Data: 2006-04-08 06:44:26
Temat: Re: napiwek dla fryzjera
Od: Kruszyzna <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pewnego pięknego dnia, a był(a) to piątek, 7 kwietnia 2006 19:27 użytkownik
Theli, sącząc kawkę, wyklepał:
> Hehe, taki zakladzik jest w mojej wsi :) Wystroj nie zmienil sie chyba
> od polwiecza, panie fryzjerki (w tym dziewczyny uczace sie tam) nosza
> stylonowe fartuszki, na stolikach leza kosmetyki typu lotion za 2 zl z
> kiosku, a klientkami (przynajmniej wtedy gdy ja tam wstapilam) sa
> starsze panie robiace trwala-baranka w niebieskiej lub rozowej plukance.
> TZ raz sie tam strzygl i powiedzial, ze nigdy wiecej. Ja nie mialam
> odwagi :)
Tam też panie chodza w stylowych fartuszkach, emerytki przychodzą na trwałą,
farbowanie i ścięcie, a na stolikach najnowszego L'Oreala nie
uświadczysz :) Inna sprawa, że to, co ta moja fryzjerka robi z włosami
emerytek, to absolutny rekord świata. To nie sztuka zagospodarować piękne,
młode, zdrowe włosy. Spróbuj coś zrobić z marną szczecinką, żeby wyglądała
jak fryzura. To jest sztuka i po tym, jak myślę, poznaje się talent
fryzjerki, a nie po wydziwnionych stylizacjach.
No i zakładzik zakładzikowi nie równy. Do innego bym nie weszła, chyba żebym
nie miała nic do stracenia :) Babki w tym "moim" pracują na Joannie (przede
wszystkim), jakaś Wella też tam jest, Bielenda i coś tam jeszcze.
A tak z innej strony: jakieś dziwne nastawienie obserwuję, że jak zakład nie
jest ą-ę, nie ma L'Oreali, Schwarzkopfów, Godwella, Keratase czy czegoś tam
jeszcze, to już jest opinia, że to pewnie straszna kicha i lepiej tam nie
chodzić. A przecież te nowości kosmetyczne są wliczone w cenę strzyżenia. A
ile widziałam dziewczyn opitolonych za 50 zł! Nie wszystko złoto, co się
świeci :) Ja się po prostu dobrze czuję w tym zakładziku, nie jestem
skrępowana, nie czuję na sobie wzroku jednej i drugiej młodej i
wydekoltowanej fryzjerki, nie słyszę plotek, co tam u kochanka i jest
git :)
Krusz.
--
Kruszyna
#GG 3084947
"Primum non stresere..."
|