Data: 2002-10-15 14:34:55
Temat: Re: wizyty - rewizyty
Od: "Jolanta Pers" <j...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sandra <d...@w...pl> napisał(a):
>
> Użytkownik Jolanta Pers <j...@N...gazeta.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:aogt4d$2lp$...@n...gazeta.pl...
> > a przysięgli figurują w książce telefonicznej, wystarczy tyrknąć. A
> odmówić
> > nie wolno. (Z życia tłumacza przysięgłego.)
> >
> > No ale co Ty o tym możesz wiedzieć...
>
> każdego? nawet z poza listy?
Nie istnieje coś takiego jak "tłumacz przysięgły spoza listy", bo mniemam, że
o coś takiego Ci chodzi. Albo jest przysięgły, mianowany przez sąd, i ma
obowiązek na każde życzenie sądu, policji i prokuratury wygrzebać się z
ciepłego łóżka (odmówić można tylko z "ważnego" powodu, a jak sąd się wkurzy
i uzna, że powód nie łapie się na "ważny", to odbierze pieczęć i po ptokach),
albo jest nieprzysięgły i wtedy takich zleceniodawców budzących telefonami w
nocy wysyła na bambus - chyba, że go skuszą naprawdę dużyyyyymi pieniążkami.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|