Strona główna Grupy pl.sci.psychologia stanowcze T/N dla wychgodzenia dziewczyny z kolezankami na tance Re: stanowcze T/N dla wychgodzenia dziewczyny z kolezankami na t

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: stanowcze T/N dla wychgodzenia dziewczyny z kolezankami na t

« poprzedni post następny post »
Data: 2006-09-14 08:58:15
Temat: Re: stanowcze T/N dla wychgodzenia dziewczyny z kolezankami na t
Od: "elGuapo" <e...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki


"Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta.onet.pl)@tutaj.nic> wrote in message
news:ee99r3$h0e$1@news.onet.pl...
> "elGuapo" <e...@v...pl> napisał w wiadomości
> news:1158097398.546365.260860@h48g2000cwc.googlegrou
ps.com...
>
> Dwa bezmyślne kundle na sznurkach instynktów. Tyle tytułem wstępu.
>

To bez dwóch zdań - truizm, chociaż kundle są jednak trochę
'myślne'.

>
> Dokładnie tak widzę Waszą "dyskusję". Oczywiście to tylko zabawa.
> Duży brysiek szamocze się z psiakiem, aż w końcu ten pierwszy drugiemu
> niemal odgryza ucho. Krew się leje, psiak skomli i ucieka, a bryś wybałusza
> gały: "No co ty, na żartach się nie znasz?!"
>
> Psiak otrząsnął się trochę na boku, postanowił wrócić i szarpać się dalej.
> Dla dodania sobie animuszu wlecze w pyszczku dyplom "sprawności
> w zagrzebywaniu kości" (tłumacząc na język ludzki: stopień magistra
> matematyki szanowanego uniwersytetu).
>
> Gratuluję ambicji, ubolewam nad brakiem roztropności. Sam nadstawiasz
> tyłek do kopania, a drugie ucho do odgryzienia. Wchodzisz na obcy sobie
> teren, na którym Quasi czuje się jak ryba w wodzie. Jest obkuty na
> cztery łapy, poza tym silny, szybki, zręczny i bezlitosny: "Jak chcesz bijatyki,
> to ją masz, ależ bardzo proszę. Tylko dlaczego potem jęczysz, że obrywasz?"
>

W ogromnej części zgodziłbym się z tym, ale pewne niuanse chyba Ci
umykają.
QB rzekłbym jest jak doskonała sekretarka znanego pisarza, lub jego
najwierniejszy fan - zna doskonale imiona wszystkich postaci ze
wszystkich dzieł pisarza, wszystkie przeciki, kropki, nazwy
miejscowości, modele samochodów używane przez bohaterów, pamięta
doskonale wszelkie zwroty akcji - dużo lepiej, niż sam pisarz, ale
brak mu tej iskry twórczości, która czyni z pisarza autora, a nie
zaledwie odtwórcę, którymi są sekretarka i fan. QBi intuicyjnie
zdaje sobie z tego sprawę i dlatego przyjął rozsądną starategię
czynienia tego, co mu wychodzi lepiej - czyli kręcenia młyna
potężną klingą wiedzy, którą dzierży w umyśle, choć czasem
czyni to na ślepo.
BTW ten rodzaj umysłu sprawdza się IMHO doskonale w przypadku nauk
empirycznych - jak biologia łaśnie, gdzie trzeba mozolnie przebadać
ileś tam przypadków, aby z tekiego ogromu danych wykrzesać jakąś
prawidłowość, zaś dużo mniej pasuje do matematyki, czy fizyki
teoretycznej.
Dlaczego na ślepo?
Proporcje się zgadzają, gdy mowa o podwórku QBiego - tam On jest
Bernardynem, a ja Ratlerkiem, ale On nie do końca zdaje sobie chyba
sprawę, iż gra prowadzona przeze mnie nie tyczy się tylko Jego
podwórka.
Gdybym chciał użyć jednego słowa na określenie tego podwórka, to
musiałbym chyba powiedzieć aż światopogląd, żeby pomieścić to
wszystko co dla mnie jest w tym uwikłane. NB - światopogląd nie
rozumiany jako przyjęte wobec rzeczywistości założenia, ale
przeciwnie - jako wszelkie - nawet najodleglejsze - owych założeń
implikacje. Holizm swego rodzaju.
Jak słusznie zauważyłeś, i co od samego początku trąbię QBiemu,
ja mam pewne intuicje, które dopiero podczas dyskusji przybierają
bardziej systematyczną formę (choć najcześciej bardzo wciąż
kulawą, ale podciągam się! - po to BTW QBi jest mi właśnie
potrzebny - z uwagi na wielkość klingi ;) jest On doskonałym
sparring partnerem).
QBi rzuca się całą swoją masą na moje koślawawe wytwory przy
każdym każdym kolejnym przybliżeniu systemu, który tworzę, choć
dla mnie jest to właśnie wciąż koślawe przybliżenie - sam widzę,
jak to nie jest to, co chciałem tak na prawdę powiedzieć, ale QBi
już to dawno porwał i rozszarpał. Brak Mu cierpliwości w poczekaniu
na wydukanie przeze mnie o co tak na prawdę mi chodzi.

