Data: 2006-03-26 19:23:02
Temat: Re: [koszmarnie dlugie] Nie lubimy się, ale ciebie chcę
Od: Hollow Mind <h...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
BrokenglaSS napisał(a):
> Mam też niską samoocenę, uważam się za
> brzydkiego
To czy jesteś brzydki zależy od Ciebie samego, jak sam się oceniasz.
Możesz wyglądać jak taki powiedzmy Brad Pitt i uważać się za brzydkiego.
Uzależniając swoją samoocenę od reakcji innych i ciągle poszukując
akceptacji Twoje życie wyglądało by tak jak teraz.
> Po wymianie zdjęć spodobaliśmy się także pod względem
> fizycznym, była to pierwsza osoba, której uwierzyłem, iż jestem przystojny.
> Można uznać to za mój pierwszy związek (choć powinienem to dać w
> cudzysłów), mimo iż wiem, jak bardzo wtedy byłem niedojrzały.
Iluzja zamiast rzeczywsitości. Zauważ że łatwo jest pisać osobie, która
mieszka na drugim końcu kraju i jest niewielka szansa na spotkanie.
Trochę za dużo sobie obiecywałeś.
> Pamiętam, że
> mocno cierpiałem przez to, że nie możemy być ze sobą bliżej, dotykać się,
> całować, trzymać za ręce, chodzić na spacery, etc. Bolało, płakałem,
> dochodziły do tego myśli samobójcze (i nic poza tym). Przeżywałem to
> wszystko, chyba bardziej od niej.
To akurat mogę przypisać Twojemu wiekowi. Okres dojrzewania, nagłe burze
hormonów, silne i częste zakochania to są cechy tego wieku.
> Gdy była obawa o to, że może być w ciąży zachowałem
> się jak ostatni skurczybyk. Udawałem, że sie tym przejmuję, ale tak
> naprawdę to życzyłem jej tej ciąży.
No cóż, traktujesz ciążę jako karę. Chciałeś aby ona cierpiała bo Ty
cierpisz ponieważ uważasz ją za przyczynę swojego stanu. Rozumiem czemu,
ale wiesz że nie miałeś racji - ona Cię nie oszukiwała, była szczera aż
do bólu zresztą.
> Rankiem przeczytałem jej odpowiedź i na mojej twarzy pojawił się
> od dawna oczekiwany uśmiech. Poczułem się lepiej, szczęśliwy.
Twoje szczęście jest uzależnione od reakcji innych osób, tego jak z Tobą
postępują. Uśmiech powinien wywoływać każdy poranek, to co widzisz w
lustrze i kim się czujesz.
> I znowu wróciła do byłego. Przeżyłem, nie bolało tak mocno, dość
> szybko doszedłem do siebie.
Przez swoją postawę, wątpliwości i brak wiary masz same cierpienia. Nie
przejmuj się, dlatego żyjemy po kilkadziesiąt lat żeby się czegoś
nauczyć, z wiekiem przestaniesz być taki wrażliwy.
> Wpadła mi też w oko jedna dziewczyna kolegi z
> klasy. Nazwijmy ją L. Nic nadzwyczajnego, średniej urody, możliwe, że
> bogata wewnętrznie, nie zwracałem większej uwagi na nią, bo po co? I tak
> nie miałbym u niej szans.
Sam skazujesz się na porażkę, zanim nawet spróbujesz. Czemu nie miałbyś
u niej szans? Ona jest jakąś boginią, na której względy mogą liczyć
tylko królowie? Zamiast wydawać na siebie wyrok możesz do niej zagadać,
ot tak, bez jakiegokolwiek celu, po prostu żeby usłyszeć jej głos,
usłyszeć jak niewyraźnie wymawia spółgłoski, żebyś mógł z bliska
przyjrzeć się jej pryszczom i krzywym zębom i przekonać się że nie różni
się od innych dziewczyn,
> Nawet dobrze się rozmawiało, szczerze mówiąc liczyłem,
> że uda mi się przełamać w sobie, swoje kompleksy i spodobać się jej. Akurat
> ferie były, więc raczej nie wiedziała kim jestem,
Zagadujesz do dziewczyny przez jakiś internetowy shit? Co Ci da rozmowa
przez komunikator, nie lepiej odezwać się do niej normalnie, kiedy masz
z nią jakiś bezpośredni kontakt? Takie rozmowy nic nie dają, nie
umożliwiają poznania drugiego człowieka. Sam wiesz, że możesz udawać
kogoś innego niż jesteś w rzeczywistości, więc nigdy nie będziesz pewny
jak będzie wyglądać normalne spotkanie.
