
> wymieniac
> dalej?
to juz jest poza szkola. jednak zeby nie bylo ze Zosia ma pepek na wierzchu
i metke z XYZ, mundurek pomoze Joasi, ktora ciuchy kupuje w ciucharni.
Jak sie jakis dzieciak uprze zgnoic (przepraszam za wyrazenie)
> drugiego ze wzgledu na jego status materialny to nie ma sily, mundurek w
> niczym tu nie pomoze.
jak sie chce to i owszem. jednak piornik mniej kosztuje niz drogi ciuch,
i mozna ten piornik ostatecznie lepszy kupic. imo ciuchy sa drozsze
od tych tej reszty wyzej wymienionych przedmiotow szkolnych. poza
szkola mozna sobie chodzic nawet w zlotych butach.
>> nie. bo wiecej kasy sie wydaje na cala mase innych cuichow.
>> lepiej miec 2-3 mundurki,a tak to trzeba kupowac wiecej ubran.
>
> Tylko 2-3 mundurki? Iwonka, daj spokoj, musialabym je w kolko prac i
> prasowac ;-)
a ile Ty bys chciala? rany, ale ta mlodziez teraz rozbestwiona! ;)))
(wystarczy suszarka, nie trzeba prasowac (watek z pru))
>> ale jest oszczednosc, a Ty ja tutaj przytaczasz.
>
> Nie oszczednosc, bo wliczam tu jeszcze czas stracony na doprowadzanie tego
> mundurka do stanu uzywalnosci. A wlasciwie mundurkow.
> A tak to kupuje ciuchy, ktore wymagaja ode mnie minimum wysilku przy ich
> oporządzaniu ;-)
a jakiez Ty masz te mundurki na mysli, ze wymagaja takich zabiegow
niemozliwych do wykonania jak przy zwyklym ciuchu. chyba nie mowisz
a jakims krochmaleniu, wybielaniu, podprasowaniu, plisowaniu, itp
wystaczy taki sam material jak zwykly ciuch. i po sprawie.
>> to tez, choroby sa zarazliwe ;) zawsze trzeba jednak zaczac od kogos,
>> tym razem padlo na dzieci ;))
>
> No bo tak najłatwiej ;-) A przeciez ryba psuje sie od glowy.
to trzeba choc ogon uratowac ;)
>
> A na koniec dodam (dlatego na koniec, bo jutro zmykam z domu na 2 dni
> skoro
> swit i musze sie wyspac ;-) ), ze gdybym wybierajac szkole dla corki
> trafila
> na taka mundurkowa od zawsze, bo np. tradycja itede itepe to oczywiscie
> zmienia to postac rzeczy - albo bym to zaakceptowala albo szukala
> podobnej,
> ale bezmundurkowej. Ale gdyby teraz na najblizszym zebraniu wychowawczyni
> córki przekazalaby nam, rodzicom, znienacka, ze dyrekcja zniesmaczona
> ubiorem swoich uczniow oraz w trosce o tych ubozszych postanowila
> wprowadzic
> mundurki zaprotestowalabym na pewno. Ale sadze, ze uda sie dotrwac mi do
> szostej klasy bez takich zarzadzen.
moze sama je zapostulujesz w gimanzjum ;))
iwon(k)a
|