Data: 2009-07-29 19:31:35
Temat: Re: rola ojca
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron pisze:
> Do wychowania człowieka, który bedzie potrafił kochać, dawać miłość- a
> co za tym idzie- mieć asertywne relacje z innymi ludźmi niezbędne jest
> wychowanie w miłości. OK- mogę się zgodzić, że brak tej miłości można
> nadrobić później poprzez drogę rozwoju osobistego, jednak tacy ludzie to
> raczej wyjątki.
> Generalizując: jak ktoś nie był w dzieciństwie kochany- no to skąd ma
> umieć kochać?
Zaraz, zaraz... uważasz, że samotna matka nie potrafi okazywać dziecku
miłości? Nie potrafi nauczyć go kochać? Nie posuwasz się za daleko?
Jestem w stanie zgodzić się, że samotny rodzic _może_ mieć problemy w
nauczeniu dziecka relacji kobieta-mężczyzna, ale taki problem może mieć
także dwoje rodziców. I, nie kryjmy tego, często tak jest. Teoretycznie
różnica IMO polega na tym, że dziecko wychowane przez jednego rodzica
nie ma żadnego wzorca (o ile nie znajdzie go np. obserwując inne
rodziny) i może czuć się z tego powodu zawieszone niejako w próżni w tej
dziedzinie, natomiast dziecko wychowane w rodzinie z obojgiem rodziców
powiela najczęściej jakiś schemat relacji kobieta-mężczyzna wyniesiony z
domu, który wcale niekoniecznie jest dobry, tylko po prostu jest jakiś.
Albo chce na siłę ten schemat zwalczyć, jeśli czuje, że coś jest nie
tak. Oczywiście pomijam tu przypadki, kiedy relacja między rodzicami
jest bardzo dobra, bo nie o tych tu mówimy. A zresztą ile tak naprawdę
znasz takich?
> Kolejna kwestia- brak jednego rodzica. Zostańmy przy tej szczególnej
> relacji: córka- ojciec. Zakładając, że ojciec był, ale wcześnie umarł, i
> tworzył z matką wspaniały związek- i tak matka ma zadanie nie lada, żeby
> zastąpić w jakiś sposób wzorzec ojca- za który ta córka najpewniej wyda
> się za mąż.
Nie znasz takiego pojęcia w psychologii (czy psychiatrii nawet), jak
"pozytywna reprezentacja ojca"? To jest wszystko to, co matka opowiada o
zmarłym mężu, jaki tworzy jego obraz, jakim darzy go pośmiertnie
uczuciem. Ja akurat mam taki przypadek w rodzinie - mąż mojej ciotki
zmarł wcześnie osierocając jedynego syna w wieku bodajże 3 lat. Można
przyjąć, że syn nie znał ojca w ogóle. Wyrósł na wspaniałego,
opiekuńczego, dobrego chłopaka. Ożenił się w wieku 25 lat. Nie sądzę,
żeby miał jakiekolwiek problemy z kobietami.
> Jeśli - oprócz braku ojca (lub przy patologicznym wzorcu i
> relacjach)- jeszcze matka nie umie nawiązać prawidłowych (czyli:
> szczerych, przepełnionych prawdą, miłością i wsparciem oraz wybaczeniem
> i akceptacją) relacji z córką- ta będzie niechybnie mieć ogromne
> problemy z relacjami z innymi ludźmi. Co może nastąpić? Dalej-
Powiem tak - jeżeli matka "nie umie nawiązać prawidłowych (czyli:
> szczerych, przepełnionych prawdą, miłością i wsparciem oraz
wybaczeniem i akceptacją) relacji z córką", to obecność ojca niewiele tu
pomoże. Niestety. Chyba że ten ojciec będzie naprawdę kimś wyjątkowym,
będzie sobie zdawał od początku sprawę z sytuacji i będzie ten brak
dobrej relacji z matką córce rekompensował. Nie wierzę, że wiele jest
takich przypadków.
> nie znam tej sytuacji. Jednak - sądząc z opisu i moich doświadczeń-
> osoba taka nie potrafiąc nawiązać relacji z innymi (mężczyznami w
> szczególności)
Ta koleżanka, o której ja piszę, nawiązuje świetne relacje z innymi
ludźmi, głównie dzięki swojemu poczuciu własnej wartości,
samodzielności, niezależności oraz dzięki rzadko spotykanej empatii,
umiejętności społecznych.
> Niezależność i poczucie własnej wartości- tak. Jednak prawdziwe, a nie
> maskujące samotność.
Generalizacje bywają straszliwie krzywdzące. Kiedy zafiksujesz się na
jakimś poglądzie, wtedy jesteś w stanie wszystko naciągnąć, żeby ten
pogląd obronić, ponieważ człowiek lubi trwać w przeświadczeniu, że ma
rację. Miej to na uwadze.
Ewa
|