Strona główna Grupy pl.soc.rodzina matka kontra syn i ojciec

Grupy

Szukaj w grupach

 

matka kontra syn i ojciec

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 114


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2004-05-31 16:33:41

Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Od: "Olga" <o...@o...blabla.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "wolfffik" <w...@g...pl> napisał w wiadomości
news:c9em39$l7h$1@opal.futuro.pl...
> > W swoim pierwszym poście napisałeś:
> > "Czekam więc na poważną propozycję od poważnego dziennikarza. Zapewniam
> > atrakcyjne i
> > nieprawdopodobne ale prawdziwe opowiadanie z pełną dokumentacją. [...]
> > walory
> > reportażowe gwarantuję."
> >
> > Czy to WY podjęliście decyzję o ogłoszeniu w necie? Nie sądzę - pytałam
o
> to
> > i nie uzyskałam odpowiedzi.
> > Napisałeś tylko, ze nie chcesz, zeby to był reportaż telewizyjny i że
> chcsz
> > pozostać anonimowy.
> > o.
>
> Boziu... Nie rozumiesz albo nie chcesz zrozumieć. Taki reportaż można
> napisać
> bez czyjejkolwiek krzywdy, z zachowaniem pełnej anonimowości i tajemnicy
> dziennikarskiej.

To prawda. Jednak znam trochę tajniki dziennikarskiego rzemiosła i wiem, ze
napisanie reportażu na taki właśnie NIE JEST takie bezbolesne dla
zaangażownaych w to osób - mam tu na myśli dziecko Bernarda.
Czeka je wiele godzin opowiadania o bolesnych szczegółach swojego zycia
obcej osobie, która zadaje setki pytań, podstawia pod nos dyktafon, drąży,
konfrontuje wypowiedzi ze stanowiskiem drugiej strony itp.
Wiem, ze wszystko ma być anonimowe, ale nie zmienia to faktu, że będzie to
bardzo bolesne przeżycie dla dziecka, które i tak ma juz mocno zaburzoną
równowage i pewnie nie cierpi na nadmiar poczucia bezpieczeństwa.
Tymczasem Bernard "reklamuje" w sieci tę całą historię jako atrakcyjne i
nieprawdopodobne ale prawdziwe opowiadanie" i gwarantuje "walory
reportażowe".
Z tego co napisał wynika, że przed wrzuceniem posta na grupę nie pytał syna,
czy ma ochotę wziąć udział w tej szopce.
Reasumując moje poprzednie wypowiedzi
Taka postawa taty jest dla mnie żałosna i toksyczna.
Jeśli walczy o syna i chce jego dobra, powinien Z NIM przedyskutować całą tę
kwestię i pozostawić mu możliwośc autonomicznej decyzji.
Ola


A ponieważ kropla drąży skałę, upublicznianie takich
> historii
> jest bardzo potrzebne dla zachowania równowagi i obalania wizerunku
> wyrodnych ojców co to nie chcą zajmować się dziećmi po rozstaniu..
>
> pozdrawiam
> w.
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2004-05-31 17:00:33

Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Od: "Bernard" <B...@s...net> szukaj wiadomości tego autora

"Olga" <o...@o...blabla.pl> wrote in message
news:c9flto$4bm$1@opat.biskupin.wroc.pl...
> To prawda. Jednak znam trochę tajniki dziennikarskiego rzemiosła i wiem,
ze
> napisanie reportażu na taki właśnie NIE JEST takie bezbolesne dla
> zaangażownaych w to osób - mam tu na myśli dziecko Bernarda.
> Czeka je wiele godzin opowiadania o bolesnych szczegółach swojego zycia
> obcej osobie, która zadaje setki pytań, podstawia pod nos dyktafon, drąży,
> konfrontuje wypowiedzi ze stanowiskiem drugiej strony itp.

Widzisz, nie uważam, żebym potrzebował cokolwiek mówić, tym bardziej, że jak
sama twierdzisz, moje zdanie byłoby bardzo subiektywne. Myślę, że 15 cm
bieżących akt sądowych (pism, opinii, orzeczeń, uzasadnień) jest
wystarczająco wymowne. Wzajemnie sprzeczne pisma, uzasadnienia sądów nie
mające nic wspólnego z elementarną logiką i podnoszące wykluczające się
argumenty itp. Wszystko na zasadzie "dogodzić matce za wszelką cenę" depcząc
prawa dziecka i godność ojca, nawet gdy wiadomo, że mama kłamie i kręci.
Naprawdę mój osobisty komentarz niewiele może tu dorzucić. A tym bardziej
nie mam zamiaru mieszać w to syna. No cóż, pewnie i tak mi nie uwierzysz...

