Data: 2006-07-27 13:33:40
Temat: Re: relatywizm a dogmatyzm
Od: "Duch" <n...@n...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Tomek" <t...@g...pl> wrote in message
news:ea8ndr$rgk$1@inews.gazeta.pl...
> może źle to nazwałem, nie problem, tylko pewien dyskomfort związany z
> nierozstrzygalnością pewnych kwestii, większość sporów jest w
> zasadzie
> bezzasadna, gdyż reprezentuje subiektywne upodobania rozmówców a nie
> obiektywne argumenty,
No wlasnie, tu jest problem, prawda? :)
Z jednek strony masz poczucie szerszego spojrzenia na sprawy,
bo "nie jestes dogmatykiem",
z drugiej strony to szersze spojrzenie jest o "kant d. rozbic",
bo sam spór jest bezzasadny, gdyz jak piszesz - wszystko to
subiektywne odczucie, Twoje też.
Ja aspiruje do tego zeby to rozwiazac. Zróbmy tak:
zaprzeczmy temu co piszesz.
Wiec: moze jednak nie wszystko jest subiektywny i mozemy
sie zrozumiec, zawrzec pewne porozumienie? Oprzec sie
na czym (zasadzie, twierdzeniu, dogmacie) i nie kwesionowac go?
Niech tym dogmatem bedzie stwierdzenie ze mozemy sie porozumiec, zrozumiec.
I *w ten sposob* porozumiec sie i odpowiedziec sobie na jakies
pytanie i zyskac satysfakcjonującą odpowiedz? I poczuc satysfakcje? :)
Co do Quasieg - quasi jest sceptykiem, zagorzałym i jak go znam,
bedzie bezwglednie bronił swojej postawy, bedzie zaprzeczał
problemom zwiazanym z byciem sceptykiem. Bedzie usilnie pokazywał
sceptycym jako cos lepszego.
W penym sensie (jak juz pisałem), to też jest dogmatyzm ale z
bezpieczniejszej
pozycji.
Pozdrawiam,
Duch
|