>
> Możesz sobie mieć naprawdę sprawny, "logiczny" umysł oraz cały plik
> dyplomów i odznaczeń, ale chyba znasz zasadę: śmieci na wejściu - śmieci
> na wyjściu". Jeśli stawiasz nieprawdziwe założenia, jeśli nie znasz, a co
> ważniejsze, nie "czujesz" szeregu mniej i bardziej istotnych mechanizmów,
> to nic dziwnego, że wychodzą Ci z Twoich spekulacji różne bzdury.
> Jeszcze ich nie widzisz, ale prędzej czy później załapiesz. Bo to i owo
> zaczynasz chwytać (jak to zauważają jedni ;-), ale większości jeszcze
> nie (na czym koncentrują się "wredni" inni).
>
> Gdyby tylko chodziło o konstantację tego faktu, byłby to mały pikuś,
> ale Ty - w swojej zapalczywości i buńczuczności - tak się wyrywasz:
>

Zapalczywość i buńczuczność - owszem ale one nie są wyzwalaczem
procesu tworzenia na poczekaniu myśli byle na przeciwko QBiemu, a
tylko wyzwalaczem uporządkowania i usystematyzowania myśli dawno
już, choć walających się jak śmieci na strychu. Ze mnie po prostu
dupa, a nie wierny fan, czy dobra sekretarka. Gdybym miał tej
sekretarkowatości chociaż z 1/10 tego, co ma QBi, to pewnie miałbym
już nobla i nie marnował czasu na szlajanie się po
popularnonaukowych usenetach.

>
>> Sam bredzisz i w tym poście skupię sie tylko na tym. [...]
>> rusz baniakiem, a jest nadzieja, że w końcu
>> zrozumiesz, że tu nie ma sprzeczności, a wprost przeciwnie. [...]
>
>
> Przytoczę swoje ulubione zdanie: "szczym do ludzi, kolego?" Oczywiście
> widzę, że Quasi pozwala sobie na dużo więcej, w pewnym momecie
> wyglądało tak, jak by chciał Cię wręcz wdeptać w grunt, zniszczyć
> doszczętnie, zajebać na amen. Ale od dawna groźnie warczał. Nie
> słyszałeś tych pomruków? Widocznie nie słyszałeś, skoro wlazłeś
> "całym sobą" w konfrontację.
>

QBI wdeptuje w grunt, ale nie mnie - ja szarpię szalik, a on kapcie
(przy okazji turbując mnie swoją niezaprzeczalnie większą masą 'w
tym układzie współrzednych') - i wciąż nie mogę tego dostateczne
jasno wyrazić.

>
> Nie jesteś w stanie, jak widzę, sobie odpuścić, zastanowić się spokojnie
> na boku, poukładać to i owo "w rozumie", jesteś nakręcony tylko na
> jedno - musi on uznać słuszność (wyższość!) Twoich poglądów i Twoich
> przemyśleń. Pojebało Cię, Stary? Po pierwsze, to jest niemożliwe, choćbyś
> nawet miał rację, a on jej nie miał. Tak działa człowiek. Po drugie,
> wybrałeś chyba najgorszą z możliwych metod: powtarzania tych
> samych argumentów i tej samej śpiewki. Chyba do usranej śmierci.
>

Ja to widzę raczej jak pracę rzeźbiarza - odciosuję z surowego
kolca intuicji to, co zamąca myśl, która się z nich wyłania ... i
która dla mnie samego czasem jest pewnym zaskoczeniem.