> Reasumując moje poprzednie wypowiedzi
> Taka postawa taty jest dla mnie żałosna i toksyczna.

Czy mi się wydaje, czy mnie nie lubisz?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2004-05-31 17:19:49

Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Od: "Bernard" <B...@s...net> szukaj wiadomości tego autora


"Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> wrote in message
news:c9f58r$n20$1@news.onet.pl...
> "Mrowka" <m...@o...pl> wrote in message
news:c9elg0$3ud$1@news.atman.pl...
>
> > Takie chyba u nas jest porąbane prawo :/
> > Tatus moze olac dzieko na 10 lat ,pozniej nagle sie jemu przypomni ze
chyba
> > kiedys poczal potomka i moze ubiegac sie o prawa lacznie z
zamieszkaniem
> > (nie pije teraz do Ciebie Bernard).
>
> po prostu straszne. popiera sie wiec rodzicielstwo
> w znaczeniu "poczecia" a nie w znaczeniu "odpowiedzialnosci".
> zgroza.
> iwon(k)a

Wniosek mocno nieuprawniony. Drogie Panie, naprawdę nie chcę być
niegrzeczny, ale Wasze wypowiedzi wskazują na to, że uznajecie Wasze dzieci
za przedmioty, do których posiadania macie prawo, bo włożyłyście wysiłek w
ich wychowanie.

Nie bronię ojców, którzy nie interesują się dziećmi. Myślę jednak, że Wasze
widzenie ich zaangażowania i relacji z dzieckiem jest skrzywione.

Ja sam może jestem nietypowy, bo starałem się mieć z synem jak najszerszy
kontakt, i pomimo, że mieszkał z matką, to ja chyba bardziej go
wychowywałem, w każdym razie więcej z nim rozmawiałem, kupowałem różne
potrzebne rzeczy, pomagałem w lekcjach itp. Jednocześnie mama mojego syna
wyraża się o mnie dużo gorzej niż Wy o tatusiach swoich dzieci, a jej siłę
opiniotwórczą wspomagają wysokie dochody i prezenty wręczane komu trzeba.
Ale myślę sobie, że jeśli nawet facet angażuje się w wychowanie dziecka w
1/4 tego co ja, to chyba jednak nie macie prawa odmawiać mu ojcostwa.
Relacja dziecka z ojcem jest potrzebna im obojgu. Ograniczają kontakty, czy
zawłaszczają dziecko dla siebie, robicie krzywdę dziecku (i przy okazji
ojcu).

Czy Wy naprawdę nie wierzycie w siebie jako matki? Czy nie wierzycie w
miłość dziecka do Was? Boicie się, że kontakt z ojcem (lub zamieszkanie u
niego) mogłoby Was czegoś pozbawić?
Pomyślcie Drogie Panie o tym przez chwilę...

Jeśli uważacie, że pobłażliwy tatuś pozwalający dziecku na wszystko stanowi
zagrożenie, to jak Wy wychowałyście te dzieci? A wogóle dlaczego uważacie,
że tatuś jest nieodpowiedzialny i dziecko rozpuści? Bo tak jest z definicji?
Co sobie załatwiacie obsmarowując tatusiów (nawet jeśli macie rację)?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2004-05-31 17:27:25

Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Bernard" <B...@s...net> wrote in message
news:c9fpfh$s48$1@mamut1.aster.pl...

> Wniosek mocno nieuprawniony. Drogie Panie, naprawdę nie chcę być
> niegrzeczny, ale Wasze wypowiedzi wskazują na to, że uznajecie Wasze dzieci
> za przedmioty, do których posiadania macie prawo, bo włożyłyście wysiłek w
> ich wychowanie.

wlasnie dlatego, iz dzieci nie uwazamy za przedmioty
tak uwazamy.

>
> Nie bronię ojców, którzy nie interesują się dziećmi. Myślę jednak, że Wasze
> widzenie ich zaangażowania i relacji z dzieckiem jest skrzywione.

zalezy jakie zaangazowanie i realcja.

