Data: 2007-12-15 19:43:46
Temat: Re: co dalej
Od: d...@v...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
> Niekoniecznie natomiast "Tobie pasuje, mnie nie, ale cóż, nie mam prawa
> głosu".
>
> Pozdrawiam
> H. (mam wrażenie, że gdyby zmiana decyzji została zakomunikowana w sposób
> zbliżony do "słuchaj, dla mojej matki to z jakiegoś powodu ważne, zresztą
> może nawet ma rację, zróbmy tak i tak", nie byłoby ani szoku u zaszokowanej,
> ani inicjującego wątek postu)
O to to. Idealnie to ujęłaś.
Bohaterka posta rozumie, że matka może czuć się nieswojo, że może nie chcieć
widzieć "rywalki". Tu chodzi o sposób załatwienia sprawy. Z rozmowy z nia wynika
mi, że wystarczyłoby gdyby przyszła teściowa zadzwoniła do nich obojga, wysłała
maila czy cokolwiek i zapytała czy jest możliwe, żeby nie zapraszac obecnej żony
ojca chłopaka. Lub gdyby nawet po histerii matki chłopak sam przyszedł i
próbował porozmawiać na temat zmiany decyzji. W końcu chyba są dorosłymi ludźmi,
wszyscy, łącznie z teściową.
A tak... decyzja podjęta, a ona w jednej chwili zostaje postawiona przed faktem
dokonanym. Wszystko rozegrało się poza nią, a ona jedynie została poinformowana.
dzidka
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|