Data: 2006-05-08 08:11:11
Temat: Demokratyczny totalitaryzm i antydemokratyczna tolerancja
Od: "el Guapo" <e...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W Twoim przypadku podążając tropem dywagacji demokracja vs. państwo minimum
doszliśmy do wyznania przez Ciebie, iż co najmniej jedna wartość - kultura -
pomimo tego, że jest oczywiście niemierzalna (podobnie jak szacunek), to nie
przeszkadza Ci sięgać po aparat państwa włącznie z jego represyjną funkcją
(niech no ja tylko spróbuję nie płacić podatków na sztukę!!!) dla pielęgnowania
tejże wartości.
Czymże obiektywnie różni się wartość, którą Ty podzielasz - sztukę (nie mylić
ze Szczuką) - od wartości których apologii dopatrujesz się o RAZa: domagania
się szacunku dla osoby Papieża? Ja nie widzę obiektywnej wyższości sztuki nad
religią. Róznica jest jednak kolosalna ze względu na to, po jakie środki
jesteście gotowi sięgać. To RAZ bije Ciebie na głowę demokratycznością swoich
środków - demokratycznością polegającą na tolerowaniu mających odmienne zdanie.
Wszystko, co robi RAZ, to obśmianie pewnych poglądów i czynów wraz ze swego
rodzaju domaganiem się szacunku dla osoby Papieża. Ale - i tu różnica jest
astronomiczna - w przeciwieństwie do Ciebie bez angażowania do tego celu
represyjnego aparatu państwa - miałoby to być zapewne coś w rodzaju moralnej
presji.
Dla mnie RAZ pozostaje astronomicznie bardziej spójny, w przeciwieństwie od
Ciebie, i to on de facto bardziej respektuje reguły demokracji (tolerancja dla
odmiennie myślących), ponieważ do ochrony wyznawanych przez siebie wartości nie
domaga się on zaprzęgnięcia aparatu państwa (co równałoby się wywieraniem
realnego przymusu wobec inaczej myślących) i to pomimo tego, że mógłby mieć ku
temu podstawy (paragrafy o obronie wartości chrześcijańskich, czy moralności
publicznej).
Dla mnie więc RAZ pozostaje z pewnością astronomicznie mniej żałosny od
wszelkich osób, które niebędność ochrony/pielęgnowania/krzewienia wyznawanych
przez siebie wartości bez wahania zakotwiczają w pośród funkcji aparatu
państwa - włącznie (a może przede wszystkim) ze stosowaniem represji aparatu
prawa wobec tych, którzy danej wartości nie podzielają.
A jeśli już zdecyduje się na przedsięwzięcie jakiegoś działania poza
argumentacją słowną ('dania w mordę') - to jak widać zrobi to na własny
rachunek - znów nie zasłaniając się za aparatem państwa.
Tak tak - prawica liberalna jest za braniem spraw i bierze sprawy we własne
ręce (ponieważ wysoce ceni odpowiedzialność jednostkową), a nie chowa się za
przeniesieniem odpowiedzialności na kogoś innego - państwo (czyli de facto
nikogo) najlepiej.
Czy wyśmianie kogoś jest niby 'gorszą' zbrodnią od rzucenia przeciwko niemu
paragrafów, prokuratorów, policji i skarbówki?
Pozdrawiam
EG
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|