>
> Ja sam może jestem nietypowy, bo starałem się mieć z synem jak najszerszy
> kontakt, i pomimo, że mieszkał z matką, to ja chyba bardziej go
> wychowywałem, w każdym razie więcej z nim rozmawiałem, kupowałem różne
> potrzebne rzeczy, pomagałem w lekcjach itp.


a skad wiesz co mamusia robila? nie zyles z nimi...

> Jednocześnie mama mojego syna
> wyraża się o mnie dużo gorzej niż Wy o tatusiach swoich dzieci, a jej siłę
> opiniotwórczą wspomagają wysokie dochody i prezenty wręczane komu trzeba.

widze, ze jej nie lubisz.

> Ale myślę sobie, że jeśli nawet facet angażuje się w wychowanie dziecka w
> 1/4 tego co ja, to chyba jednak nie macie prawa odmawiać mu ojcostwa.

ojcostwo nie polaga tylko na darowniu meterialu genetycznego.

> Relacja dziecka z ojcem jest potrzebna im obojgu. Ograniczają kontakty, czy
> zawłaszczają dziecko dla siebie, robicie krzywdę dziecku (i przy okazji
> ojcu).

zalezy jaka ta relacja.

>
> Czy Wy naprawdę nie wierzycie w siebie jako matki?

wierzymy i to bardzo.

>Czy nie wierzycie w
> miłość dziecka do Was?

wierzymy w jego milosc, ale znamy tez dzieci w zyciu
codziennym i wiemy czesto, iz dziecko mozna
przekupic "cukierkiem" tymczasowo.


> Boicie się, że kontakt z ojcem (lub zamieszkanie u
> niego) mogłoby Was czegoś pozbawić?

jesli tatus bedzie propagowal mausie tak jak ty, iz
ma zly kontakt, jest lapowkarzem, nie wychowuje syna itp
mozna dziecku wyprac mozg latwo. i chyba ty tak robisz....


> Pomyślcie Drogie Panie o tym przez chwilę...

pomysl jak ty swoim zachowaniem i kometarzami przedstawiasz
swoejmu synowi jego matke. straszne.
>
> Jeśli uważacie, że pobłażliwy tatuś pozwalający dziecku na wszystko stanowi
> zagrożenie, to jak Wy wychowałyście te dzieci?

czy ty w ogole znasz dzieci? bo dochodze do wniosku po tym
pytanie, ze bardzo malo.

>A wogóle dlaczego uważacie,
> że tatuś jest nieodpowiedzialny i dziecko rozpuści? Bo tak jest z definicji?

nie piszemy tylko tatus, przeczytaj dobrze, iz piszemy
o obojgu rodzicach. nie badz tendecyjny, bo
przyslania co to oczy.

> Co sobie załatwiacie obsmarowując tatusiów (nawet jeśli macie rację)?

a co ty sobie zlatwiasz obsmarowujac mamusie?

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2004-05-31 18:37:29

Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Od: "Bernard" <B...@s...net> szukaj wiadomości tego autora


"Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> wrote in message
news:c9fpto$acd$1@news.onet.pl...
> > Wniosek mocno nieuprawniony. Drogie Panie, naprawdę nie chcę być
> > niegrzeczny, ale Wasze wypowiedzi wskazują na to, że uznajecie Wasze
dzieci
> > za przedmioty, do których posiadania macie prawo, bo włożyłyście wysiłek
w
> > ich wychowanie.
>
> wlasnie dlatego, iz dzieci nie uwazamy za przedmioty
> tak uwazamy.

Nie wychowujesz dziecka dla siebie. To może być smutne, ale napewno jest
prawdziwe.

> > Ja sam może jestem nietypowy, bo starałem się mieć z synem jak
najszerszy
> > kontakt, i pomimo, że mieszkał z matką, to ja chyba bardziej go
> > wychowywałem, w każdym razie więcej z nim rozmawiałem, kupowałem różne
> > potrzebne rzeczy, pomagałem w lekcjach itp.
>
> a skad wiesz co mamusia robila? nie zyles z nimi...

Oglądałem zeszyty syna. Widziałem, w czym wychodzi z domu matki.
Wielokrotnie mówił mi, że ze mną rozmawia więcej niż z matką. Do mnie
zwracał się, gdy miał problemy. Wystarczy?

