Data: 2001-10-15 16:24:44
Temat: Re: zerowka - dziecko ze stycznia
Od: "Asmira" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> lepiej chyba jest isc wczesniej...
> Podobno Zydzi zaczynaja chodzic do podstawowki o rok wczesniej i w ogole
od
> najmlodszych lat ucza ich roznych rzeczy, no i prosze jak wielu uczonych
> maja...
> Lepiej chyba aby dziecko wczesniej zaczelo nauke i trenowalo umysl niz
mialo
> kolejny rok lenistwa bo to zaden zysk dla niego... (no i pozatym
faktycznie
> ukonczy liceum wczesniej w bedzie w lepszej sytuacji..)
>
Ha!
:)
Udało ci się. Mam częściowo żydowskie pochodzenie.
Polemizować jednak będę z tzw. wyścigiem z czasem. Różne rzeczy w życiu
robiłam. M. in. nie skończyłam studiów tak jak kończył je "mój" rocznik. W
pewnym momencie doszłam do wniosku, że czas nie ma znaczenia, a ważniejsze
jest życie tu i teraz - oczywiście z perspektywą tego co będzie później, ale
na pewno nie zarzynanie się wyłącznie dla tej perspektywy. Chciałabym bardzo
to przekazać swojemu dziecku - że w zasadzie nie jest ważne by coś zrobić
szybciej (dyplom, zaliczyć ileś szkoleń, złapać intratną posadę, przed
trzydziestką mieć obowiązkowo dom z basenem itp.), ale by robiąc to czerpać
z tego (nauki, pracy, kontaktów towarzyskich, zainteresowań, rozrywek) tyle
radości, by czuć ciągłość tego co się robi - być po prostu szczęśliwym.
Oczywiście obserwuję bacznie swoje dziecko i widzę już, że np. ma wyjątkowy
słuch muzyczny - w związku z czym staram się to w nim pielęgnować, być może
niebawem poszukam dla niego nauczyciela (ma 3 i pół roku). Ale nie robię
tragedii z powodu tego, że pod pewnymi względami odstaje od innych dzieci.
Może się nawet okazać, że nie pójdzie do szkoły ze swoim rocznikiem, ale
później. Nie zależy mi na tym, by był na siłę pierwszy - ale na tym, by czuł
że jest we właściwym miejscu i robi to co chce robić.
Asmira
|