Data: 2020-11-27 16:25:52
Temat: Re: pyry z gzikiem
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 26.11.2020 o 16:07, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pani Ewa napisała:
>
>>
>> Owszem, jest to bardzo specyficzne połączenie, którego ja w
>> dzieciństwie w ogóle nie zaznałam. Pierogi ruskie poznałam
>> dopiero we Wrocławiu, po raz pierwszy jako pierogi domowe.
>> W kultowym barze Miś. Postanowiłam zamówić to, co zamawiała
>> większość i mocno mnie zdziwiło, że te pierogi wypełnione
>> są masą ziemniaczaną z dodatkiem twarogu. Współbiesiadnicy
>> patrzyli na mnie z równym zdziwieniem, co ja na te pierogi.
> A te pierogi z dzieciństwa z czym były?
Musiałabym właściwie zacząć od tego, że w moim rodzinnym domu pierogi to
w ogóle była rzadkość, np. z kapustą i grzybami przy świątecznym stole,
czasami z mięsem. Traktowałam je jako rarytas, choć znałam pierogi
głównie ze szkolnych stołówek. Jeśli już były, to z mięsem lub z serem
białym na słodko, ewentualnie z owocami (truskawki, jagody) Z ruskimi
się nie spotkałam. Ale chyba nic w tym szczególnie dziwnego, skoro w
moich rejonach naleciałości kulinarne i tradycyjne były raczej
germańskie niż wschodnie.
> No więc takie pieczone bardzo często praktykowano również w domach.
> Żeliwny saganek w każdym domu był, napełniało się go ziemniakami,
> wędlinami i niezbyt dużym dodatkiem innych warzyw (liść kapusty
> na dno i na wierzch) -- a potem jazda z tym do piekarnika kuchni
> węglowej, czyli do bratrury. Całość porzygotowań zjamowała może
> ze trzy minuty.
>
> W wydaniu plenerowym w powiecie chrzanowskim było to tak polularne,
> jak dzisiaj grillowanie. Typowy sposób uczczenia na przykład
> imienin. A jak komuś wypadają one na św. Jana, to już w ogóle --
> bo jak tu w taką noc nie rozpalić ognia?
A, to z tym w wersji plenerowej spotkałam się kiedyś w Beskidzie
Śląskim. Nazywało się to duszonką, polegało na wrzuceniu do żeliwnego
gara kapusty, boczku, ziemniaków i innych składników, ale te trzy
pierwsze być ponoć musiały, i pieczeniu tego na ognisku. Jak to
ostatecznie smakowało, to już nie pamiętam, bo obficie było skrapiane
miodunką.
Ewa
|