> > Jednocześnie mama mojego syna
> > wyraża się o mnie dużo gorzej niż Wy o tatusiach swoich dzieci, a jej
siłę
> > opiniotwórczą wspomagają wysokie dochody i prezenty wręczane komu
trzeba.
>
> widze, ze jej nie lubisz.

Oczywiście, że nie lubię. Ale w przeciwieństwie do Ciebie i niej uważam, że
mój syn ma prawo ją kochać i z nią przebywać.

> > Ale myślę sobie, że jeśli nawet facet angażuje się w wychowanie dziecka
w
> > 1/4 tego co ja, to chyba jednak nie macie prawa odmawiać mu ojcostwa.
>
> ojcostwo nie polaga tylko na darowniu meterialu genetycznego.

A kto powiedział, że polega? Kompleksy jakieś.

> > Relacja dziecka z ojcem jest potrzebna im obojgu. Ograniczają kontakty,
czy
> > zawłaszczają dziecko dla siebie, robicie krzywdę dziecku (i przy okazji
> > ojcu).
>
> zalezy jaka ta relacja.

Niemal każda. Mam znajomą, która -dzieścia lat temu rozwiodła się z mężem
alkoholikiem i sama wychowała córkę. I to ona powiedziała mi o tej
podstawowej prawdzie i swoim doświadczeniu. Myślę, że nie posądzisz jej o
stronniczość.

> > Czy Wy naprawdę nie wierzycie w siebie jako matki?
> wierzymy i to bardzo.

Nie widać.

> >Czy nie wierzycie w
> > miłość dziecka do Was?
>
> wierzymy w jego milosc, ale znamy tez dzieci w zyciu
> codziennym i wiemy czesto, iz dziecko mozna
> przekupic "cukierkiem" tymczasowo.

Jednak nie wierzysz...

> > Boicie się, że kontakt z ojcem (lub zamieszkanie u
> > niego) mogłoby Was czegoś pozbawić?
>
> jesli tatus bedzie propagowal mausie tak jak ty, iz
> ma zly kontakt, jest lapowkarzem, nie wychowuje syna itp
> mozna dziecku wyprac mozg latwo. i chyba ty tak robisz....

Hmmm... To są fakty i obserwacje osób, które mają kontakt z moim synem -
psychologów, do których wysyła go matka i nauczycieli.

Powiem Ci jeszcze, że syn zwrócił się do mnie bardziej właśnie wtedy, gdy ja
oddzieliłem mój stosunek do jego matki od relacji z nim. Ja tej baby nie
znoszę, ale zawsze mówię synowi, że to nie dotyczy jego. Wiem, że on ją
kocha a on wie, że ja to akceptuję. I dlatego się dogadujemy.

> > Pomyślcie Drogie Panie o tym przez chwilę...
>
> pomysl jak ty swoim zachowaniem i kometarzami przedstawiasz
> swoejmu synowi jego matke. straszne.

Staram się jakoś, i myślę że nie wychodzi mi to najgorzej. Myślę, że
oskarżasz mnie bezopdstawnie.

> > Jeśli uważacie, że pobłażliwy tatuś pozwalający dziecku na wszystko
stanowi
> > zagrożenie, to jak Wy wychowałyście te dzieci?
>
> czy ty w ogole znasz dzieci? bo dochodze do wniosku po tym
> pytanie, ze bardzo malo.

Hmmm... Mam trójkę i chyba idzie mi nieźle.

> >A wogóle dlaczego uważacie,
> > że tatuś jest nieodpowiedzialny i dziecko rozpuści? Bo tak jest z
definicji?
>
> nie piszemy tylko tatus, przeczytaj dobrze, iz piszemy
> o obojgu rodzicach. nie badz tendecyjny, bo
> przyslania co to oczy.

A proszę:
> Co innego widywać się i utrzymywać kontakt, a co innego , np.
zaproponować
> zbuntowanemu nastolatkowi:"mamusia nie chce Cię puszczać na dyskoteki i
> kupić buty za zł - och kochanie, to przeprowadź się do mnie, tatuś Ci
kupi

To o obojgu rodzicach było, czy o tatusiu?

