Data: 2002-01-08 08:20:26
Temat: Re: wyjazd w gory
Od: "Ula Dynowska" <u...@a...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > Jak mówi mój kolega - włączasz komplikatory.
> > Nawet jeżeli okaże się, że nart nie polubisz to przecież wyjazd i tak
może
> > być bardzo fajny. Są przecież jeszcze popołudnia i wieczory, które
możecie
> > razem spędzić.
> >
> >
> dzięki za zyczenia, wiem ze komplikuje, bo juz mi to moj chlop powiedzial.
> Jednak zapowiedziano mi tez , ze to wyjazd _tylko_ na narty. Mamy wstac
> rano, zasuwac na stok, zejsc na obiad, znowu na stok i tak do upadlego.
Nie
> ma mowy o siedzeniu w knajpie ani spacerach specjalnie dla mnie. Albo bede
> jezdzic ;-) z towarzystwem i mezem , albo moge robic co chce, ale sama.
Moj
> maz mysli tylko o nartach.
> Problem w tym ze nie chce byc jak 5-te kolo u wozu, a przeciez nie wiem
czy
> wytrzymam caly dzien na tym stoku. Lamaga nie jestem, ale kondycji nie mam
> napewno.
Jeśli masz jechać z nastawieniem - będę piątym kołem u wozu, to może nie
warto. Ale jeśli postanowisz sobie - spróbuje pojeździć na tych nartach, a
jeśli mi się nie będzie podobało to bez jęczenia zajmę się zwiedzaniem
Zakopanego (przecież tam też można sporo pozwiedzać, w ostateczności
pochodzić po kawiarniach, do kina, na basen....) Ja - mama z trochę dłuższym
stażem bardzo chętnie wyjechałabym gdzieś bez moich aniołków :))) Jeśli nie
chcesz jeździć, wykorzystaj ten czas na swój odpoczynek - wyśpij się
porządnie :))) W domu niby można też pójść do kina, ale np. ja jakoś od roku
wybrać się nie mogę - bo trzeba załatwić opiekę dla dzieci. Może u Ciebie
jest inaczej, ale u nas każde wyjście poprzedzone jest tygodniem umawiania
się z teściami, moim ojcem....Nie dlatego, że nie mają ochoty zostać z
wnukami, ale każdy ma swoje zajęcia. A na wyjeździe, można bez tych
wszystkich kombinacji po prostu gdzieś pójść :))
Pozdrawiam - Ula
|