Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "boniedydy" <b...@z...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Date: Wed, 11 Jun 2003 11:04:36 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 53
Message-ID: <bc6rbc$5fv$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <bbpb2u$fhv$1@SunSITE.icm.edu.pl> <2...@2...17.138.62>
<bbpn5s$q8i$1@SunSITE.icm.edu.pl>
<M...@n...onet.pl>
<bbpp8k$4vq$1@SunSITE.icm.edu.pl> <9...@2...17.138.62>
<bbprhj$gs0$1@SunSITE.icm.edu.pl> <bbpu41$jbt$1@opat.biskupin.wroc.pl>
<bbq0e5$sgp$1@news.onet.pl> <bbq0jo$cth$1@SunSITE.icm.edu.pl>
<bbq12p$ut$1@news.onet.pl> <bbq1b0$s1c$1@opat.biskupin.wroc.pl>
<bbq1lk$2fh$1@news.onet.pl> <bbq1qk$tkf$1@opat.biskupin.wroc.pl>
<bbr1ma$eqk$1@news.onet.pl> <bbt60m$7cg$1@news.onet.pl>
<bbtla3$7f$1@nemesis.news.tpi.pl> <bbtmj8$9p9$1@news.onet.pl>
<bbtpb5$eir$1@news.onet.pl> <bbtpvl$fja$1@news.onet.pl>
<bc03ge$joi$1@news.onet.pl> <bc4l27$r8$1@news.onet.pl>
<bc4ra1$gec$1@news.onet.pl> <bc4sq6$k49$1@news.onet.pl>
<bc5261$2vi$1@news.onet.pl> <bc5ffn$5il$1@news.onet.pl>
<bc6oi8$hqu$1@atlantis.news.tpi.pl> <bc6p93$jkc$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: pt182.internetdsl.tpnet.pl
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1055322284 5631 80.55.19.182 (11 Jun 2003 09:04:44 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 11 Jun 2003 09:04:44 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1158
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1165
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:41136
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Nixe" <n...@i...pl> napisał w wiadomości
news:bc6p93$jkc$1@news.onet.pl...
> boniedydy tak oto pisze:
>
> :: W kazdym razie terapia w wielu wypadkach polega na nazwaniu po imieniu
>
> Terapia owszem, ale czy ktoś z tej grupy pretenduje do miana
psychoterapety?
> Jeśli tak, to jestem pełna podziwu.
> Ja bym się nie odważyła na coś takiego bez odpowiedniego wykształcenia i
> doświadczenia.
Fakt, to co się dzieje, jest już raczej bliższe terapii grupwej :) Tak swoje
poglądy na położenie osoby zainteresowanej wyrażają osoby w żadnym wypadku
nieskażone wiedzą terapeutyczną. Oczywiście, grupa nie jest też terapia
grupową, ale piszac to chciałam pokazać, że niepotrzebnie uciszasz głosy
krytyczne, a dokładniej rzecz biorąc - nie wiesz, czy będzie to mialo dobry,
czy zły skutek. Tak samo, jak nie wiesz, czy Twoja wizja sytuacji byłaby tą
najlepszą dla Agati, czy wręcz odwrotnie - szkodliwą.
> Poza tym rzeczy zostały już dawno nazwane, nawet przez samą Agati. Więc
nie
> problem w tym, by je znów nazywać,
Tak, zostały nazwane, i częsć osób (Ty i Jacek) przeczytała w tym co innego,
a druga część co innego.
lecz w tym, jak znaleźć rozwiązanie tej
> historii. I tu dużo dają mi do myślenia osobiste przeżycia osób, które
takie
> historie mają za sobą i teraz tworzą ze swym partnerem/partnerką
szczęśliwe
> związki. Pomimo tego, że też (zdaniem osób postronnych) uważani byli za
> zaślepionych miłością, naiwnych, bezmyślnych itp.
Żeby stworzyć szczęśliwy związek po takiej historii, potrzebne są różne
zmienne, które nie zawsze występują. Równie dobrze związek po takiej
zdradzie może zdryfować w stronę małego piekiełka, podszytego wiecznym żalem
i brakiem zaufania. Dlatego nikomu bym nie doradzała ponoszenia ofiar na
rzecz utrzymania takiego związku, o ile nie byłby pewien, że nie postrzega
tego jako ofiarę. To, co Ty piszesz, odbieram jako optowanie za
bezwarunkowym przebaczeniem i naprawianiem związku - tylko że żeby to robić,
trzeba być pewnym, ze sie tego chce, a nie postępować tak, bo "trzeba
uratować związek". Jeżeli byłaś w podobej sytuacji i udało ci się, zważ, że
Twoja sytuacja na pewno była mimo wszystko inna, chociażby dlatego że inne
osoby brały w niej udział. Tak naprawdę równie mało wiesz o konkretnej
sytuacji Agati, jak wszyscy wypowiadający się w tym wątku, z wyjątkiem Niej
samej. Oczywiście, masz prawo do wypowiedzi, ale nie odbieraj go innym.
pozdrawiam
boniedydy
|