Data: 2002-03-26 10:41:47
Temat: Re: śledzie oh Pedro!
Od: dawnakuchnia <d...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Don Pedro wrote:
a nie daaaaaaaawne śledzie z
> beczki gdzie odsalało się je poprzez uderzenie w cholewę buta
>
> Piotr
no i stało się
muszę na chwilę zanurzyc sie we wspomnieniach
i to z PRLu
bo....w każdym normalnym spożywczym sklepie
poza marmolada w bloku, smalcem na wagę i galaretka w cukrze w wielu
kolorach - również na wagę
w drewnianych beczkach w kącie stały; kapusta i śledzie
śledzie na ogół dwojakie: z łabami i bez łbów
moczyło się towarzystwo smętnie w solance i sprzedawczyni wyławiała je
za pomoca drewnianych szczypców i kawałka gazety. I potem plask! na
wagę, a solanka rozpryskiwała się na wszystkie strony i paltoty
kupujących...którzy odsuwali się bez słowa nieco od lady, na co jak
myślę sprzedawczyni w głebi ducha liczyła...a dookoła unosił się taki
dziwny zapach mocno słonej wody i śledzia...i wszyscy lekko się
krzywili, a po chwili napierali na ladę równie mocno.
te śledzie trzeba było moczyć conajmniej jedną dobę, a nieraz po
spróbowaniu moja mama wkładała je jeszcze do mleka...no i te śledzie
miały mleczko, a dzisiaj nie wiem czy gdziekolwiek można je ze śledziami
dostać.....
........
możnaby godzinami opowiadać
ewa
|