Data: 2010-07-04 17:38:35
Temat: Re: kazanie o znakach nietrwałości
Od: Piotrek Zawodny <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2010-07-04 12:28, zazolty pisze:
>
> Użytkownik "Piotrek Zawodny" <p...@o...pl> napisał w
> wiadomości news:i0olcj$gmb$1@news.onet.pl...
>
>> mnie zaczepiać, zauważyłabyś, że kolega zażółcony użył słowa "chłopie"
>> by z góry poklepać mnie po ramieniu i pouczyć, jak to nie wolno o tym
>> mówić publicznie. Po co Twoja wstawka z "babą"? Niech mnie w ogóle nie
>> nazywa, tylko wypowiada się merytorycznie. Natomiast co do mojego
>
> Tak. Innymi słowy: potraktowałem Cię protekcjonalnie.
> Taki test na dumę ;) Bez obrazy.
>
> Mam problem z określeniem, dlaczego piszesz tu o naukach Buddy.
> Widzę dwa potencjalne motywy:
> - masz problem z emocjami i w tych naukach szukasz odpowiedzi,
> być może nawet je znajdujesz, a tu szukasz potwierdzenia, że idziesz
> w dobrym kierunku
> - masz zapędy misjonarskie, chcesz tu naukę Buddy promować innym
> jako lekarstwo
>
> Co wybierasz ? Moze jakieś inne motywy ?
i jedno i drugie, aczkolwiek zapęd misjonarski jest chyba kompensacyjny
a nawet jeśli nie jest kompensacyjny, lecz prawdziwą wolą jest, to jest
fałszywy na razie, bo najpierw muszę zrobić porządek ze sobą aby
naprawdę pomagać innym. A więc problem z emocjami, cierpieniem, lękiem,
poczuciem zagubienia i próba porozmawiania o tym (metodzie Pana Buddy) z
innymi, tak by lepiej ją prześwietlić. Może nie jest prawdziwa? Może
wymaga takiego ostrego prześwietlania, mądrego i logicznego wiercenia?
Może inni naprowadzą mnie na coś, a ja naprowadzę trochę innych?
Dlaczego o tym nie porozmawiać? Każdy patrzy na rzeczy trochę pod innym
kątem, bo jest umiejscowiony w świecie w innym miejscu. Czemu nie wyjść
ze swym wnętrzem ku zewnętrzu, tylko dusić je we własnym ciemnym wychodku?
|