Data: 2002-01-29 07:49:43
Temat: Re: Bal
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Choć ja osobiście wkurzyłabym sie za takie zachowanie mojego chłopa
(takie
> jak Twojego a nie jakby sam pojechał na imprezę). Ale to ja i moje
podwórko
> ;-)
Toteż ja sie też wkurzam ;-)).
>
> Wniosek - musisz częściej wychodzić bez męża żeby nie reagował tak
> histerycznie.
>
Właśnie tu problem jest chyba odwrotny.
Ja prowadzę bardzo aktywny tryb życia (nie chodzi tu tylko o życie
towarzyskie).
W ubiegłym roku studiowałam podyplomowo i w zwiazku z tym nie było
mnie w domu raz na dwa - trzy weekendy. Jednocześnie prowadziłam kurs
przewodnicki (przewodników beskidzkich), co wiązało sie z wyjazdami co
drugi tydzień. Tak ze w weekendy w domu bywałam raczej wyjatkowo. Na
te wyjazdy kursowe zwykle zabierałam dzieci, no chyba ze nie chciały.
Mężowi też proponowałam, ale nie był zainteresowany (nie przepada za
Beskidami, bo uważa że tam jest błoto).
On sobie w tym czasie jeździł na wyjazdy np. w Jurę na wspinanie ze
swoimi kolegami, których zresztą znam i nie mam nic przeciwko temu.
Jak kursanci mieli szkolenie skałkowe w Jurze - to pojechalismy
wszyscy razem i on poprowadził to szkolenie.
Czasem było tak ze on zostawał w domu z dziećmi, jak ja jechałam na
studia (na dwa dni z noclegiem u kuzyna).
No i generalnie on ma pretensje, ze ja całkowicie zaniedbuję dom,
dzieci itd ...
Teraz sytuacja sie zapewne trochę poprawi, bo skończyłam juz studia i
kurs też sie skończył.
Ale ja po prostu lubie coś robić poza domem i pracą. Zresztą mój mąż
tez ma liczne zainteresowania, więc zupełnie nie rozumiem jego
zarzutów.
Z dziećmi mam świetny kontakt, właśnie wczasie tych górskich wycieczek
świetnie się nam rozmawia. Na codzień jak zapewne u wszystkich nie ma
czasu na rozmowy "o życiu", a kiedy tak sie idzie przez las - gada się
świetnie.
Fakt ze w domu mogłoby być czyściej, nie jestem fanem sprzątania, ale
panowie też mają ręce.
To wszystko zapewne wynika z tego, ze moja teściowa (zresztą wspaniała
kobieta) nie pracowała, zajmowała sie domem, w każda niedzielę było
ciasto itd ... U mnie zupełnie tak nie jest. Być moze on tęskni za
tym, ale nie widzę raczej szans, zebym ja aż tak się zmieniła, po
prostu nie mam zamiłowania do prac domowych, za to lubie robić coś "na
zewnatrz", spotykać sie z ludźmi, prowadzić wycieczki itd ...
No i teraz przy okazji tego balu cała ta sprawa wypłynęła znowu.
Pozdrowienia.
Basia
|