>
> Moim bardzo nieskromnym zdaniem, jeśli po wymianie argumentów
> strony w jakiejś sprawie nie dochodzą do wspólnego stanowiska, należy
> spisać protokół rozbieżności i wracać do niej tylko wtedy, kiedy pojawiają
> się nowe okoliczności albo nowe argumenty. Nie tłuc to samo sto razy,
> jak to sam zresztą przyznajesz:
>

Toteż właśnie ja za każdym razem próbuję tych nowych
okoliczności i argumentów.
Ja nie odpuszczam nie dlatego, że wyraziłem już swoje zdanie i
zabrakło mi argumentów w magazynku, tylko sam widzę, iż to, co
wyraziłem to nie jest to, co tak na prawdę myślę, a tylko jakieś
koślawe tego przybliżenie. Ten cholerny język niedostatecznie
giętki...

>
>> [...] Ja rezygnuję nie z braku
>> argumentów, tylko z braku czasu na kolejne mozolne przedzieranie się
>> przez rzeczy już QBiemu 100 razy tłumaczone, a przez niego
>> nieprzyswojone.
>
> No ładnie. Jak on tak może nieprzyswajać sobie tego, co mu tłumaczysz?
> Ani chybi, głupi jakiś. A ja Ci powiem, że i tak wykazał się dużą cierpliwością.
> Dziesięć razy polemizował, 90 razy po prostu wycinał, a za sto pierwszym
> razem "nie zdzierżył i wypalił".
>

Tylko, że wypalił w swoje stereotypy przyjęte wobec tego, co
mówię, a nie wobec tego, co myślę, bo ja sam widzę i wkurza mnie
to niepomiernie jak koślawie to, co napiszę nie odpowiada temu, co
myślę.

>
> Co gorsza, bez przerwy dryfujesz w stronę ideologii. Tymczasem
> nie ma (tym razem moim skromnym zdaniem) bardziej jałowego zajęcia
> od sporów światopoglądowo-religijno-ideologicznych. A już najgorzej
> się dzieje, gdy naleciałościami tego rodzaju zatruwane są tak zwane
> nauki przyrodnicze. Czy w dyskusjach z kolegą nad rozbebeszonym
> silnikiem samochodu też byś co i rusz wtrącał: "Co za lewacki pomysł
> z tymi trzema zaworami na cylinder!"? Czy w trakcie kłótni z matematykiem
> na temat jakiegoś wyprowadzenia podpierałbyś się jedynie słuszną,
> prawicową wizją? Zdecyduj się zatem raz a dobrze, czy chcesz potrzepać
> sobie piankę z kimś o innych poglądach, czy raczej wolisz zagłębić się
> w ropoznawanie mechanizmów neurologicznych, genetycznych czy
> behawioralnych. I bądź później konsekwentny.
>

To tylko barokowy ozdobnik. Oczywiście, iż interesują mnie
mechanizmy, dopóki jednak nie znajdę lepszego sposobu na
rozróżnianie punktów widzenia z jakich się na nie patrzy będę
się podpierał o 'prawactwo' i 'lewactwo'.

>
> OK. Jak do tej pory "podkręciłem wzmocnienie" w temacie bijatyki, w której
> to niby dostajesz baty. Poczuj w sobie tą ambicję, zaprotestuj głośno: "To
> nieprawda, jeszcze zobaczycie, kto tu, kurwa, rządzi!" Gdyż otóż chciałbym
> przejść do drugiej, ważniejszej części mojego tekstu, rozważając tezę, czy
> faktycznie kierują NAMI emocje, czy może jednak tak zwany rozum ma coś
> tutaj do powiedzenia. A jeśli chodzi o kierowanie NAMI, to czym jest to NAMI.
>
> Masz rzadko powtarzalną okazję do zbadania - na swoim własnym przykładzie -
> jak działają emocje. Jeśli nie wykorzystasz tej okazji, jeśli polecisz na oślep
> w kierunku, które Ci narzucają, okażesz się durniem do kwadratu. Wypuść
> je zatem do przodu, a "sam" zostań na miejscu - i z uwagą im się przyjrzyj.
> Odpowiedz w końcu sobie na bardzo ważne pytania: dlaczego MUSISZ
> wracać do tego wątku i do tej dyskusji oraz dlaczego MUSISZ przekonać
> Quasi do swoich "poglądów"? Co miałbyś z tego, gdybyś go przekonał,
> a co poczujesz, gdy to okaże się niewykonalne? Co stracisz, gdy sobie
> odpuścisz i się wycofasz z całej tej dyskusji? Jak to jest z Twoją ambicją,
> złością, wstydem czy bezradnością?
>

