Data: 2007-11-06 08:47:34
Temat: Re: zakupy a zdrowy rozsądek
Od: Kruszyzna <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
miszka napisał(a):
> Hej,
>
> jak to jest u Was?
> macie jakis limit miesięczny przeznaczony na zakupy 'babskich niepotrzebnych
> potrzeb"?
> i czy kiedyś jest koniec tych potrzeb? bo ja im wiecej mam, tym wiecej
> potrzebuje... (perfum, kosmetyków, ciuchów)
>
> miszka
Hmmm... Granice potrzeb ustalam odwolujac sie do przydatnosci danej
rzeczy w moim zyciu. Np. nie kupie szminki w odcieniu typowo
wieczorowym, bo nie miewam wieczorowych wyjsc (ale jesli zajdzie
koniecznosc posiadania takiej szminki, to ja kupie). Zreszta rzadko
uzywam czegos wiecej niz tuszu do rzes, podkladu i blyszczyka (czesto z
lenistwa lub pospiechu). Obecnie jestem na etapie, ze wystarcza mi
kupowanie rzeczy niezbednych. Co to oznacza "niezbedne"? Dla kazdej co
innego, he he :) Dla mnie niezbedny jest np. podklad. Bez podkladu na
twarzy wlasciwie nie umiem wyjsc z domu. Ale np. baze pod podklad moge
sobie darowac.
Na pewno te potrzeby sa ograniczane w moim przypadku rowniez przez
splate kredytow, oplate rachunkow i roznych zobowiazan, co traktuje jako
absolutny priorytet. Jesli jest tak, ze w danym miesiacu moge sobie
pozwolic na cos ekstra, to i tak wlacza mi sie w mozgu komunikat: "czy
na pewno tego potrzebujesz?". I wtedy kupuje cos, co rzeczywiscie bedzie
wykorzystywane (np. cienie w kolorze, ktorego nie mam, ale ktory jest
na tyle neutralny, ze da sie go stosowac czesciej niz od wielkiego
dzwonu; ciekawy ciuch, fajna bielizna itp.). Taka juz praktyczna do bolu
jestem :) Natomiast jako prezenty lubie otrzymywac rozmaite niepotrzebne
pierdolki :) A jak moja sytuacja materialna bedzie lepsza, to dlaczego
nie? Przesune te granice, ot co.
Krusz.
--
Kruszyna
"Primum non stresere..."
gg 2807125
|