Data: 2010-07-16 14:28:14
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienie
Od: Piotrek Zawodny <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2010-07-15 19:18, kant.or pisze:
> U?ytkownik "Piotrek Zawodny"<p...@o...pl> napisa?
>
>> no i przede wszystkim czy odczuwali bez "ja" ?
>
>> Bo wtedy nic nie mo?e w Ciebie uderzy?. Nic nie mo?e w Ciebie uderzy?.
>
> No je?li Ciebie nie ma, to rzeczywi?cie nic nie mo?e w Ciebie
> uderzy?, ale je?li jeste?, to czhcesz tego czy nie, zgadzasz si?
> z tym czy nie, mo?e udrzey?... cho?by drugie "ja".
>
> Nie m?wili o tym mnisi ? :o/
>
> zdar
> kant.or
>
>
Proszę, powiedz potem, do czego się jeszcze nie odniosłem, a spróbuję.
Przypuszczam, że mnisi wiedzieli że są, mają swoje ja i swoje rzeczy,
ciało. Nauczyciel mówi im, że nic nie jest ja. Wymienia pięć kategorii
(świadomość, formacje, ciało-materia, uczucia i postrzeżenia). To moim
zdaniem teoretyczne, analityczne uporządkowanie zdarzeń. Te pięć
kategorii to świat. Próbuję to uprościć, żeby było proste i jasne.
Zawsze w drogach religijnych szukałem jakiejś prostoty, to znaczy
jednego klucza który można wszędzie zastosować, naczelnej zasady. For
instance w Ewangeliach jest dużo opisów, ale chciałem jakiegoś jednego
przewodnika (myśl, zasada, prawda), która dałaby się zastosować w każdym
momencie. To taka wstawka. Przechodzę do rzeczy. Więc B. mówi - wg mego
rozumienia - cokolwiek jest nie jest ja. W "całym tym co teraz jest" nie
ma żadnego ja ani moje. We wszechświecie nie ma ja. To przeczy prawdzie
i bezpośredniemu doświadczeniu. Co mogę dalej powiedzieć? Nic więcej.
Teraz dlaczego tak ufam bądź czemu taką uwagę skupiam na słowach
Sidharty. Bo sam nie umiem poradzić sobie ze swoim problemem, smutkiem,
bólem i porażką. Próbowałem długo, i na marne. Zaś B. uważa, że cała
jego nauka ma na celu koniec cierpienia. Mówi, że to, co on naucza,
można sprowadzić do jednego: cierpienie (dukkha) i koniec cierpienia.
Więc pasuje mi jak ulał jako ten, który mógłby mi pomóc. Bóg, religia
niezbyt na razie mi pomogły, podobnie psychologowie. Budda wzbudza coś
dobrego do siebie, to jego poszukiwanie końca cierpienia, ta jego
determinacja i to, że podobno osiągnął cel. Wielu ludzi poszło za nim.
W związku z tym, że jego słowa na razie mi nie pomagają, i raczej czuję
swoje ja, a poza tym nie mam powodu uważać, że on na pewno ma rację -
więc tak sobie rozmawiam o tym tutaj.
|