Data: 2004-08-18 15:43:26
Temat: Re: masala dosa - strączkowe inaczej (OT - masochizm w kuchni)
Od: "eM" <...@...c>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Kot" przyznaje:
> Ha, ja tez jestem mistrzuniu w robieniu nalesnikow ;)
To sie kiedys w osobnym watku na czeladnika u Ciebie najme, bo moje
nalesniki grube jak perskie dywany. I rownie suche. I tez maja wzory
poprzypalane ;-). Ech...
> A nie lepiej te palce przedtem ugotowac alibo chociaz sparzyc? ;))
Paluchy nieraz mam wyparzone (jak i gębę), tudziez oskrobane i pociete.
Nowe slady mam na nich po kazdym ostrzeniu nozy. No i poniewaz
swiatelko mi sie na zelazku zepsulo, to stan nagrzania i gotowosc do
prasowania sprawdzam nasliniwszy kciuka i bolesnie go do owego zelazka
przytknąwszy. Moje paluchy zawsze sie znajda na lini ciecia otwieracza
do puszek. Krajalnicy - rzecz oczywista - nie mam i nigdy miec nie bede
(bo choc zwolniloby to noze z roboty, moj maz sie obawia, ze z lapami
pod ostrze krajalnicy pojde). Makaron (tzw. nitki) z wiadomych wzgledow
kupuje gotowy. Rekawice kuchenne mam dlugie po same lokcie, a i tak
sobie kolana brzegiem drzwiczek piekarnika poparze.
I co Ty, Kocie, wiesz o masochizmie? ;-)
> (chociaz na temat sposobu uzywania prawej i lewej slyszalam od
> Araba...)
Paleczkami jesc umiem, ale jesc wylacznie prawa reka nie potrafie. Moj
mozg konczyn gornych az tak drastycznie nie kontroluje i co chwile lewa
reka po cos na stole siegam ;-). Gadam przy tym tyle, ze nie ma jak sie
wtracic, zeby mnie haniebnym czynem ostrzec :-(. Przerzucam sie wiec
zazwyczaj na noz i widelec, pod pretekstem poranionych palcow i
plastrow (a prawdziwy Hindus wegetarianin krwi sie brzydzi :-))
> Kot z bawarka (wzorem eM ;)) i deszczem
Oj, niedobrze ze z deszczem.
Pozdrawiam serdecznie,
eM z mocna kawa i grubymi chmurami
|