Data: 2007-10-30 11:10:15
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!
Od: Lolalny Lemur <shure1@nospam_o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jagna W. pisze:
>
> Ja nawet podświadomie nie
> stwarzam sytuacji, w których mój małżonek musiałby zrezygnować z jakiejś
> własnej przyjemności tylko i wyłącznie z poczucia małżeńskiej
> solidarności.
Czyli jak idzie na laski to uśmiechasz się serdecznie i poprawiasz mu
szaliczek?
>> Małżowi nie przyszłoby do głowy coś takiego. Ja też zresztą nie wyobrażam
>> sobie, żebym mogła się obżerać czekoladą w jego obecności w momencie,
>> kiedy on bym z jakiegoś powodu nie mógł ani kawałeczka.
>
> Czyli jemu też byłoby przykro z powodu takiej pierdóły?
Byłoby.
> A nie jest przykro, że jedziesz bez niego na wycieczkę?
Wiedziałam :)
Jest. Ale ponieważ nie ma opcji "no to zamiast czekolady zrobię sałatkę
owocową" to musimy to jakoś przełknąć. Albo sobie darować. Podobnie jak
ja przełykam jego połowy dorszy. Z tym, że my o tym rozmawiamy. I jakoś
sobie takie rzeczy potem wynagradzamy. I nie udajemy, że wszystko jest
cudownie i "jedź kochanie, wcale mi nie szkoda, że będę siedział sam w
domu".
>> Widzisz, ale to Ty rozpatrujesz to w kategorii problemu. Dla nas to
>> naturalne.
>
> Chyba nie do końca takie naturalne, bo nie miałabyś dylematów z powodu
> wycieczki (przepraszam, że ciągle o tym piszę, ale to idealny argument
> ;-) i
> po prostu byś nie pojechała.
j.w.
Są rzeczy większe od butelki Malibu.
>> Pewnie. "Zagryzę zęby i będę udawała że wszystko jest cacy" to jest
>> cholernie dorosłe (i uczciwe wobec drugiej strony) podejście do tematu :/
>
> Dziecinne jest przede wszystkim to, że cierpisz z tak błahych powodów, jak
> niemożność wypicia w danej chwili drinka z Malibu. Co pociąga za sobą całą
> resztę. Też dziecinną :)
Już rozumiem. Ty po prostu jesteś dogłębnie dorosła. Chyba powinnam
współczuć?
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
|