Data: 2010-09-02 01:10:19
Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
1634Racine napisał(a):
> Z jednej strony Raport Kinseya opisywany dzisiaj (powszechnie ?) jako
> gigantyczne oszustwo epoki tycz�ce bada� seksualno�ci Amerykan�w w latach
> 50-tych (demaskowanie rozpocz�a Judith Reisman, ksi��ka "Kinsey - seks i
> oszustwo" w 1990 roku, 50 lat od opublikowania Raportu) - a wi�c z jednej
> strony oszustwo Kinseya, falszywe wnioski Kinseya z b��dnych, skandalicznie
> naginanych metod badan Kinseya, w tle moralnie dwuznaczne metody badan:
>
> http://www.wprost.pl/ar/?O=73669
> oraz
> http://pl.wikipedia.org/wiki/Raport_Kinseya
>
> ale z drugiej strony - czytam w sprawie Kinseya rozmowe ze Starowiczem i...
> jakby jakis inny Kinsey byl u niego w glowie:
>
> http://piekielko.info/artykuly/socjologia/raport_kin
seya.html
>
> - Starowicz pieje z zachwytem nad Kinseyem, cmoka, wielbi. O oszustwie
> Kinseya - ani slowa. Dlaczego Starowicz nic. Bo nie zostal zapytany? Bo nie
> wie o �wiatowym skandalu? Absurdalna odpowied�.
>
> O co chodzi? Co naprawde wiadomo "w sprawie Kinseya"?
Bo powtarzano badania i część odkryć się potwierdziła, a część była
podbarwiona , np; to co było skandalem w tych latach, a jest
potwierdzone, to był szok na temat tego, że kobiety i mężczyźni się
masturbują. Biedni ludzie byli wstrząśnięci tym odkryciem w tamtych
latach ,no i chyba nie zaprzeczysz, że to jest fakt zgodny z
rzeczywistością? A badania były podbarwiane pod ideologię Power
Flower .
|