> > Co sobie załatwiacie obsmarowując tatusiów (nawet jeśli macie rację)?
>
> a co ty sobie zlatwiasz obsmarowujac mamusie?

Różnica polega na tym, że ja nie mam pretensji do mamusi o to, że chce mieć
syna, a o to, że chce, by syn nie miał ojca. Czy łaskawie zezwolisz mi na
takie pretensje? Czy dasz mi prawo do starań o nieoodzielenie syna ode mnie
(i w konsekwencji przeciwstawianie się matce, która dąży do tego od 10 lat
nie przebierając w środkach)?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2004-05-31 18:47:01

Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Od: "Bernard" <B...@s...net> szukaj wiadomości tego autora

"Sowa" <m...@b...pl> wrote in message
news:c9feno$q09$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Specyjal" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:c9fdi3$ruk$2@news.onet.pl...
> > Tyle, że to wygląda bardziej na to kto ma większe prawo do posiadania
> > dziecka. Zdanie dziecka jest tu drugorzędne. Czemu córka nie mogła
> > próbnie pomieszkać z ojcem przez np. 1 rok?
>
> Bo może się kierować zwykłym wygodnictwem - a to nie leży w jego
interesie
> na szerszą skalę - czego nie musi rozumieć, bo jest dzieckiem.

A co jeśli się tym nie kieruje? Czy masz monopol na ocenę?

> Bo może podjąć decyzję - mama mi nie pozwala, a tatuś taki kochany pozwoli
> mi na wszystko.

A jeśli tak nie jest?

> Bo nie stawia się dziecka wobec wyborów, w których musi podejmować decyzję
> "przeciwko" któremuś z rodziców. Rodzice powinni załatwiać to miedzy sobą
i
> ew. zapytać, czy dziecko zgadza się z ich decyzją.

Rozumiem, że gdyby tatuś poprosił, to byś się zgodziła? I dlaczego uważasz,
że dziecko nie ma prawa współdecydować? Boisz się, że zdecyduje nie tak, jak
Ty chcesz?

> Bo takie "przesiedlanie" dziecka - zaburza jego poczucie bezpieczeństwa.

Ciekawe, czy tego samego argumentu użyłabyś, gdyby dziecko mieszkało z
ojcem...

> Dziecko mogłoby dojść do wniosku, że w sumie matce w to graj, że ono z nią
> nie mieszka, skoro odpuściła sobie bez gadania.

Lepiej jeśli dojdzie do wniosku, że matka traktuje je jak przedmiot i swoją
własność, po czym ucieknie po uzyskaniu pełnoletniości.

> Co innego utrzymywać kontakt z dzieckiem, a co innego wyskoczyć jak Filip
z
> konopi -" to chodź pomieszkaj ze mną", jak dziecko jest już odchowane i
> teoretycznie bezproblemowe - zwykłe świństwo.

Zgoda. Tylko zachodzi pytanie, która z tych sytuacji ma miejsce, tzn. czy
ojciec utrzymywał kontakt.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2004-05-31 19:26:31

Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Bernard" <B...@s...net> wrote in message
news:c9fu18$unf$1@mamut.aster.pl...

> > > ich wychowanie.
> >
> > wlasnie dlatego, iz dzieci nie uwazamy za przedmioty
> > tak uwazamy.
>
> Nie wychowujesz dziecka dla siebie. To może być smutne, ale napewno jest
> prawdziwe.

ale przeciez nie o tym rozmawiamy.

> > a skad wiesz co mamusia robila? nie zyles z nimi...
>
> Oglądałem zeszyty syna. Widziałem, w czym wychodzi z domu matki.
> Wielokrotnie mówił mi, że ze mną rozmawia więcej niż z matką. Do mnie
> zwracał się, gdy miał problemy. Wystarczy?

srednio.
w czym wychodzil z domu matki? nie mial butow, ubran?
czy matka pracuje? skad wiesz ile problemow rozwiazylala
matka, a na pewno to robila, bo zycie codzienne ma ich pelno.

> > widze, ze jej nie lubisz.
>
> Oczywiście, że nie lubię. Ale w przeciwieństwie do Ciebie i niej uważam, że
> mój syn ma prawo ją kochać i z nią przebywać.

czemu fantazjuesz? gdzie napisalam, to co teraz ty napisales?????
jak na razie uwazam, iz nie lubiac swojej bylej partnerki
latwo ci moze przyjsc przelanie takiego nastwaienia na syna.

