Data: 2005-09-08 14:30:42
Temat: Re: no nie moge:-/
Od: "Agnieszka" <a...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:dfpe75$3e4$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "Agnieszka" ...
> >
> > Eeeee... wiesz, jak nauczyciel każe dzieciom isć na film, bo
uważa, że
> > powinny go obejrzeć, to ja mogę/.../
> >
> Nie każe, najwyżej proponuje. W obu przypadkach. 'Kazać' nie może,
bo to nie
> są zajęcia objęte programem, tylko dodatkowe.
> I:
> 1. Możesz uznać, że wie lepiej i posłać dziecko na film/mszę.
> 2. Nie zgodzić się.
> Identycznie w obu przypadkach.
Nie proponuje. Każe. Chyba, że przyniesie zwolnienie. A jak nie
przyniesie?
Już nie mówiąc o tym, że ile razy można proponować to samo...
>
> > Jak nauczyciel każe* dziecku uczestniczyć w obrzędach pewnej
> > konkretnej religii to jakby trochę się rozmija z pewną ustawą
> > zasadniczą.
> >
> > * Sytuacja, gdy wszyscy mają obowiązek iść i tylko kartka od
rodziców
> > może z tego obowiązku zwolnić jest inną sytuacją niż umożliwienie
> > wzięcia udziału w obrzędach swojej religii. Mam nadzieję, że tu
się
> > zgadzamy...
> >
> Ano nie :)
> Nie ma 'obowiązku'. W sytuacji, gdy większość dzieci idzie do kina,
na mszę,
> czy wystawę, a nie idzie dwoje/troje - bierzesz papierki od
mniejszości
> (taka szkolna odmiana demokracji ;)) No faktycznie to z wygody po
prostu.
> Ale można i tak, i tak.
Jak już pisałam, "na kino" zwolnienia nie musiałam pisać, wystarczyło
oświadczenie dziecka. "Na mszę" oświadczenie dziecka nie wystarcza,
nie wystarcza też moje oświadczenie, na każdą mszę (a jest ich kilka w
ciągu roku) muszę pisać oddzielne zwolnienie.
>
> > (o belfrach na mszy)
> > Ale niektórzy widzą. I uważają to za zbytnią ingerencję w ich
> > wolności. Nie zamierzam się kłócić czy słusznie uważają czy nie.
> > Faktem jest, że nie mają ochoty uczestniczyć w sytuacjach
kłócących się
> > z ich systemem wartości.
> >
> Znasz takich? To im powtórz: nikt pistoletu do głowy nie
przystawiał, kiedy
> podpisywali umowę o pracę. Dobrowolnie i z otwartymi oczami
zdecydowali się
> na szkołę światopoglądowo neutralną. Swoje osobiste preferencje i
wolności
> mają podporządkować obowiązkom wynikającym z dobrowolnie podpisanej
umowy.
> Lub zmienić pracę.
> Narzekania z ich strony brzmią jak skargi ideologicznego
wegetarianina
> zatrudnionego w neutralnej jadłospisowo restauracji, który płacze,
że mu
> każą kotlety tłuc.
Światopoglądowo neutralna szkoła prowadza dzieci tylko do kościoła
jednego wyznania? Jak dla mnie trochę dziwna definicja neutralności,
ale ja to w ogóle zadziwiony człowek jestem.
>
> >
> > I naprawdę uważasz, że zgoda na to, żeby dziecko jednak nie poszło
na
> > mszę (na którą ma obowiązek pójść jeżeli nie przyniesie
zwolnienia)
> > jest poważnym traktowaniem przekonań i potrzeb? To jednak nie w tę
> > stronę działa.
>
> Nie ma obowiązku. Gdyby był, toby nikt Cię o zdanie nie pytał.
Wyłącznie w
> Twojej gestii jest obecność dziecka na mszy, nie w gestii szkoły,
ona
> jedynie stwarza taką możliwość. Nie protestujesz przed podpisaniem
papierka
> dot. filmu, wystawy, wycieczki, czy innych zajęć pozaprogramowych.
Roboty
> jest dokładnie tyle samo. Świstek papieru do podpisania. Więc jaką
różnicę
> robi Ci CO takiego jest tematem owych zajęć: dinozaur, Chrystus czy
obroty
> sfer niebieskich?
Już ustalilismy: o innych atrakcjach dziecko decyduje samo. O tej
atrakcji muszę zdecydować ja, w dodatku za każdym razem pisemnie. Moje
ustne oświadczenie jest nieważne. TAKĄ różnicę mi to robi.
>
> > A jeżeli na przykład jakiś uczeń wyrazi potrzebę (wynikającą z
> > przekonań oczywiście) odprawienia czarnej mszy, /.../
> > Wiem, że przykład drastycznie dociążyłam ;-),
>
> Bynajmniej.
> Satanizm oraz inne podobnie 'dociążone' kulty nie są w Polsce
"dopuszczone
> do obrotu". Co zwalnia mnie z wybierania ofiar i poszukiwania
czarnych
> kogutów. (i tak bym nie szukała ofiary - dywanika muzułmaninowi też
nie
> kupuję, we własnym zakresie niech sobie załatwi :P)
Bardzo wygodne "za nami przemawia 2000 lat tradycji, a co będzie za
wami przemawiać za kolejne 2000 to nas gucio obchodzi". A gdyby tak w
pewnych miejscach i czasach trochę bardziej się postarano z
prześladowaniami? Nie byłoby o czym na grupy pisać.
>
> ale to tak właśnie
> > wygląda. Z prawa do praktykowania swojej religii zrobiono
uciążliwy
> > obowiązek dla tych, którzy tej konkretnej religii nie wyznają. A
> > mogłoby być tak jak u siwej - na mszę się zgłaszają chętni, a nie
> > wypisują z niej niechętni...
> >
>
> A z prawa do rozrywki (film, wycieczka) zrobiono uciążliwy obowiązek
dla
> tych, którzy tej rozrywki nie lubią? Bez przesady.
Wyjaśniłam?
A poza tym jakoś ciężko przychodzi mi traktowanie religii w
kategoriach rozrywki...
>
> Zaproponuj na zebraniu siwowy sposób, może przejdzie. Jeżeli nie,
napisz
> jedno zwolnienie z praktyk religijnych z adnotacją, że dotyczy
całego roku
> szkolnego i powiedz wychowawczyni, że więcej pisać nie zamierzasz.
Zaproponowałam. Pani przyjęła do wiadomości, a dziecko za każdym razem
przychodzi z płaczem, że jak nie napiszę, to będzie miało obniżoną
ocenę ze sprawowania za wagarowanie.
Pozdrawiam,
Agnieszka
|