Data: 2006-07-27 08:17:30
Temat: Re: relatywizm a dogmatyzm
Od: "Vesemir" <v...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Tomek" <t...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ea8kbf$gmb$2@inews.gazeta.pl...
> refleksja ta bardziej pasuje na grupę filozoficzną niż
> psychologiczną, ale właśnie chciałbym o jakąś interpretację tego
> problemu z punktu widzenia psychologii.
>
>
> człowiek w zasadzie ma do wyboru dwie postawy w życiu, świadomie bądź
> nie za którąś z nich musi się opowiedzieć:
>
> 1. relatywizm i sceptycyzm
>
> 2. dogmatyzm (transcendentalny dogmatyzm), który nie potrafi sam
> siebie usprawiedliwić, więc pozostaje arbitralnym postanowieniem
Twoje założenie jest takie że człowiek opowiada się za tym świadomie?
Wybacz, ale tak nie jest. Wyrosłeś w kulturze zachodu, która jako jedyna
kultura na świecie zakłada taki relatywizm (może za wyjątkiem buddyzmu - ale
to inna bajka). Jesteś więc dzieckiem tej kultury. Iluzja świadomego wyboru
jest podtrzymywana przez oświeceniowy kult rozumu jaki funkcjonuje w naszej
kulturze. Dogmatyzm to u nas usztywnienie poglądów w odpowiedzi na niezbyt
przyjemne doświadczenia życiowa, z którymi łatwiej sobie poradzić przy
stałym zestawie reguł, niż przy relatywnym ujęciu rzeczywistości. Gdy mówisz
że dogmatycy są szczęśliwisi to popełniasz mały błąd i jednocześnie masz
rację - są szczęśliwsi bo dogmatyzm daje oparcie, ale jednocześnie zanim
osiągnęli stadium wyrzeczenia sie naturalnego relatywizmu w naszej kulturze,
musieli dużo wycierpieć, aby taki mechanizm obronny ukształtować.
> osobiście wyznaję postawę nr 1 chociaż mam wrażenie, że nie tyle jest
> to mój świadomy wybór ile wrodzona niezdolność mojego umysłu do
> prawdziwej wiary w jakiekolwiek stałe i niepodważalne prawdy,
Relatywizm ma zaletę której nie ma dogmatyzm - zdolność do autorefleksji.
Dogmatyzm natomiast sprawdza się gdy trzeba odpowiadać na wyzwania życia.
Jesteś takim, jakiego ciebie ukształtowało zycie. Idogmatyzm sie zjawi jak
nadejdą ciężkie dni.
> tzn. mogę jakieś prawdy czy wartości propagować, ale tylko dlatego, że
> życie dzięki temu jest bardziej znośne oraz jest to po prostu wynik
> nieuchronnej akceptacji tego, że żyję w określonej kulturze i jakieś
> podstawowe jej założenia trzeba akceptować, gdyż negacja wszystkiego
> nie ma sensu.
To ty już fundamentanie relatywny nie jesteś jak tak mówisz.
> uważam, że ludzie, którzy autentycznie wierzą w jakieś prawdy są po
> prostu szczęśliwsi, gdyż ciągły sceptycyzm i niepewność jest rzeczą
> męczącą i mało komfortową, lecz choćbym chciał nie potrafię uznać
> czegokolwiek za rzecz pewną i ostateczną,
W naszej kulturze nawet dogmatycy mają takie wątpliwości. Np religia. Wiara,
jak to się mówi, to kurwa łaska. Łaska. Jak masz pecha to nie będzie, a
wątpliwości będą się pojawiały zawsze. Od skazy relatywizmu nie ma dla
ciebie ucieczki czy dla mnie, chyba że dostaniesz do łapy takie dowody na ów
fundament, ze nie do zbicia. Ale nie sadze ;>
> problem polega właśnie na tym, że odczuwam potrzebę pewności, mając
> świadomość, że absolutna pewność jest utopią,
Witam kolejny liść na wietrze!!!
Vesemir
|