>
> > > Ale myślę sobie, że jeśli nawet facet angażuje się w wychowanie dziecka
> w
> > > 1/4 tego co ja, to chyba jednak nie macie prawa odmawiać mu ojcostwa.
> >
> > ojcostwo nie polaga tylko na darowniu meterialu genetycznego.
>
> A kto powiedział, że polega?

ty.

> Kompleksy jakieś.

nie wiem o czym mowisz.

> > zalezy jaka ta relacja.
>
> Niemal każda. Mam znajomą, która -dzieścia lat temu rozwiodła się z mężem
> alkoholikiem i sama wychowała córkę. I to ona powiedziała mi o tej
> podstawowej prawdzie i swoim doświadczeniu. Myślę, że nie posądzisz jej o
> stronniczość.

opierajac sie na jednym przykladzie umiesz powiedziec "niemla kazda".
ciebie posadze o stronniczosc.
>
> > > Czy Wy naprawdę nie wierzycie w siebie jako matki?
> > wierzymy i to bardzo.
>
> Nie widać.

to, ze ty tego nie widzisz, nie znaczy, iz tego nie ma.

> > wierzymy w jego milosc, ale znamy tez dzieci w zyciu
> > codziennym i wiemy czesto, iz dziecko mozna
> > przekupic "cukierkiem" tymczasowo.
>
> Jednak nie wierzysz...

nie wierze, ze znasz dzieci. coraz bardziej nawet.

> > jesli tatus bedzie propagowal mausie tak jak ty, iz
> > ma zly kontakt, jest lapowkarzem, nie wychowuje syna itp
> > mozna dziecku wyprac mozg latwo. i chyba ty tak robisz....
>
> Hmmm... To są fakty i obserwacje osób, które mają kontakt z moim synem -
> psychologów, do których wysyła go matka i nauczycieli.

nie wiemy wciaz jak przedstwiasz TY jego matke.
>
> Powiem Ci jeszcze, że syn zwrócił się do mnie bardziej właśnie wtedy, gdy ja
> oddzieliłem mój stosunek do jego matki od relacji z nim. Ja tej baby nie
> znoszę, ale zawsze mówię synowi, że to nie dotyczy jego. Wiem, że on ją
> kocha a on wie, że ja to akceptuję. I dlatego się dogadujemy.

i mowisz mu, ze jej nie znosisz??? nie dziwie sie, ze
musi chodzic do psychologa......

> > pomysl jak ty swoim zachowaniem i kometarzami przedstawiasz
> > swoejmu synowi jego matke. straszne.
>
> Staram się jakoś, i myślę że nie wychodzi mi to najgorzej. Myślę, że
> oskarżasz mnie bezopdstawnie.

moze. nie znam twojej sytuacji w ogole. widze tylko, jak
latwo nas oceniasz.

> > czy ty w ogole znasz dzieci? bo dochodze do wniosku po tym
> > pytanie, ze bardzo malo.
>
> Hmmm... Mam trójkę i chyba idzie mi nieźle.

to twoje zdanie.


> To o obojgu rodzicach było, czy o tatusiu?

a przeczytale moje posty? w reszcie mowa o tatusiu, nie z powodow
tendencyjosci, ale z powdu tego, ze to ty, tatus pojawiles sie na
tej grupie.

> > > Co sobie załatwiacie obsmarowując tatusiów (nawet jeśli macie rację)?
> >
> > a co ty sobie zlatwiasz obsmarowujac mamusie?
>
> Różnica polega na tym, że ja nie mam pretensji do mamusi o to, że chce mieć
> syna, a o to, że chce, by syn nie miał ojca. Czy łaskawie zezwolisz mi na
> takie pretensje? Czy dasz mi prawo do starań o nieoodzielenie syna ode mnie
> (i w konsekwencji przeciwstawianie się matce, która dąży do tego od 10 lat
> nie przebierając w środkach)?

ale nie odpowiedziales mi na pytanie, tylko znow sypnales zolcia
na matke syna.

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2004-05-31 20:08:21

Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Od: "Sowa" <m...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Bernard" <B...@s...net> napisał w wiadomości
news:c9fuj1$v4r$1@mamut.aster.pl...

