Data: 2003-01-23 09:12:16
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Iwcia&Pstryk" <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> W metodzie in vitro i innych takich dawcy są sprawdzani - w miarę
> możliwości - czy nie mają "złych" genów. tutaj nie masz żadnej pewności
> co drzemie w sąsiedzie. Poza tym, wiesz, niestety mężczyźni tacy są, że
> swoje od biedy jeszcze będa wychowywać jak coś pójdzie nie po ich myśli
> a cudze już nie. Jak to mówią - sukces ma wielu rodziców a porażka jest
> sierotą.
nie mozna sprawdzic wszystkiego, poza tym mogą zaistniec wady genetyczne
nawet po polaczeniu "pierwszorzednego" materiału (trisomie typu Down na ten
przykład)
a co drzemie w sasiedzie? Odczepmy sie od niego, niech to bedzie mezczyzna z
bliskiej rodziny meza, czyli maksymalnie zblizone geny...
> No i jak dla mnie pozostaje jeszcze jeden aspekt tej sprawy - mówić
> dziecku, że jest sąsiada? A jak się kiedyś dowie, że absolutnie nie może
> być dzieckiem kogoś, kogo od iluś lat uważa za ojca? Nie sądzisz, że
> odbierze to jako jedno wielkie oszustwo i może odwrócić się i od matki i
> od "ojca" - w końcu oni go oszukiwali cały czas?
Tak... a czym to sie rozni od problemow zle wychowanego dziecka adpotowanego
lub z in vitro?
Pa
Iwcia
|