Data: 2006-06-11 15:51:36
Temat: Re: co robić?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Vicky; <e6h9o1$d0m$1@achot.icm.edu.pl> :
>
> >> >> Użytkownik "Flyer" napisał w wiadomości
> > Autorce sugerowałbym wejście w świat męża,
> > pobycie na imprezach firmowych - być może w jego firmie, w jego
> > otoczeniu takie zachowania są na porządku dziennym, więc trudno żeby się
> > od nich odciął i nie został uznany za "obcego". Paradoksalnie, to
> > dziewczyna sms'ująca była [mogła być] zagrożeniem, a nie mąż, więc
> > odcinając się od dostępu do sms'ów dziewczyny żona straciła cały
> > kontekst sytuacji - poczuła się zagrożona, ale zamiast zrozumieć
> > sytuację i ustalić rolę dziewczyny i męża, to odcięła się od całej
> > sytuacji.
>
> WIesz co to jest szacunek dla drugiej osoby?
Wiem, ale też wiem, że jak się zacznie wcześniej "darcie ryja", to po
fakcie niektórym przechodzi chęć na dokładniejsze wyjaśnianie sytuacji.
W sumie mają rację - zostali ukarani, więc nic nie muszą tłumaczyć lub
nie widzą sensu tłumaczyć, bo znów zostaną ukarani.
> > Bo jak się o nim nie rozmawia, to sie o nim nie mówi. Nadal nie
> > rozumiesz różnicy pomiędzy "zatajeniem faktów" a "nieujawnieniem
> > faktów". Ty to byś chciała na gotowca wiedzieć wszystko co tylko może
> > zostać odebrane przez Ciebie jako zagrożenie. Powiem Ci, że ten
> > scenariusz ćwiczyłem jakiś czas temu i idiotycznie to wygląda kiedy
> > starasz się wszystko wyjasnić i zapobiec powstawaniu niedomówień i
> > lęków. Powiedziałbym, że takie zachowanie buduje wręcz nieufność - jak
> > to mówią "tylko winny się tłumaczy" [choć ja wolę "tylko bojący się
> > obwinienia się tłumaczy" ;)].
>
> Nikt nie mówi o tłumaczeniu się - nie wiem czemu wy faceci tak to odbieracie
> ....
Bo to tak wygląda - idiotycznie. Mnie tam to nie przeszkadza, ale bez
informacji zwrotnej mam wrażenie, że to gorsze niż milczenie. ;)
> > Żona, ale co z tego? - żona czy nie żona, jeden numer do rozmowy jej
> > wystarczy - zawsze może zostawić wiadomość to oddzwonię.
>
> Piękne podejście ..
A czegobyś oczekiwała. Po prostu wiem, że jeżeli druga strona nie będzie
potrafiła udzielić mi jakiejś formy zaufania i nie będzie umiała wykazać
cierpliwości, to niezaleznie od układu, zawsze będzie źle.
> > Jaką tajemnicę. Komórka jest powszechnie używanym "narzędziem
> > komunikacyjnym" - tak samo jak długopis. Czy brak wyjasnień dot.
> > posiadanego nowego długopisu uznasz za "robienie tajemnicy"?
>
> No jeśłi nie widzisz różnicy to sorry ...
Nie, nie widzę.
> > Nie - praca, to praca, dom, to dom. Nie mieszaj - nawet najbardziej
> > kochana żona nie musi znać wszystkich namiarów na mnie, bo zaczyna się
> > konflikt pt. zebranie czy jakaś robotą, a Ty nagle musisz oderwać się od
> > niej, bo dzwoni żona i nie wypada nie odebrać. Po co się specjalnie
> > tłumaczyć, dlaczego nie odebrałem/nie mogłem rozmawiać, skoro wystarczy
> > jasno oddzielić obie sfery życia - osobistego i zawodowego.
>
> Znaczy w pracy nie jesteś juz mężem?
> Dobre!!
> :))
Znaczy to tyle, że w pracy nie mogę mieć dwóch szefów, ew. nie
powinienem być zmuszony do ciągłych wyborów w stylu - odebrać telefon od
żony, bo będzie zazdrosna jak nie odbiorę, czy wykonywać
pracę/uczestniczyć w zebraniu itd. Swoim ludziom nie zabraniam rozmów
przez komórkę w pracy, z różnych powodów, ale mam świadomośc tego, że
jeżeli nie zdołają zrozumieć tego, że to ich "uprawnienie" wynika z
braku zakazu pracodawcy, to mogą mieć problemy ze znalezieniem innych
robót - za każdym razem na uwagę nt. dzwonienia/odbierania telefonów
będą reagowali roszczeniowo, bo "poprzednio tak mogli".
Kiedyś to było proste - był jeden telefon stacjonarny/jego ograniczona
dostępność, albo wszyscy widzieli/słuchali o czym się mówi.
Samoograniczenie wynikało wtedy z okoliczności. Chyba mi nie powiesz, że
jeżeli masz ważną pracę/zajęcie, to porzucasz je po to, żeby porozmawiać
z mężem nt. np. wczasów?
I piszę to nie tylko na swoim przykładzie, ale na przykładzie
przykładnej żony - po prostu mówiła, że nie może rozmawiać, bo ma jakąś
pracę. Mąż nie obrażał się za takie postawienie sprawy.
Ty chyba wymagasz "bezgranicznego" oddania? ;)
> Nie da sie oddzielć życia rodzinnego od pracy
> Kobieta która czuje się pewnie nie dzwoni co 20 minut sprawdzać CIę czy
> jesteś w biurze czy może poszedłeś z sekretarką na kawę...
Akurat mam dobrą szkołę "niepewności" dot. m.in. telefonów i potrafię
się przed tym "obronić" - co to za pomysł - przerzucanie własnej
niepewności na męża. :(
> Faceci którzy robią uniki i stwarzają niedomówienie zawsze będą narzekać na
> zazdrosne kobiety.
Są granice poza którymi ta niepewność jest elementem chorobowym i tyle.
Mam wrażenie, że potrafię zobiektywizować moment, w którym roszczenia
zapewnienia pewności żonie wychodzą zbyt daleko - czysto kobiecy punkt
widzenia - nie poznajesz? [;))].
Doskonale wiesz, że np. w obsesji zazdrości nie ma sensu "zaspokajać
niepewności" żony, bo to i tak do niczego nie doprowadzi. Stany lękowe
po prostu się leczy, bo wynikają często z przyczyn endogennych i
zapewnienia ich nie uleczą.
Nie rozumiem po prostu dlaczego fakt oddzielenia życia zawodowego od
uczuciowego/prywatnego rozumiesz jako uniki i niedomówienia - chyba
prosto się wyrażam?
Flyer
|