Data: 2006-01-12 13:50:15
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Joanna Duszczyńska" ...
>> >
>> > Są różne szkoły prywatne. Należałoby porównać jaki "materiał" te szkoły
>> > dostają i porównać je wyłącznie z państwowymi liceami, które dostają
>> > statystycznie taki sam "materiał"...
>> >
>> One go nie 'dostają'. Wybierają sobie. Nikogo przyjmować nie muszą, w
>> przeciwieństwie do takiego liceum profilowanego.
>
> ??? To raczej państwowe licea sobie wybierają... Wybierają najlepszych z
> tych , co się zgłosili.
Najlepsze państwowe, powinnaś zaznaczyć. Mamy obowiązek nauki a jego drugą
stroną jest konieczność zapewnienia miejsca każdemu uczniowi, nawet najmniej
zdolnemu. Jak nie w wybranym liceum, to innym, ale gdzieś trafi. Do
państwowego oczywiście.
> W prywatnych szkołach barierą jest czesne, aczkolwiek faktycznie są takie,
> co sobie teoretycznie wybierają - organizują wcześniejsze egzaminy, ale
> potem i tak właściwie przyjmują wszystkie dzieci, które się zgłosiły, żeby
> był chociaż prawie komplet uczniów. I owszem nie przyjmują narkomanów i
> młodocianych przestępców, bo by im innych uczniów rodzice zabrali, ale
> przyjmują każdego młodego kulturalnego człowieka, A jeśli uczeń jest
> słaby,
> to po prostu pracują z nim indywidualnie.
>
Prywatna szkoła może wyznaczyć niemal dowolne kryteria przyjęć. Np.
wyłącznie dziewczynki. Albo ze średnią 6,0. Nie muszą mieć na składzie ani
jednego dziecka z dysfunkcją, jeżeli nie chcą - ich nabór, czyli materiał
wstępny należałoby zestawiać z najlepszymi liceami państwowymi, nie z
profilowanym.
>> Jak się je porówna z dolnymi 10 % to na pewno wypadną lepiej... A z
>> dolnym
>> 1%, to już znakomicie, ale to nie będzie statystyka, tylko manipulacja.
>
> A masz gdzieś statystykę obejmującą wszystkie dane?
>
No nie mam właśnie. To jakieś gazetowe omówienia z zeszłego roku były,
powoływali się na dane CKE. Tak z pamięci, 3% zdających kończyło szkoły
prywatne, ich absolwenci uzyskali lepsze wyniki w j. angielskim i gorsze w
j. polskim, niż uczniowie szkół państwowych. Różnice były nieznacze, w
granicach kilku punktów procentowych. Potem długa wypowiedź, którą można
streścić do: ci, którzy uważali, że za ciężkie pieniądze zapewnią swoim
dzieciom lepszy start i unikną bolączek niedofinansowanej edukacji
publicznej, moga czuć się zawiedzeni, ponieważ.... itd. w tym tonie.
>> Jest dokładnie przeciwnie, bo warunki zatrudnienia w szkołach prywatnych
> są
>> niestety gorsze od szkół państwowych. Nie tylko pensja się liczy, a ta
>> ostatnia wcale nie jest taka wspaniała.
>
> Widzisz pracowałam i w szkołach prywatnych i w państwowych i mam
> porównanie,
> które nie tylko pensji dotyczy.
Znam państwowe, poznałam ofertę prywatnych i? Wolę ofertę państwowej szkoły.
> Moje dzieci, uczyły się i w szkołach państwowych i prywatnych i poznałam
> wielu nauczycieli pracujących w różnych typach szkół i wierz mi, że
> podział
> nie jest taki jednoznaczny.
Bingo! :)
Dokładnie. Gwoli wyjaśnienia - z poprzedniego postu biły same blaski
edukacji prywatnej. Dla równowagi dorzuciłam kilka cieni. W sumie pewnie
obie mamy podobne zdanie. Nie jest ani tak źle, jak możnaby sądzić po
ubolewaniach ludzi rozczarowanych prywatnym szkolnictwem, ani tak dobrze,
jak przekonują zwolennicy wyłącznie niepublicznych form nauczania. Tak jakoś
pośrodku jest, są zady i walety.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
|