> A co jeśli się tym nie kieruje? Czy masz monopol na ocenę?

Może się kieruje, może się nie kieruje - rodzic który jest faktycznie
rodzicem, a nie niedzielnym Mikołajem potrafi to ocenić.
To rodzice są dorośli, nie dzieci - rodzice między sobą powinni to uzgodnić.
Obciążanie dziecka problemami dorosłych, to zwykła spychologia i
manipulanctwo. Tym wstrętniejsza, że dziecko nie jest w stanie unieść bez
uszczerbku takiego ciężaru - ciężaru bycia dorosłym za rodziców i
podejmowania za nich decyzji.

>
> > Bo może podjąć decyzję - mama mi nie pozwala, a tatuś taki kochany
pozwoli
> > mi na wszystko.
>
> A jeśli tak nie jest?

To bardzo dobrze, ale to jeszcze nie znaczy, że dziecko jak walizkę trzeba
przesiedlać bo i mama chce, i tata chce. Dorośli dogadać się.

> Rozumiem, że gdyby tatuś poprosił, to byś się zgodziła?

Jakby wysunął rzeczowe argumenty i był faktycznie ojcem cały czas, a nie że
nagle mu amnezja się cofnęła - to pewnie byśmy pertraktowali. Gdybym uznała,
że z jakichś względów jest w stanie zapewnić lepsza opiekę dziecku niż ja i
korzystniejsze jest dla dziecka mieszkanie z nim, nie ze mną - to tak -
zgodziłabym się w imię dobra dziecka.

I dlaczego uważasz,
> że dziecko nie ma prawa współdecydować? Boisz się, że zdecyduje nie tak,
jak
> Ty chcesz?

Może wyrazić swoją opinię i zostałaby ona wzięta pod uwagę, ale od
decydowania o _dziecku_ to są rodzice.
Miało by także możliwość wyrażenia sprzeciwu, względem podjętej przez
rodziców decyzji - i ten sprzeciw też zostałby wzięty pod uwagę.
Co nie zmienia faktu, że ostateczną decyzję przyznałabym stronie, która
dziecko wychowywała na co dzień.


> > Bo takie "przesiedlanie" dziecka - zaburza jego poczucie bezpieczeństwa.
> Ciekawe, czy tego samego argumentu użyłabyś, gdyby dziecko mieszkało z
> ojcem...

Tak.

> > Dziecko mogłoby dojść do wniosku, że w sumie matce w to graj, że ono z
nią
> > nie mieszka, skoro odpuściła sobie bez gadania.
> Lepiej jeśli dojdzie do wniosku, że matka traktuje je jak przedmiot i
swoją
> własność, po czym ucieknie po uzyskaniu pełnoletniości.

Jeśli faktycznie tak go traktuje, to nie dziwota. Fakt że rodzic chce
mieszkać z dzieckiem, to jeszcze nie przedmiotowe traktowanie, a jeśli tak,
to dotyczy obojga rodziców, którzy z owym dzieckiem chcą mieszkać.

> Zgoda. Tylko zachodzi pytanie, która z tych sytuacji ma miejsce, tzn. czy
> ojciec utrzymywał kontakt.

Mrówka wyraźnie pisała i to nie raz, że nie utrzymywał.


Sowa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


69. Data: 2004-05-31 20:23:50

Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Od: "Bernard" <B...@s...net> szukaj wiadomości tego autora

"Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> wrote in message
news:c9g0t3$ct9$1@news.onet.pl...
> w czym wychodzil z domu matki? nie mial butow, ubran?

Miał. Za małe, za duże, brudne, za lekkie. Nie tylko ja to widziałem.
Słyszałem to w szkole.

> czy matka pracuje? skad wiesz ile problemow rozwiazylala
> matka, a na pewno to robila, bo zycie codzienne ma ich pelno.

Pracuje. Baaardzo dużo. Dlatego nie ma czasu na bycie z synem. Za to ma dużo
pieniędzy.

> > Oczywiście, że nie lubię. Ale w przeciwieństwie do Ciebie i niej uważam,
że
> > mój syn ma prawo ją kochać i z nią przebywać.
>
> czemu fantazjuesz? gdzie napisalam, to co teraz ty napisales?????

Od jakiegoś czasu uzasadniasz, że tatusie są be.

