Data: 2006-02-09 14:19:37
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
miranka napisał(a):
> I w tym momencie to Tobie zależy bardziej niż jej:) Ja bym ten chlew
> na jakiś czas zostawiła. Ewentualnie podrzuciła jej na biurko jakiś
> lizol czy podobne świństwo, z komentarzem, że niech spsika, jak zaczną
> łazić:)))
To już było.
>
> Muszę więc stosować
>> mało pokojowe metody.
>
> To odpuść na jakiś czas i zobacz, co się będzie działo. Jeśli
> przyczyną jest totalne lenistwo, bo jeśli 'niemoc', to zaproponuj, że
> posprzatacie wspólnie. (ja bym wybrała pierwszy wariant)
>
To też. Nawet własnoręcznie posprzątałam, z wyrzucaniem wszystkiego, co
uznałam za śmieci. Nie działa. Pozostało mi chyba tylko czekać, że
dorośnie i odkryje, ze w posprzatanym lepiej sie siedzi ( a, skubana
lubi siedziec w naszym pokoju, bo tam jest posprzatane;-)
>
>>
>> BTW mam wrażenie, że zarówno Ty, jak i Iwon(k)a macie zupełnie inną
>> sytuacje, ponieważ w waszym wychowaniu brakuje jednego czynnika -
>> rodzeństwa Waszych dzieci.
>
> Być może, trudno zgadnąć, choć ja się wychowałam z dwoma braćmi -
> rodzonym i ciotecznym. Przeżyliśmy, żadne z nas nie jest totalnym
> niechlujem, żadne nie ma problemów ze swoimi dziećmi:) Nie wiem
> właściwie, czego to dowodzi.... Anka
A nie, wlasne dzieciństwo traktuje się inaczej, niż własne dzieci. Bo
wiesz, Jak ja mam każde dziecko w pojedynke, to zdecydowanie łatwiej
się z nimi dogadać, problemy mnoża się jak króliki, kiedy trzeba coś
rozwiązac tak, zeby wilk był syty i owca cała. Zawsze znajdą powód,
zeby jedno drugiemu dokopac;-)
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
|