> Jej słowa normalnie mnie powaliły: "Aaaa, to
> ooon...". Bił z niej taki optymizm jak z nieboszczyka. Postanowiłem olać, i
> tak nie liczyłem na to, że się jej spodobam.
Nie obraź się, ale zdziwiłbym się, gdyby rzuciła CI się na szyję.
Popatrz jak to wygląda z jej strony - spotyka chłopaka który boi się do
niej podejść, o ile z początku mogła poczuć się zaintrygowana tą
"tajemniczością" tak teraz jej miejsce zajęło rozczarowanie.
Telefonu i pośrednich form kontaktu używaj w ostateczności. Te środki
kontaktu zostały wymyślone aby ułatwiać, a nie zastępować komunikację.
Gdy spotykasz jakąś dziewczynę to widzisz jej reakcje, możesz na bieżąco
obserwować czy dalsza rozmowa ma sens. Internet nie daje Ci takiej
możliwości.
> Stałem sam na sam na
> przystanku z nią. Tylko 4 zdania na 10 minut czekania. A to, że mi się
> podoba było podobno widać.
No rekord to nie był. Nie przejmuj się jesteś młody i jeszcze się
uczysz. Nie ma sensu zmuszać się do gadania, jeśli masz ochotę to
rozmawiasz z dziewczyną, na taki temat na jaki masz ochotę. Jeśli nie
sprawia Ci przyjemności rozmowa to milczysz.
> Moja była
> swatka (z którą też się niedawno pokłóciłem), przekazała mi rozmowę z nią o
> mnie. Wg L. ciągle się użalam nad sobą (a to dziwne, rzeczywiście, użalam
> się, ale akurat przy niej tego nie robiłem),
Może nie do końca to miała na myśli. Może chodziło jej o ten głód w
Twoich oczach i brak pewności siebie. Coś jej nie pasowało w Twojej
osobowości i myślę że tu właśnie chodziło o charakter, nie o wygląd o
którym piszesz na wstępie. Zobaczysz z jakimi typami dziewczyny potrafią
się spotykać ;)
> taka postać jak ja może być
> ciekawa tylko w filmie czy w książce, ale nie do życia na codzień.
> Zostało to tylko olać i znów żyć bez nadziei na związek.
Aż tak Ci na tym zależy? Weż się w garść zamiast skazywać się na takie a
nie inne życie.
> Zacząłem natomiast
> czuć większy niż do tej pory pociąg natury, hm, seksualnej -- czyt.
jebać Ci się chce. To normalne.
> podoba
> mi się zewnętrznie bardziej, niż kiedy ją poznałem.
Stała się nieosiągalna.
> Czy może to być przyczyna taka, że mimo wszystko miałem
> z nią najbliższy i najmocniejszy rzeczywisty kontakt?
Prawdopodobnie. Teraz widzisz, że rzeczywisty kontakt jest 100 razy
lepszy niż ten przez Internet.
> Uprzedzając -- chcę się wyleczyć z nieśmiałości i zbyt szybkiego
> zakochiwania się, już nawet mam umówioną wizytę u psychologa, z racji wieku
> muszę na pierwszy raz przyjść z rodzicem.
> Pozdrawiam i przepraszam za ponad osiem i pół tysiąca znaków.
Za co Ty chcesz przepraszać? Chrzań ludzi i to co sobie myślą o Tobie.
--
Pozdr. H.M.
|