Myślę, że przeciętnie tak jak z innymi.
Doskonale sobie zdaję sprawę z tego, co mówisz i do czego zmierzasz,
ale jest odrobinę inaczej.
QBi jest dla mnie dźwignią.
Wiem, że jestem leniwy, więc aby lenistwo przełamać muszę bądź
próbować użyć siły woli (w moim przypadku to straszliwie
nieskuteczny środek), bądź popchnąć przeciwko własnemu lenistwu
inną siłę, która je przełamie.
Chęć rywalizacji jest właśnie tą siłą. Ja sobie celowo pozwalam
na tę szamotaninę, bo wiem, że ona będzie dla mnie stymulująca, a
nie jest tak, iż to szamotanina panuje całkowicie nade mną.

Jestem leniwy, więc nie lubię biegać - nuda po 5 minutach - nawet z
walkmanem na uszach - brrr.
Ale bieganie jest dobre - co więc robię - wybieram bieganie w grupie,
bo wiem, że wtedy nie będę motywowany tylko własną wolą (aniołek
na ramieniu: 'Biegaj, spalaj kalorie - to dobre dla ciebie!!!',
diabełek na drugim zaś: 'Ale mi się tak bardzo nie chcę - to jest
tak obrzydliwie nudne!!!' i aniołek znów: 'Biegaj chamie jeden
mówię!!!'), ale dojdzie do głosu również atawistyczny instynkt
rywalizacji ('o żesz kurde - Jacek mnie wyprzedził - ja mu jeszcze
pokażę kto tu jest lepszy!!!'), który za mnie będzie wyciągał
kasztany z ognia.
Ja po prostu staram się wykorzystywać siebie samego przeciwko sobie
samemu czasami, QBi jest tu właściwie tylko katalizatorem.

>
> Wyobraź sobie w końcu, jak diametralnie zmieniłaby się sytuacja (również
> emocjonalna), gdybyś potrafił zmienić - przynajmniej raz na jakiś czas -
> podejście ze stylu: "Słuchaj, co mam do powiedzenia!" na takie: "Opowiedz
> mi, co wiesz na ten temat".
>

Tylko, że ja od tak dawna nie słyszałem nic dostatecznie odkrywczego
... :(
Są dwa kierunki rozwoju - udoskonalanie tego, co jest i odkrywanie
czegoś zupełnie nowego.
Mnie niestety jara tylko to drugie
... zaś QBi ma doskonale zaadaptowany umysł do tego pierwszego i
doskonale sobie w tej pierwszej dziedzinie radzi, a i okoliczności
obiektywne zdają się sprzyjać takim jednostkom bardziej, niż takim,
jak ja - wróżę więc mu ogromną karierę.
Dla mnie dużo bardziej mobilizujące byłyby warunki wolnorynkowego
państwa minimum, niż sprzyjające rozkwitowi mojego lenistwa
socjalizmu - jestem jak socjalizm, dlatego go tak nie cierpię.


Pozdrawiam
EG

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
14.09 elGuapo
14.09 Quasi
14.09 elGuapo
14.09 Quasi
14.09 elGuapo
14.09 elGuapo
14.09 Quasi
14.09 elGuapo
15.09 elGuapo
16.09 Relpp
16.09 Quasi
17.09 Quasi
17.09 Quasi
18.09 elGuapo
18.09 elGuapo
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą
Jesttukto?
?
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3
NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem