Data: 2006-03-26 22:44:32
Temat: Re: [koszmarnie dlugie] Nie lubimy się, ale ciebie chcę
Od: BrokenglaSS <m...@p...przed.wyslaniem>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hollow Mind @ 26.03.2006, 21:23:
>> Mam też niską samoocenę, uważam się za
>> brzydkiego
>
> To czy jesteś brzydki zależy od Ciebie samego, jak sam się oceniasz.
> Możesz wyglądać jak taki powiedzmy Brad Pitt i uważać się za brzydkiego.
> Uzależniając swoją samoocenę od reakcji innych i ciągle poszukując
> akceptacji Twoje życie wyglądało by tak jak teraz.
Nie do końca. Obiektywnie rzecz biorąc jestem przeciętnej urody, ale jest
jedno ALE. Żadna osoba, tak sama z siebie, nie powiedziała pozytywnego
zdania o mojej urodzie. A jeśli kogoś się spytam o to, to mówią, że jestem
ładny, ale ja im nie wierzę, bo przecież nie chcą sprawić mi przykrości. Do
tego dochodzi też takie coś: czasem idąc po chodniku słychać jak jakieś
dziewczyny się śmieją, nie wiem z czego, ale odbieram to do siebie, że to
śmiechy z mojego powodu. Wiem, głupie, ale jakoś tak... Może to wynika z
tego, że w wieku przedszkolnym i w 3 pierszych klasach podstawówki byłem
nieco otyły, czasem dzieciaki mnie przezywały od grubasów, a raz, jedna
dziewczyna która mi się podobała, powiedziała, że jestem brzydki. Ba, nawet
nie jedna, a dwie.
I nawet będąc ostatnio u pedagog szkolnego w sprawie doradztwa zawodowego
(ma do tego uprawnienia) moja pierwotna sprawa zeszła na moje problemy ze
sobą. U niej też zauważyłem wychwalanie mnie (oczywiście po uprzedniej
gadce o tym jaki jestem i co mnie dręczy), dziwienie się jak taki ładny
chłopak może być nieśmiały. Cóż, może jestem na punkcie mojej urody
przewrażliwiony, ale jej też nie ufam pod tym względem, przecież nie powie
mi prawdy -- ma mi pomóc i podbudować siebie, a nie powiedzieć co o mnie
naprawdę sądzi i mnie dodatkowo dołować.
>> Gdy była obawa o to, że może być w ciąży zachowałem
>> się jak ostatni skurczybyk. Udawałem, że sie tym przejmuję, ale tak
>> naprawdę to życzyłem jej tej ciąży.
>
> No cóż, traktujesz ciążę jako karę.
Traktowałem.
> Chciałeś aby ona cierpiała bo Ty
> cierpisz ponieważ uważasz ją za przyczynę swojego stanu. Rozumiem czemu,
> ale wiesz że nie miałeś racji - ona Cię nie oszukiwała, była szczera aż
> do bólu zresztą.
No taka jest niestety prawda.
>> Wpadła mi też w oko jedna dziewczyna kolegi z
>> klasy. Nazwijmy ją L. Nic nadzwyczajnego, średniej urody, możliwe, że
>> bogata wewnętrznie, nie zwracałem większej uwagi na nią, bo po co? I tak
>> nie miałbym u niej szans.
>
> Sam skazujesz się na porażkę, zanim nawet spróbujesz. Czemu nie miałbyś
> u niej szans?
To co w tamtej chwili myślałem:
* nie byłbym jej w stanie zaimponować (czyt. nie mam cech osobnika alfa)
* trudno mi znaleźć w rzeczywistości temat do gadania z dziewczyną oprócz
tego jak mi źle, co o sobie myślę, co o nas myślę.
* nie umiałbym do niej zagadać w celu rozpoczęcia znajomości (potrzeba
przypadku, jej pierwszego ruchu lub kogoś do zaznajomienia)
>> Nawet dobrze się rozmawiało, szczerze mówiąc liczyłem,
>> że uda mi się przełamać w sobie, swoje kompleksy i spodobać się jej. Akurat
>> ferie były, więc raczej nie wiedziała kim jestem,
>
> Zagadujesz do dziewczyny przez jakiś internetowy shit? Co Ci da rozmowa
> przez komunikator, nie lepiej odezwać się do niej normalnie, kiedy masz
> z nią jakiś bezpośredni kontakt? Takie rozmowy nic nie dają, nie
> umożliwiają poznania drugiego człowieka. Sam wiesz, że możesz udawać
> kogoś innego niż jesteś w rzeczywistości, więc nigdy nie będziesz pewny
> jak będzie wyglądać normalne spotkanie.
W przypadku takim jak mój -- czyli nieumiejętność nawiązywania kontaktów,
szczególnie z dziewczętami -- to jest łatwiejsza droga do zapoznania się.
Ale wiem, że brakuje komunikatów pozawerbalnych, wszakże one stanowią aż
80% przekazywanych informacji.
>> Stałem sam na sam na
>> przystanku z nią. Tylko 4 zdania na 10 minut czekania. A to, że mi się
>> podoba było podobno widać.
>
> No rekord to nie był. Nie przejmuj się jesteś młody i jeszcze się
> uczysz. Nie ma sensu zmuszać się do gadania, jeśli masz ochotę to
> rozmawiasz z dziewczyną, na taki temat na jaki masz ochotę. Jeśli nie
> sprawia Ci przyjemności rozmowa to milczysz.
Yyy, ja właśnie chciałem coś powiedzieć, miałem to na końcu języka, ale nie
mogłem. Bałem się. Sam nie wiem czego. Może tego, że się zacznę jąkać lub
mnie nie zrozumie? Bo to co mówiłem to czysto formalna gadka: jakim
autobusem jedziesz, o której będzie, etc.
>> taka postać jak ja może być
>> ciekawa tylko w filmie czy w książce, ale nie do życia na codzień.
>> Zostało to tylko olać i znów żyć bez nadziei na związek.
>
> Aż tak Ci na tym zależy? Weż się w garść zamiast skazywać się na takie a
> nie inne życie.
"Na tym" czyli na czym? Na niej i jej akceptacji? Naprawdę trudno
powiedzieć. Ciężko mi o niej zapomnieć.
>> Czy może to być przyczyna taka, że mimo wszystko miałem
>> z nią najbliższy i najmocniejszy rzeczywisty kontakt?
>
> Prawdopodobnie. Teraz widzisz, że rzeczywisty kontakt jest 100 razy
> lepszy niż ten przez Internet.
I w dodatku wolniej przechodzi uczucie po takiej znajomości. I dokłada się
obsesja na jej punkcie*.
>> Uprzedzając -- chcę się wyleczyć z nieśmiałości i zbyt szybkiego
>> zakochiwania się, już nawet mam umówioną wizytę u psychologa, z racji wieku
>> muszę na pierwszy raz przyjść z rodzicem.
>
>> Pozdrawiam i przepraszam za ponad osiem i pół tysiąca znaków.
>
> Za co Ty chcesz przepraszać? Chrzań ludzi i to co sobie myślą o Tobie.
Nie o to mi chodziło, ale słowa warte przemyślenia.
*) Nie aż taka straszna obsesja na jej punkcie, ale w szkole ciągle
odwracam wzrok, bo może gdzieś przypadkiem przechodzi, gdy niedaleko mnie
stoi jej klasa wypatruję jej. Wcześniej też zauważyłem, że ma "dobrego
kolegę". Tak jak zwykle nie widać u niej uśmiechu na twarzy to przy nim się
uśmiecha. Kiedyś, w innej szkole, ze sobą konkurowali i się nie lubili, w
liceum nastąpiła zmiana. A gdy ją spotykam przypadkiem to nie zwracam na
nią uwagi, udaję, że jej nie dostrzegam.
--
author:after {
redirect-to: url(http://warum.jogger.pl);
content: "Bartosz Marcin Kojak";
}
|