> jak na razie uwazam, iz nie lubiac swojej bylej partnerki
> latwo ci moze przyjsc przelanie takiego nastwaienia na syna.

Wiesz, pracuję nad tym od 10 lat, i przynajmniej mam tego świadomość, w
przeciwieństwie do co poniektórych mamuś.

> > > ojcostwo nie polaga tylko na darowniu meterialu genetycznego.
> >
> > A kto powiedział, że polega?
>
> ty.

Nie, i nigdy tak nie myślałem. Tu chyba przesadzasz.

> > Kompleksy jakieś.
>
> nie wiem o czym mowisz.

O potrzebie pomijania roli ojca w życiu dziecka.

> > Niemal każda. Mam znajomą, która -dzieścia lat temu rozwiodła się z
mężem
> > alkoholikiem i sama wychowała córkę. I to ona powiedziała mi o tej
> > podstawowej prawdzie i swoim doświadczeniu. Myślę, że nie posądzisz jej
o
> > stronniczość.
>
> opierajac sie na jednym przykladzie umiesz powiedziec "niemla kazda".
> ciebie posadze o stronniczosc.

Skoro taki ojciec jest potrzebny, to chyba lepszy tym bardziej...

> > Powiem Ci jeszcze, że syn zwrócił się do mnie bardziej właśnie wtedy,
gdy ja
> > oddzieliłem mój stosunek do jego matki od relacji z nim. Ja tej baby nie
> > znoszę, ale zawsze mówię synowi, że to nie dotyczy jego. Wiem, że on ją
> > kocha a on wie, że ja to akceptuję. I dlatego się dogadujemy.
>
> i mowisz mu, ze jej nie znosisz??? nie dziwie sie, ze
> musi chodzic do psychologa......

Mówię, że to, że między nami jest tak jak jest, nie powinno wpływać na jego
relacje z matką. Nie mówię natomiast o niej tego, co ona o mnie, tzn. o
chorobie psychicznej, złodziejstwie i tym, że trzeba jej unikać (resztę,
czyli 95%, pomijam bo szkoda stukać). Do psychologów posyłała syna mama
zaniepokojona tym, że syn chce utrzymywać kontakty ze mną. Zwykle terapia
kończyła się na pierwszej rozmowie psychologa z matką, gdyż ci nie
podzielali jej obaw, a nawet jakby przeciwnie - zachęcali do wyjścia
naprzeciw jego potrzebom.

> > Staram się jakoś, i myślę że nie wychodzi mi to najgorzej. Myślę, że
> > oskarżasz mnie bezopdstawnie.
>
> moze. nie znam twojej sytuacji w ogole. widze tylko, jak
> latwo nas oceniasz.

Oceniam to, co piszesz, i tylko to. A konkretnie to, że na siłę szukasz
argumentów przecim facetom jako ojcom.

> > > czy ty w ogole znasz dzieci? bo dochodze do wniosku po tym
> > > pytanie, ze bardzo malo.
> >
> > Hmmm... Mam trójkę i chyba idzie mi nieźle.
>
> to twoje zdanie.

I mojego syna :) No i jeszcze paru osób, które nas znają.

> a przeczytale moje posty? w reszcie mowa o tatusiu, nie z powodow
> tendencyjosci, ale z powdu tego, ze to ty, tatus pojawiles sie na
> tej grupie.

Przepraszam, nie wiedziałem, że tatusiowie, którym zależy na dzieciach nie
są tu mile widziani.
Chyba się poprawię i zniknę.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


70. Data: 2004-05-31 20:25:49

Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Od: "Bernard" <B...@s...net> szukaj wiadomości tego autora


"Mrowka" <m...@b...pl> wrote in message
news:c9aoec$m00$1@news.onet.pl...
> Ojciec nie jest za bardzo odpowiedzialny,stosuje nie do konca akcetpowane
> przeze mnie metody wychowawcze.

To, że nie akceptowane przez Ciebie, nie oznacza, że niewłaściwe. (Tzn. nie
mnie oceniać, czy właściwe, ale zwróć uwagę na to delikatne rozróżnienie).



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Do tych pań, co sprzeczały się, że mają mózgi jak mężczyźni...
poszukuje ogniska przedszkolnego
Co ma zrobić bity facet?
Co dla Was oznacza Dom?
(SPAM) Nowe serwisy internetowe

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »